[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stwierdził, \e drogę blokuje mu kilkunastu chłopców na rowerach. Odbywało się tu zebranie.
Przemawiał do chłopców jakiś brodaty jegomość. Był tchórzliwy i niebezpieczny i najwyrazniej znał
swój fach. Trout miał wtedy sześćdziesiąt dwa lata. Mówił chłopakom, \eby wzięli dupy w troki i
zaczęli zbierać prenumeraty na ten pieprzony dodatek niedzielny. Powiedział, \e ten, kto w ciągu
najbli\szych dwóch miesięcy pozyska największą ilość prenumeratorów, otrzyma w nagrodę
tygodniowy pobyt dla siebie i dla rodziców na pieprzonej wyspie pod nazwą Winnica Marty.
I tak dalej.
Jeden z roznosicieli był właściwie roznosicielką. Dziewczyna słuchała tego z płonącymi
uszami.
Billy doskonale znał paranoidalne oblicze Trouta z okładek wielu ksią\ek, ale spotkawszy go
nagle na ulicy rodzinnego miasta, nie mógł sobie uprzytomnić, skąd zna tę twarz. Pomyślał, \e mo\e
widywał tego pomylonego proroka gdzieś w Dreznie. Trout z wyglądu niewątpliwie pasował na jeńca
wojennego.
I wtedy roznosicielka gazet podniosła dwa palce.
Panie Trout spytała czy jeśli wygram, będę mogła zabrać te\ siostrę?
Gówno odpowiedział Kilgore Trout. Myślisz, \e pieniądze rosną na drzewach?
* * *
Nawiasem mówiąc, Trout napisał ksią\kę o drzewie dolarowym. Zamiast liści rosły na nim
dwudziestodolarowe banknoty. Kwitło obligacjami po\yczki państwowej, a owocowało diamentami.
Do drzewa ściągali ludzie, którzy zabijali się pod nim nawzajem, dostarczając w ten sposób
doskonałego nawozu.
Zdarza się.
* * *
Billy Pilgrim zaparkował swego Cadillaka i czekał na koniec zebrania. Wreszcie wszyscy się
rozjechali i został tylko jeden chłopiec, z którym Trout musiał jeszcze porozmawiać. Chłopiec chciał
zrezygnować z pracy, poniewa\ wymagała zbyt du\o czasu i wysiłku, wynagrodzenie zaś było bardzo
mizerne. Godziło to bezpośrednio w Trouta, który musiałby doręczać gazety za chłopca, dopóki nie
znajdzie na jego miejsce innego frajera.
Co ty sobie myślisz? zwrócił się Trout do chłopca karcąco. Odstawiasz tu jakieś
niemrawe cudo?
Niemrawe cudo to równie\ był tytuł jednej z ksią\ek Trouta. Jej bohaterem był robot, który
miał cuchnący oddech i który zdobył powszechną sympatię po wyleczeniu tej dolegliwości. Jednak
najciekawsze w tej powieści, napisanej jeszcze w roku 1932, było to, \e przepowiadała powszechne
u\ycie napalmu do palenia ludzi.
Zrzucano go z samolotów i u\ywano do tego celu robotów, jako \e nie miały sumienia ani
układów elektrycznych, które pozwoliłyby im wczuć się w sytuację palonych ludzi.
Główny robot Trouta wyglądał jak człowiek, umiał mówić, tańczyć i tak dalej, mógł nawet
podrywać dziewczęta. I nikt nie miał do niego pretensji o to, \e polewa ludzi napalmem. Unikano go
tylko z powodu cuchnącego oddechu. Potem wyleczył się z tego i był znowu przez wszystkich mile
widziany.
* * *
Trout nie przekonał chłopca, który chciał zrezygnować z pracy. Powołał się na wszystkich
milionerów, zaczynających w młodości od roznoszenia gazet, ale chłopiec odpowiedział:
Zało\ę się, \e po tygodniu ka\dy z nich rzucał w diabły tę pieprzoną robotę.
I cisnął torbę pełną gazet oraz ksią\kę ze spisem prenumeratorów pod nogi Trouta.
Doręczenie ich było teraz jego sprawą. Trout nie miał auta. Nie miał nawet roweru i śmiertelnie bał się
psów.
Gdzieś w oddali rozlegało się szczekanie du\ego psa.
Kiedy Trout z ponurą miną zarzucił sobie torbę na ramię, podszedł do niego Billy Pilgrim.
Czy pan Trout?
Tak, słucham.
Czy... czy pan nazywa się Kilgore Trout?
Tak.
Trout sądził, \e Billy ma jakąś skargę w związku z doręczaniem gazet. Nigdy nie myślał o
sobie jako o pisarzu z tej prostej przyczyny, \e świat nigdy mu nie pozwolił myśleć w ten sposób o
sobie.
Czy to pan jest tym pisarzem?
Kim?
Billy był pewien, \e się pomylił.
Jest pisarz nazwiskiem Kilgore Trout.
Naprawdę? Trout był zbity z tropu i oszołomiony.
Pan go nie zna?
Trout potrząsnął głową.
Nikt go nie zna.
* * *
Billy pomógł Troutowi doręczyć gazety, wo\ąc go od domu do domu swoim Cadillakiem.
Całą akcją kierował Billy. To on odnajdywał domy i stawiał ptaszki na liście. Trout był zupełnie
nieprzytomny. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się spotkać miłośnika jego twórczości, a Billy był na
dodatek wręcz entuzjastą.
Trout powiedział mu, \e nigdy nie oglądał reklamy ani recenzji swojego utworu, \e nigdy nie
widział swojej ksią\ki wystawionej w oknie księgarni.
Przez wszystkie te lata mówił siedziałem w otwartym oknie i mizdrzyłem się do świata.
Musiał pan chyba dostawać listy powiedział Billy. Sam miałem nieraz ochotę napisać do
pana. Trout podniósł do góry palec.
Jeden.
Czy był entuzjastyczny?
Był zwariowany. Facet twierdził, \e powinienem zostać prezydentem świata.
Okazało się, \e autorem listu był Eliot Rosewater, sąsiad Billy'ego ze szpitala dla weteranów
nad jeziorem Placid. Billy opowiedział o nim Troutowi.
Mój Bo\e, a ja myślałem, \e on ma ze czternaście lat zdziwił się Trout.
Dorosły człowiek, w czasie wojny był kapitanem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl