[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziewczyny, nareszcie mógł poczuć, jak są gładkie. W kobiecych włosach jest coś
zmysłowego, myślał. To ich atut w uwodzeniu wielkich, silnych mężczyzn. Zawsze miał
słabość do długich, ciemnych loków; już gdy ich dotykał, jego ciało reagowało
podnieceniem, snuł fantazje o tym, co pózniej może się wydarzyć...
- Zimno mi - szepnęła.
O, tak, ucieszył się. Przemykała przez zionące chłodem korytarze twierdzy tak cienko
ubrana. Czuł chłód jej skóry przy swojej.
- Chodz, ogrzeję cię - szepnął i poniósł ją do łoża, tak jak przed nią nosił wiele młodych i
trochę starszych kobiet. Ale teraz tkwiło w tym coś szczególnego. Nigdy dotąd nie trzymał w
objęciach tak tajemniczej, podniecającej dziewczyny! Ogromną rolę w jego odczuciach
odgrywało z pewnością otoczenie i niezwykła sytuacja. Wyrwać ją spod władzy pięknej acz
złej czarownicy, uratować i przywrócić do życia wśród ludzi, pojąć za żonę - ją, pannę z
książęcego rodu... A przede wszystkim kobietę, którą naprawdę mógł nauczyć kochać! Do
tej pory miłosne przygody Yvesa były bardzo zwyczajne. Teraz wszystko będzie inaczej!
Był pewien, że młodziutka Nicola stanie się miłością jego życia!
34
Okrył ją starannie i ułożył się obok niej pod kołdrą. W blasku świecy obserwował jej
regularny, delikatny profil.
Położyła mu dłonie na piersiach.
- Bardzo proszę - odezwała się błagalnie. - Jestem cnotliwą dziewczyną! Bądz dla mnie
dobry!
Jeśli dobrze zrozumiał jej słowa, nie była mu wcale niechętna. On sam wprost płonął z
pożądania, ale wiedział, że dziewice zdobywa się łagodnością.
- Najdroższa - szepnął czule. - Nawet przez myśl by mi nie przeszło zhańbić twoją czystość!
Przy mnie możesz czuć się całkiem bezpieczna. Moja miłość do ciebie jest tak wielka, że nie
śmiem cię tknąć.
Pod przykryciem było chłodno, a ona nie dawała z siebie ani odrobiny ciepła, tak bardzo
zdążyła przemarznąć. To on musiał rozgrzać ich oboje.
Wydawało się właściwie, że słowa młodzieńca sprawiły Nicoli zawód. Uśmiechnął się
ukradkiem. Zrozumiał, że jest ona kobietą o gorącej krwi, zmuszoną do życia w cnocie przez
swą zaborczą ciotkę. Teraz była bardziej niż dojrzała do miłosnej przygody, lecz jej kawaler
okazał się nazbyt rycerski. Cóż za szkoda!
Kiedy Yves pojął, z jaką kobietą ma do czynienia, zdecydował się zagrać w otwarte karty.
- Ach, najdroższa! - jęknął. - Myślę, że nie będę mógł nas rozgrzać!
- Ale dlaczego?
- Delikatność zabrania mi o tym mówić.
- Drażnisz moją ciekawość! Chcę to usłyszeć!
Uniósłszy się nieco, wsparła się na łokciu, a prześliczne włosy miękko spadały jej na twarz.
Ach, Boże, jakże pragnął się w nie zanurzyć; rozpalił się jeszcze bardziej, aż mówienie
przychodziło mu z trudem.
- Droga panno Nicolo, rozumiesz chyba, co się ze mną dzieje?
- Ależ nie, skąd mogłabym wiedzieć - odparła naiwnie.
- Twoja bliskość... Jestem tak wzburzony, iż obawiam się, że nie będę mógł dotrzymać danej
ci obietnicy, ja...
Odwrócił się, udając, że zaraz wybuchnie płaczem.
35
- Ależ, najdroższy przyjacielu - powiedziała zmartwiona. - Nie chcę, byś musiał ze względu
na mnie opuścić łoże! Już raczej ja wstanę.
- Och, nie, nie! - wykrzyknął. Znów pochwycił ją w objęcia i nie wypuszczał. A potem odegrał
cały przećwiczony już wcześniej rytuał: z trudem chwytał oddech, jak osoba porażona
miłością i pożądaniem, drżąc na całym ciele przyciągnął jej głowę jak najbliżej do swojej.
Właściwie w jego zachowaniu nie było nic nienaturalnego, gdyż wcale nie udawał
namiętności. Grać musiał jedynie rozpacz, którą odczuwał na myśl o zhańbieniu jej
czystości.
Nicola jednak zrezygnowała już z walki, sama ogarnięta namiętnością i gwałtowną burzą
doznań, jaką wzbudziła w niej bliskość mężczyzny. Yves pochlebiał samemu sobie, myśląc,
że nie każdemu oddałaby się tak gorączkowo. Wzdychała cicho, jak gdyby wstydziła się
własnych uczuć, ale była, tak jak i on, bezpowrotnie stracona. Jeszcze tylko odrobina
wahania... Odegnał resztki niepewności czułymi pocałunkami, obsypał nimi jej twarz,
ramiona i piersi, osłonięte cieniutkim płótnem. Nawinął jej włosy na dłoń i poczuł, że tonie w
zmysłowej ekstazie.
- Bardzo proszę - szepnęła. - Tak bardzo, bardzo proszę.
A on nie wiedział, czy błaga go o litość, czy też prosi, by się pospieszył...
Niezwykła była to noc. Yves nigdy jeszcze nie znalazł takiej rozkoszy w objęciach kobiety.
Choć miał trudności z rozgrzaniem jej biednego zziębniętego ciała, to jednak wydawało mu
się, że całe łoże wibruje z gorąca. On sam był spocony i rozpalony niczym w gorączce,
przechodził samego siebie w dawaniu jej dowodów miłości. Z początku, oczywiście, była
wystraszona i onieśmielona, ale Yves okazał cierpliwość i wyrozumiałość, aż w końcu
poddała się, przełamując wszelkie bariery.
Ach, cóż to była za noc!
W końcu zasnęli, po prostu z wycieńczenia, nie myśląc wcale o tym, że o świcie mają
wyruszyć, zanim jeszcze ciemność ustąpi miejsca światłu czy zapieje kogut.
Yves miał wrażenie, że znajduje się w niebie, na miękkiej chmurze, i zapadał coraz mocniej
w głęboki, zasłużony sen.
Obudził się z wrażeniem, że w komnacie unosi się jakiś dziwny zapach.
Szare światło poranka sączyło się przez pomarszczoną szybę małego okienka, delikatnie
oświetlając przeciwległą ścianę. Nicola jeszcze spała, głęboko zakopana w poduszki.
Na miłość boską! pomyślał. Mieliśmy przecież wyruszyć! Musimy się spieszyć!
W komnacie jednak znajdowało się coś obcego, coś, co go obudziło.
36
Szeleszczący, ledwie słyszalny dzwięk... Dochodził od strony ściany z gobelinem.
Yvesa zdjął przedziwny lęk, nieodparta, gwałtowna chęć ucieczki.
Nie może zbudzić Nicoli, zanim nie dowie się, co się wokół niego dzieje. Nie chciał jej
niepotrzebnie straszyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl