[ Pobierz całość w formacie PDF ]
godne łóżko ostatniej nocy? Nie przemarzłeś?
- Dziękuję, było mi bardzo wygodnie - odrzekł
Harry, rozbawiony jej troskliwością. Zapomniał już
o chwili powagi i znów wcielił się w człowieka o nie
nagannych manierach. - Ten kaszel jest nieco dokucz
liwy, ale sądzę, że z czasem ustąpi. Czuję się dobrze.
Zresztą jestem człowiekiem bardzo mocnej konstytucji.
Rzadko zdarza mi się chorować.
- Mam syrop z dzikiej róży, może trochę panu po
może. Zaraz go przyniosę - zaofiarowała się Beatrice.
Wyszła na korytarz i tam spotkała Lily, która właśnie
miała zapukać.
- Dostarczono przed chwilÄ… bilecik z Jaffrey House,
proszÄ™ pani. Jest adresowany do panny Oliwii.
- To jej go daj.
Beatrice odeszła zamyślona. Gdyby Harry miał rację,
znaczyłoby to, że złowrogie przeczucie, jakie ogarnęło
ją wśród ruin na terenie opactwa, mogło mieć znacznie
mocniejsze uzasadnienie, niż sądziła.
Pokręciła głową, usiłując odsunąć od siebie myśl, że
stanie się coś złego. Tego samego doznała w wieczór,
gdy wracała na skróty do domu, i jeszcze kilka razy
pózniej.
Była to jednak całkowita niedorzeczność. Harry pra
wdopodobnie znowu z nich drwił.
Weszła do spiżarni, wzięła stamtąd niebieski flako
nik i szklankę, po czym wróciła do salonu. Nalała por
cję Harry'emu, który ostrożnie zamoczył usta w cieczy,
zaraz jednak się uśmiechnął, stwierdził bowiem, że lek
jest i smaczny, i kojÄ…cy.
Oliwia podniosła wzrok znad bileciku, który czytała.
Miała bardzo zadowoloną minę.
- Lady Sophia zaprosiła mnie na podwieczorek -
powiedziała. - Czyż to nie miłe?
- Owszem, i bardzo uprzejme - przyznała Beatrice.
Dobrze rozumiała, jak wiele znaczy ten gest dla jej sio-
stry. - Może lord Ravensden pożyczy ci swój powóz,
jeśli nadal będzie padał deszcz?
- Oliwia naturalnie może wziąć powóz - natych
miast zgodził się Harry, ale zmarszczył brwi, bo Be-
atrice użyła jego tytułu zamiast imienia. Co znów ją
ugryzło? - Czy pani nie dostała zaproszenia?
- Lady Sophia jest bliższa wiekiem Oliwii - odrzek
Å‚a Beatrice, unikajÄ…c jego badawczego spojrzenia. -
W przeszłości papa odrzucił wiele uprzejmych zapro
szeń earla i jego rodziny. Po prostu nie moglibyśmy im
odpłacić za gościnność, a papa nie chce żyć z czyjejś
dobroczynności. Wyjątkiem jest przyjmowanie opału,
ale on o tym nie wie, więc nie może czuć się urażony.
Poza tym mam tu wiele do zrobienia...
- Ach, przypomniałem sobie, że muszę jechać do
Northampton - odezwał się nagle lord Dawlish. - Czy
dotrzymasz mi towarzystwa, Harry?
- Słucham? - Harry ocknął się z głębokiego za
myślenia. - Naturalnie, Percy. - Zerknął na Beatrice.-
Przypuszczam, że z przyjemnością wykorzysta pani
tych kilka godzin.
- Oczywiście. - Przesłała mu wymuszony uśmiech.
Nie mogła wyjawić, co czuje; najlepszym rozwiąza
niem wydawało się więc milczenie. - Przepraszam,
czas na mnie.
Poszła pomóc Lily w sprzątaniu sypialni. Potem jed
nak zeszła do salonu. Odniosła wrażenie, że jest tam
przerazliwie pusto. Jakże przyjemne były ostatnie dni,
gdy przez ich dom przewinęło się tyle osób.
Pomyślała, że będzie jej brakowało Oliwii, jeśli po-
ślubi ona Harry'ego. Nie! Nie wolno jej myśleć o nim
w ten sposób. To tylko powiększało cierpienie. Bo cier
piała bardzo. Zakochała się w Harrym Ravensdenie i te
raz musiała ponieść konsekwencje. Co za brak rozsąd
ku!
Był najwyższy czas napisać do pani Guarding i spy
tać o posadę w szkole... może od wiosny. Otworzyła
śliczne czarno-czerwone japońskie puzderko z przybo
rami do pisania i wyjęła z niego pióro. Zanurzyła je
w kałamarzu. Kilka minut pózniej przeczytała gotowy
list, ale go nie zapieczętowała. Uznała bowiem, że naj
pierw powinna porozmawiać z papą.
Usiadła przy fortepianie i zaczęła grać smutną, zapa
dającą w pamięć melodię, która wyciskała jej łzy
z oczu. Po chwili przerwała grę, nie mogąc sobie pora
dzić z coraz silniejszym poczuciem beznadziejności.
Co robić?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl