Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Nie wierzę, Irma.
– W co?
– Ani w jedno, ani w drugie.
Chwila ciszy przedłuża się i teraz Irmina patrzy na mnie inaczej niż przed tą chwilą,
patrzy inaczej niż przez te wszystkie ostatnie dni.
– Ja też nie wierzę! – mówi. – Ale co na to poradzimy?
VIII
Telefon. Drugi dzwonek i trzeci. Żadne z nas nie podnosi słuchawki. Wreszcie ja to
robię. Jakiś obcy głos pyta o Irmę.
– Jest w domu – mówię. – Chwileczkę, zaraz poproszę...
Odkładam słuchawkę i mówię prawie szeptem:
– Sokołowska? Znasz taką?
– Kto? – Irmina otwiera szeroko oczy. Zdumiona czy przestraszona. Ale niby czego
miałaby się bać? Pyta: – Młody głos czy stary?
– Chyba młoda... Nie chcesz rozmawiać? To powiem, że się kąpiesz. No?
– A co to da? – mówi Irma i podchodzi do telefonu.
Przysłuchuję się uważnie, ale niewiele z tej rozmowy wynika.
– To ty... Nie wyjechałaś na wakacje? No, tak. Słuchaj, ja nie mogę wyjść... Nie. Jutro
też nie będę mogła, chora jestem. Przyjdź ty do mnie. Choćby zaraz... Możesz? Tak... sama.
Na pewno będę sama! To brat, ale on właśnie wychodzi...
Słucham zdumiony. Nigdzie nie mam zamiaru wychodzić. Chcę się odezwać, ale Irma
macha mi ręką, żebym nie przeszkadzał. Podaje adres, zaczyna tłumaczyć, jak się do nas
idzie, koniec rozmowy.
– Kto to był? Dlaczego ja mam wyjść z domu?
– Dziewczyna z mojej klasy. Zjesz coś szybko i wyjdziesz na godzinę.
– Ale dlaczego?
Irmina już jest w kuchni. Stamtąd mi odpowiada:
– Zrób to dla mnie. Powiedziałam jej, że będę sama. Możesz sobie iść do Czeremchy!
– Dziękuję za pozwolenie. Po co tam pójdę? Teraz, o dziewiątej. A zresztą pokłóciłem
się z Kaśką...
– O co?
– O ciebie! – odpowiadam. – A właściwie nie wiem o co. Przez tę jej siostrą idiotkę.
Nigdzie nie wychodzę i już!
– Chodź tu coś zjeść. I zaraz sobie pójdziesz. Zabierz psa, niech się przeleci. Sły-
szysz?
Zły jestem. Już wiem, że jednak wyjdę z domu. Może nawet rzeczywiście pójdę do
Katarzyny, wezmę jakąś książkę, żeby mieć pretekst. Ale właściwie dlaczego mam to wszyst-
ko robić?
– Po prostu dlatego, że ja cię proszę! – mówi Irmina i uśmiecha się do mnie.
Niewesoły ten uśmiech. Szybko kończę herbatę, wołam Norę i już bez słowa wycho-
dzę. Tuż za drzwiami, ledwo je zatrzasnąłem, usłyszałem dzwonek. To u nas, znowu telefon.
Wróciłem. Pies został na schodach.
– Kto to? – pytam.
– Dziadku! Okazuje się, że Marek jeszcze nie wyszedł. Zaraz mu oddaję...
I do mnie:
– Masz. No widzisz, doczekałeś się jednak tego telefonu...
– Dlaczego tak późno? Co się stało? – zaczynam podnosić głos. – Niech dziadek nie
pyta, co u mnie. Ważne, co u dziadka! No, więc...
– Nie krzycz – mówi dziadek. – Irma powiada, że właśnie wychodzisz z psem. Zrób
długi spacer, niech się dotleni, co dzień te straszne upały. No, leć już. A jutro przyjdź do mnie
przed południem, dobrze? I teraz daj mi Irminę... Chwileczkę! Mama jest?
Nie odpowiadam na to pytanie, bo nie wiem, co powiedzieć. Podaję słuchawkę Irmie:
– Dziadek pyta o mamę. Rozumiesz coś z tego wszystkiego? Odpowiedz mu i dajcie
mi święty spokój. Wychodzę! Tam znowu pies szczeka i drapie w drzwi...
Z przedpokoju słyszę spokojny głos Irminy:
– Mama jest na nocnym dyżurze. Musiała dziadkowi mówić... Nie? Może jest na in-
nym oddziale. A my tu zdrowi i cali. Marek zdenerwowany, bo pokłócił się z Kaśką...
Trzasnąłem drzwiami z całej siły. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org