[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyjął pozycję płodową i wbił igłę w kręgosłup. Wyciągnął igłę z
westchnieniem rozkoszy i zdał sobie sprawę, że w pokoju jest Lee. Z prawego
oka Lee wypełznął długi ślimak bez skorupy i napisał na ścianie fosforyzującą
wydzieliną: W Mieście jest %7łeglarz i kupuje CZAS".
Czekam na otwarcie apteki o dziewiątej rano. Dwóch arabskich chłopców
toczy pojemniki na śmieci ku wysokiej ciężkiej drewnianej bramie w białej
ścianie. Jeden pochyla się, wypinając szczupły, młodzieńczy tyłek. Spogląda na
mnie pustym, spokojnym wzrokiem zwierzęcia. Budzę się wstrząśnięty, jakbym nie
przyszedł na popołudniową randkę, choć się z nim umówiłem.
Spodziewam się dodatkowych równań mówi inspektor do reportera
przeprowadzającego wywiad. Inaczej pojawią się... Unosi nogę w typowym
nordyckim geście. Inaczej pojawią się niewiadome. Ale może wystarczy nam
komór dekompresyjnych.
Inspektor rozpina rozporek i zaczyna szukać mend, smarując się maścią
z małego glinianego naczyńka. Najwyrazniej wywiad dobiegł końca.
Nie idziesz? woła. Cóż, jak powiedział jeden sędzia do drugiego:
Sądz sprawiedliwie, a jak nie możesz, kieruj się swoim widzimisię". Przykro
mi, ale nie mogę się z panem pożegnać. Unosi prawą dłoń pokrytą śmierdzącą
żółtą maścią.
Reporter pędzi do przodu i ściska obiema rękami dłoń inspektora.
Bardzo się cieszę, że pana poznałem, inspektorze, niewymownie się
cieszę! woła, po czym zdejmuje rękawiczki, zwija w kulę i ciska do kosza na
śmieci. Zwrot kosztów dodaje z uśmiechem.
STRYSZEK HASSANA
Złoto i czerwony aksamit. Rokokowy bar z różową muszlą koncertową. W
powietrzu unosi się słodki mdlący zapach, coś w rodzaju sfermentowanego miodu.
Mężczyzni i kobiety w strojach wieczorowych sączą kolorowe syropy przez
alabastrowe rurki. Na stołku barowym pokrytym różowym jedwabiem siedzi nagi
bliskowschodni mugwump i wylizuje długim czarnym językiem ciepły miód z
kryształowego pucharu. Ma kształtne, pięknie uformowane genitalia: obrzezany
fiut, czarne lśniące włosy łonowe. Jego cienkie, sine wargi przypominają
napletek, a w pustych oczach widać owadzi spokój. Nie ma wątroby i żywi się
wyłącznie słodyczami. Kładzie na leżance smukłego jasnowłosego chłopca i
rozbiera go fachowo.
Wstań i odwróć się rozkazuje telepatycznymi piktogramami. Wiąże
chłopcu ręce na plecach czerwonym jedwabnym sznurem. Dziś wieczorem idziemy
na całość.
Nie, nie! krzyczy chłopiec.
Tak, tak.
34
Fiuty ejakulują w niemym TAK. Mugwump rozsuwa jedwabną kurtynę, za
którą widać szubienicę z drzewa tekowego na tle podświetlonej czerwonej
kotary. Szubienica stoi na platformie ozdobionej azteckimi mozaikami.
Chłopiec pada na kolana, jęcząc: AAAAAAAA!...", srając i sikając ze
strachu. Czuje ciepłe gówno między swoimi udami. Jego wargi i gardło wypełnia
wielka fala ciepłej krwi. Kurczy się, przyjmuje pozycję płodową, a na jego
twarz strzyka sperma. Mugwump zanurza dłoń w alabastrowej czarze z ciepłą
perfumowaną wodą, w zadumie myje mu tyłek i fiuta, po czym wyciera go miękkim
błękitnym ręcznikiem. Ciało chłopca owiewa ciepły wiatr, igrając jego włosami.
Mugwump wsuwa chłopcu rękę pod pierś i stawia go na nogi. Wykręca mu ramiona
do tyłu i prowadzi po schodkach. Staje przed nim, trzymając w dłoniach pętlę.
Chłopiec spogląda w oczy mugwumpa, puste niczym zwierciadło z
obsydianu, kałuże czarnej posoki, dziury w ścianie wychodka, przez które widać
Ostatnią Erekcję.
Stary wychudzony śmieciarz, z twarzą żółtą jak chińska kość słoniowa,
dmie w pogięty miedziany róg, budząc hiszpańskiego alfonsa ze stojącym fiutem.
W kurzu, gównie, wśród zdechłych kotów wlecze się kurwa, niosąc usunięte
płody, dziurawe prezerwatywy, zakrwawione podpaski, gówna owinięte w kolorowe
komiksy.
Ogromna niema zatoka. Fosforyczny blask wody. Na zadymionym horyzoncie
płoną pochodnie gazu. Smród nafty i śmieci. W czarnej wodzie pływają chore
rekiny, bekają siarką ze zgniłych wątrób, nie zwracając uwagi na
zakrwawionego, zmiażdżonego Ikara. Nagi Mister America, płonący z
samouwielbienia, krzyczy: W moim tyłku jest ładniej niż w Luwrze! Pierdzę
ambrozją i sram czystym złotem! Z fiuta tryskają mi diamenty w porannym
słońcu!" Skacze z bezokiej latarni morskiej, onanizuje się przed czarnym
lustrem, płynie wraz z zaszyfrowanymi prezerwatywami i mozaiką tysiąca gazet
przez zatopione miasto z czerwonej cegły, aż wreszcie ląduje w czarnym szlamie
wśród blaszanych puszek, butelek po piwie, zacementowanych gangsterów i
zmiażdżonych, bezużytecznych pistoletów, których nie mogą już zbadać eksperci
od balistyki. Czeka ze skamieniałymi lędzwiami na powolny striptiz erozji.
Mugwump zakłada chłopcu pętlę na szyję i zaciska pieszczotliwie węzeł
za lewym uchem. Chłopiec ma skurczony penis i napięte jądra. Patrzy prosto
przed siebie i oddycha głęboko. Mugwump okrąża go, pieszcząc mu genitalia
szyderczymi hieroglifami. Staje za nim i wsadza mu fiuta w tyłek. Kręci powoli
biodrami.
Goście trącają się łokciami i chichocą.
Raptem mugwump spycha chłopca w przepaść, wyciągając z niego fiuta.
Kładzie mu dłonie na biodrach, unosi stylizowane hieroglify rąk i łamie
ofierze kark. Ciałem chłopca wstrząsa dreszcz. Jego penis unosi się, a wraz z
nim miednica, i natychmiast dochodzi do wytrysku.
Pod powiekami eksplodują zielone iskry. Po kręgosłupie spływa do
lędzwi słodki ból podobny do bólu zęba. Całym ciałem szarpie spazm rozkoszy. W
chwili ostatniego skurczu na tle czerwonej kotary przelatuje kropla spermy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl