Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Cóż, szczerze i szlachetnie  pochwalił książę.
 WÅ‚aÅ›nie. A teraz przeczytam, co pisze sobotni  Börsen Kurier . 
Karaczencew wziął kolejną kartkę.  Mm& O, choćby coś takiego:
Rosyjski niedzwiedz nie jest już grozny. Nad trumną Sobolewa niech
sobie płaczą panslawiści; co się tyczy nas, Niemców, uczciwie
przyznajemy, że śmierć zaciekłego wroga nas cieszy Nie wyrażamy
najmniejszego współczucia. Umarł jedyny w Rosji człowiek, który
rzeczywiście zdolny był zamienić słowo w czyn& No i dalej w tym
samym duchu. Cywilizowany naród, prawda?
Gubernator był oburzony.
 Bezwstydni! Oczywiście antygermańskie nastawienie zmarłego
było znane. Wszyscy pamiętamy, że jego paryska mowa na temat
Słowian wywołała prawdziwą furię i omal nie poróżniła cesarza z
kajzerem.  Droga na Konstantynopol wiedzie przez Berlin i Wiedeń .
Mocno powiedziane, bez owijania w bawełnę. Ale poważyć się na
morderstwo! To niesłychane! Niezwłocznie doniosę o tym
najjaśniejszemu panu! I bez Sobolewa zaordynujemy tym piwożłopom
taką miksturę, że&
 Wasza książęca mość&  Jewgienij Osipowicz łagodnie
powstrzymał rozgorączkowanego gubernatora.  Może najpierw
wysłuchamy do końca pana Fandorina?
Wysłuchano zatem Erasta Pietrowicza, nie przerywając mu, ale jego
ostateczna propozycja  ograniczyć się do śledzenia Knabego 
wyraznie obecnych rozczarowała, o czym świadczyły przytoczone wyżej
repliki.
Fandorin odpowiedział oberpolicmajstrowi:
 Areszt Wandy oznaczałby skandal. W ten sposób znieważymy p
pamięć zmarłego i raczej nic nie zyskamy. Co najwyżej wystraszymy
pana Knabe. A poza tym z podsłuchanej rozmowy wyniosłem wrażenie,
że mademoiselle Wanda nie zabiła Sobolewa. Przecież sekcja p
przeprowadzona przez profesora nie wykryła żadnej trucizny.
 Właśnie  powiedział dobitnie Piotr Parmienowicz, zwracając się
wyłącznie do księcia.  To najzwyklejszy paraliż serca, wasza książęca
mość. Smutne, ale się zdarza. Nawet w kwiecie wieku, jak w przypadku
nieboszczyka. Zastanawiam siÄ™, czy aby pan asesor kolegialny siÄ™ nie
przesłyszał. Albo, co gorsza, nie pofantazjował? Przecież sam
wspominał, że z niemieckim jest na bakier.
Erast Pietrewicz popatrzył na mówiącego ze szczególną uwagą i nic
nie odpowiedział. Poderwał się za to rudy żandarm.
 Jakie znowu fantazje! Sobolew był absolutnie zdrowy! Na
niedzwiedzia z rohatyną chodził, kąpał się w przeręblu! I co niby 
przeszedł przez ogień pod Plewną, przeszedł turkiestańską pustynię, a
nie wytrzymał miłosnych igraszek? Bzdura! Niech już pan, panie
Churtinski, zbiera plotki po mieście, a sprawy szpiegowskie lepiej
zostawi.
Tak otwarta konfrontacja zdziwiła Fandorina, ale gubernator zdaje się
dawno przywykł do podobnych scen. Pojednawczo uniósł dłonie.
 Panowie, panowie, proszę się nie kłócić. I tak w głowie mi się
kręci. Tyle spraw mamy z tym zgonem. Telegramy, kondolencje,
delegacje, cały plac Teatralny zapełniony wieńcami  ani przejść, ani
przejechać. Na pogrzebie będą dostojni goście, trzeba ich powitać i jakoś
ulokować. Dziś wieczór przyjadą minister wojny i szef sztabu
generalnego. Jutro rano, wprost na pogrzeb  wielki książę Kiriłł
Aleksandrowicz. A teraz muszę iść do księcia Lichtenburskiego. Bo
akurat znalazł się przypadkiem w Moskwie razem z małżonką  hrabina
Mirabeau jest rodzoną siostrą zmarłego. Trzeba pojechać z
kondolencjami; już uprzedziłem ich przez posłańca. Pan, kochany
Eraście Pietrowiczu, pojedzie ze mną, w karecie opowie mi wszystko
jeszcze raz. Razem się zastanowimy, co robić. A pan, Jewgieniju
Osipowiczu, proszę, niech już się tym zajmie i śledzi oboje: i tego
Niemca, i pannę. Niezle byłoby przechwycić raporcik, o którym
wspominał Knabe. Wie pan co? Niech pan pozwoli mu napisać raport
dla swoich szpiegowskich mocodawców, a potem aresztuje go na
gorÄ…cym uczynku. A jak zarzÄ…dzi pan wszystko w sprawie obserwacji,
proszę znowu tutaj, do mnie. Kiedy wrócimy z Era stem Pietrowiczem,
zdecydujemy co dalej. %7łeby jakiego głupstwa nie palnąć, bo tu sprawa
pachnie wojnÄ….
Generał stuknął obcasami i wyszedł, a wtedy zaraz do biurka
gubernatora podskoczył Churtinski.
 Wasza książęca mość, mam tu papiery, które trzeba niezwłocznie
podpisać  powiedział, nachylając się do samego ucha księcia.
Ten warknÄ…Å‚:
 Ejże, naprawdę niezwłocznie? Słyszałeś przecież, Piotrusiu, że się
spieszę; książę czeka.
Radca dworu przyłożył dłoń do nakrochmalonej piersi z orderem.
 Naprawdę niezwłocznie. Władimirze Andriejewiczu, tutaj, zechce
pan spojrzeć, jest preliminarz kosztów dokończenia malowideł w
świątyni. Proponuję dać zamówienie panu Gegeczkori, to świetny
malarz, no i jego sposób myślenia zasługuje na pochwałę. Prosi o
niemałą sumę, ale przecież zrobi na czas  jest solidny. Proszę tutaj
podpisać i uznać sprawę za skończoną.
Piotr Parmienowicz zręcznie podsunął gubernatorowi papier i już
wyciągał z teczki następny.
 A to, WÅ‚adimirze Andriejewiczu, projekt przebicia kolei
podziemnej na wzór londyńskiego metra. Przedsiębiorca  radca
handlowy Zykow. To wielka sprawa. Miałem zaszczyt składać panu
raport.
 Pamiętam  burknął Dołgorukoj.  Jakieś metro wymyślili. Dużo
tam potrzeba pieniędzy?
 Drobiazg, mości książę. Zykow na prace eksploratorskie prosi tylko
o pół miliona. Patrzyłem na kosztorys, jest rozsądny.
  Tylko  westchnął książę.  Od kiedyś ty, Piotrusiu, taki
bogaty, że pół miliona to dla ciebie drobiazg?  Zauważywszy jednak
zdziwione spojrzenie Fandorina, zaskoczonego familiarnym stosunkiem
gubernatora do szefa tajnego oddziału, wyjaśnił:  Ja tak z Piotrem
Parmienowiczem po swojsku, jak w rodzinie. Wychował się u mnie w
domu. To syn mojego zmarłego kucharza. %7łeby tak Parmien, Panie
świeć nad jego duszą, usłyszał, jak ty, Piotruś, milionami szastasz!
Churtinski ze złością zerknął na Erasta Pietrewicza, wyraznie
niezadowolony, że mu się wypomina plebejskie pochodzenie.
 I jeszcze co się tyczy cen gazu. Zrobiłem, Władimirze
Andriejewiczu, dokładną notatkę. Niezle byłoby obniżyć taryfę, żeby
potaniało oświetlenie ulic. Do trzech rubli za tysiąc stóp sześciennych. I
tak dużo biorą, mości książę.
 Dobrze, dawaj swoje papierki, w karecie przeczytam i podpiszÄ™. 
Dołgorukoj wstał.  Pora jechać. Chodzmy, Eraście Pietrowiczu, po
drodze porozmawiamy.
W korytarzu Fandorin z szacunkiem zapytał:
 A co to, wasza książęca mość, cesarz nie zechciał przybyć? Mimo
wszystko umarł nie byle kto, sam Sobolew.
Dołgorukoj z ukosa popatrzył na asesora kolegialnego i rzekł
znaczÄ…co:
 Nie uznał za możliwe. Posłał brata, Kiriłła Aleksandrowicza. A
dlaczego  nie nasza sprawa.
Fandorin tylko skłonił się w milczeniu.
 Porozmawiać po drodze się nie udało. Kiedy już zasiedli w karecie
 gubernator na miękkich poduszkach, Erast pietrowicz naprzeciwko,
na obitej skórą ławeczce  drzwi nagle otworzyły się znowu i do karety,
postękując, wgramolił się kamerdyner, Froł Wiediszczew.
Bezceremonialnie usiadł obok księcia i krzyknął na stangreta:
 Dalej, Miszka, dalej!
Potem, nie zwracajÄ…c najmniejszej uwagi na Erasta Pietrowicza,
zwrócił się do Dołgorukoja.
 Władimirze Andrieiczu, ja z panem  oznajmił tonem nie
znoszÄ…cym sprzeciwu.
 Frołeczku  przemówił łagodnie książę  lekarstwo wypiłem, a
teraz nie przeszkadzaj, mam ważną rozmowę z panem Fandorinem.
 To nic, rozmowa poczeka.  Despota machnął ręką ze złością. 
Co to panu za papierki Piotruś podsunął? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org