[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Aleksi - przerwała mu Kate. - Ja pozwalam jej trochę oglądać. To nic takiego.
- Ona nie ma nawet pięciu lat. Nie wolno jej oglądać wiadomości.
- Oczywiście, panie Kolovsky. - Twarz Sophie była purpurowa z zażenowania. -
Chodz, Georgie, zaprowadzę cię do łóżka.
- Ja ją zaprowadzę - powiedziała Kate.
Georgie była zbyt podniecona, by od razu zasnąć.
Sporo czasu minęło, nim się wreszcie uspokoiła. Na drzwiach garderoby wisiał
nowy szkolny mundurek. Gdyby Kate pozwoliła, Georgie położyłaby się w nim do łóżka.
- Bardzo mi się tu podoba - szepnęła do matki. - Tobie też?
- Oczywiście - rzekła Kate.
Zamknęła drzwi pokoju i wypuściła głęboki oddech.
- Jak ona się czuje? - zapytał Aleksi, nie podnosząc wzroku znad telefonu.
Był już w łóżku. Na podłodze leżał zmięty garnitur. Kate poczuła się skrępowana.
Nigdy wcześniej nie rozbierała się przed nim. Zwiatło lampki w jego wielkiej sypialni
wydawało jej się zbyt jaskrawe, a jej ulubiony obszarpany szlafrok przy przeprowadzce
wylądował w koszu na śmieci. Poczuła, że nie jest w stanie rozebrać się przy nim, i po-
szła do łazienki.
Jej włosy oczywiście zmieniły się w wielką szopę, tusz do rzęs miała rozmazany,
szminka dawno starła się z ust, a jednak dostrzegła w swojej twarzy coś nowego, coś,
czego wcześniej brakowało. Aleksi coś w niej rozbudził - nienamacalnego, ale widocz-
nego. Bił od niej dojrzały, zmysłowy blask. Zrzuciła ubranie i stanęła na wadze. Waga
pokazała to co zawsze, a właściwie powiedziała to na głos. Przerażona Kate szybko z
niej zeskoczyła z nadzieją, że Aleksi tego nie usłyszał.
Popatrzyła na schludnie poskładane białe ręczniki. Na drzwiach wisiały szlafroki,
anonimowe jak w hotelu. Była zbyt zdenerwowana, by stąd wyjść, toteż długo myła zęby
i ścierała makijaż. Czuła się tak, jakby stała na krawędzi basenu Aleksiego i bała się
wskoczyć. Co miała włożyć? Nie miała żadnej koszuli nocnej. Ostatnio nosiła koszulę,
R
L
T
gdy urodziła Georgie. Mogła włożyć szlafrok, a potem zdjąć go przed wejściem do łóż-
ka.
W końcu zebrała się na odwagę i otworzyła drzwi. Górne światło było zgaszone,
ale boczna lampka przy łóżku oświetlała wszystko doskonale. Drzwi balkonowe były
otwarte. Kate słyszała powolne uderzenia fal o brzeg, ale tym razem zupełnie jej nie
uspokajały. Poczuła na sobie wzrok Aleksiego.
- Będziesz spała w szlafroku?
Przygryzła usta, jednym ruchem ściągnęła szlafrok i natychmiast wsunęła się pod
kołdrę. Poczuła jego zapach i zatęskniła za dawną spontanicznością, za dotykami, które
zdarzały się same z siebie. Jego pocałunek był mistrzowski, dłonie wędrowały po jej cie-
le. Próbowała sobie powtarzać, że sprawia jej to przyjemność, próbowała sobie przypo-
mnieć, jak marzyła o tej chwili, ale ciało nie chciało słuchać. Owszem, oddawała mu po-
całunki, ale Aleksi poznał już prawdziwą Kate i wiedział, że teraz dostaje tylko kiepską
imitację kobiety, którą znał wcześniej.
Był zbyt dumny, by prosić ją o przysługi.
- Jesteś zmęczona - powiedział, zsuwając się z niej.
- Tak.
- To był męczący dzień - dodał i zgasił światło.
- Tak. - Z ulgą i rozczarowaniem wpatrywała się w ciemność.
- Są w szafce w łazience - dodał Aleksi, odwracając się plecami do niej. Kate
przymknęła oczy. - Tabletki od bólu głowy. Z pewnością niedługo ci się przydadzą.
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Krasawica Kate.
Aleksi popatrzył na nagłówek, a potem na zdjęcie.
Gazety zawsze były gwozdziem do trumny w jego związkach. Fotoreporterzy po-
trafili uchwycić nawet najsmuklejszą i najpiękniejszą kobietę akurat w chwili, gdy mru-
gała, albo pod niepochlebnym kątem, a podpisy pod zdjęciami zawsze były złośliwe. Od
chwili, gdy przy śniadaniu zobaczył okrutne słowa i zdjęcia, obawiał się ujrzeć wieczo-
rem twarz Kate.
Oczywiście była na okładce. Jedno ramiączko sukni zsunęło jej się z ramienia,
drugie ramię zakrywały włosy. Zmiała się z głową odrzuconą do tyłu. Najbardziej zdzi-
wiło Aleksiego to, że on sam, siedzący na zdjęciu obok niej, również się uśmiechał i był
to prawdziwy, szczery uśmiech. Patrząc na zdjęcie, próbował sobie przypomnieć chwilę,
w której Kate się śmiała. Pomimo złośliwych komentarzy i klaustrofobicznej atmosfery,
jaka zwykle panowała na spotkaniach jego rodziny, ostatniego wieczoru takich chwil by-
Å‚o wiele.
- O, mamusia. - Nad jego łokciem pojawiła się uśmiechnięta twarz. - Co to za sło-
wo?
- Krasawica - odczytał Aleksi. - To znaczy: piękna kobieta.
- Nie czuję się dzisiaj jak krasawica. - Kate podeszła do szafki, żeby nalać kawy,
ale widząc, że nie ma takiej potrzeby, usiadła za stołem, gdzie już czekała pokojówka.
Stół stał w miejscu zalanym słońcem, z widokiem na basen i kort tenisowy. Pomi-
mo otwartych drzwi balkonowych nad śniadaniem nie krążyła ani jedna mucha. Z pew-
nością Aleksi zatrudniał kogoś, żeby je odganiał.
Jadła śniadanie, omijając jego wzrok i zastanawiając się, czy powinna uznać naj-
bliższe dwa miesiące za coś w rodzaju sanatorium. Codziennie basen i zdrowa dieta. Po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl