[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kogokolwiek ten wybór szczęśliwie obdarzy,
Przyrzekliśmy stać wiernie na praw jego straży:
Gdyby śmiałek go jakiś zbawić chciał zdobyczy,
Głową miał nam ten zamysł przypłacić zbrodniczy.
Lecz przysiąg, co się kiedyś z miłości zrodziły,
Czyżbyśmy dotrzymali, wolni od jej siły?
Ty od nowych płomieni, które w sercach nieci
Ty nas od małżonek porwałeś i dzieci.
A gdyśmy już przybyli, rzuciwszy ogniska,
Gdy jedna tylko pomsta oczom naszym błyska,
262
Kiedy Grecja na wodza swego cię przyjęła,
Godnie twórcę uznając tak świetnego dzieła;
Gdy królowie, co mogli władzę twą podzielać,
Gotowi są dla ciebie krew ostatnią przelać
Agamemnon odrzuca triumf tak wspaniały,
Nie śmie krwi odrobiną okupić swej chwały
I zanim krok postąpił, już pobladły z trwogi,
Na to Grekom przewodzi, by ich cofnąć z drogi?
AGAMEMNON
Panie, od nieszczęść moich gdy tak stoisz z dala,
Jakże ci łatwo serce dumnym być pozwala!
Gdyby kiedy z opaską śmiertelną na czole
Syna przyszło ci ujrzeć przy ofiarnym stole,
Wiedziałbyś, jak od grozy takiego obrazu
Dumna mowa w płacz gorzki zmienia się od razu;
I przejęty boleścią, którą dziś poznałem,
Przed Kalchasem go zakryć biegłbyś własnym ciałem.
Panie, wiesz o tym dobrze, masz słowo książęce;
Jeśli tutaj przybędzie, bogom ją poświęcę.
Lecz mimo starań moich, gdy los jakiś błogi
Zatrzyma ją w Mykenach lub zawróci z drogi
Pozwól, panie, że taką uznając przeszkodę,
Pomyślną dla krwi mojej wróżbę z niej wywiodę
I że boga każdego pomoc przyjmę skrycie,
Jeśli zechce, łaskawszy, ocalić jej życie.
Rad twych, panie, tak wielka jest nade mną władza,
%7łe rumienię się...
SCENA CZWARTA
A g a m e m n o n, U l i s s e s, E u r y b a t e s
EURYBATES
Panie!
AGAMEMNON
Ach, cóż go sprowadza?!
EURYBATES
Królowa, którą w szybkim wyprzedziłem pędzie,
Z córką swoją, o panie, wkrótce tu przybędzie.
Już się zbliża. Czas jakiś błądziła w gęstwinie,
W której wejście obozu łatwo z oczu ginie;
Z trudem wielkim wśród lasów tych mrocznej osłony
Szlak nam przyszło odnalezć przez nas porzucony.
263
AGAMEMNON
Nieba!
EURYBATES
Zdąża tu także młoda Eryfila.
Co na Lesbos w niewolę popadła Achila:
Nieświadoma swych losów i sobie nie znana.
Pragnie o nie w Aulidzie zapytać kapłana.
Już wkoło ich przybycia nowina się szerzy,
Już tłumy zachwyconych zbiegły się żołnierzy,
Co twej córki pięknością niezwykłą olśnieni
Wznoszą w niebo okrzyki na cześć Ifigenii.
Ci z szacunkiem królowę otaczają tłumnie,
Ci o cel jej przybycia pytają się u mnie;
Wszyscy głoszą, że chociaż tronu we władanie
Wspanialszemu nad ciebie nie dali niebianie,
Jeszcze więcej ci świadczy ich ręka łaskawa:
Nigdy ojciec szczęśliwszym zwać się nie miał prawa.
AGAMEMNON
Dość już, odejdz; zadanie spełniłeś dokładnie
O reszcie mnie samemu pomyśleć wypadnie.
SCENA PITA
A g a m e m n o n, U l i s s e s
AGAMEMNON
Tak więc, niebo, spełniając zamysły swe czarne,
Chytrość moją nieszczęsną obracasz na marne!
Gdybym jeszcze cierpieniom wolne puścił wodze,
Płaczem gorzkim mógł ulżyć boleści i trwodze!
O smutny losie królów! Niewolniczy trudzie!
Gniewem ściga nas niebo i radami ludzie:
Zwiadkom nawet najskrytsze nie ujdą rozpacze,
I, kto cierpi najsrożej, ten najrzadziej płacze!
ULISSES
Ojcem jestem jak drudzy, nie myśl, że w swej dumie
Moje serce twojego odgadnąć nie umie;
Nie; wstrząśnięty do głębi twych losów żałobą,
Od potępień daleki, rad bym płakać z tobą.
Lecz tłumaczeń ci miłość więcej nie podpowie:
Kalchasowi ofiarę przywiedli bogowie.
Czeka na nią; gdy przed nim za chwilę nie stanie,
Sam tu przyjdzie, by głośno ponowić żądanie.
Zpiesz, o panie, dopóki jesteśmy tu sami,
264
Boleść swoją wypłakać serdecznymi łzami;
Płacz krwi swojej lub raczej, z twarzą niepobladłą,
Pomyśl, jaką ci chwałę dziś zyskać wypadło.
Spójrz: od wioseł już naszych Hellespont się pieni.
Dumną Troję na pastwę oddano płomieni,
Lud jej w twoich okowach, Pryjam stary klęka,
Helenę małżonkowi zwraca twoja ręka.
Już okręty na dziobach wieńce niosą świeże,
Już Aulidy wraz z nimi oglądasz wybrzeże
I swój triumf szczęśliwy, takiej pełen chwały,
%7łe przez wieki go będą ludy wspominały.
AGAMEMNON
Panie, własną bezsilność czuję w serca głębi:
Niech więc niebo okrutne niewinną pognębi.
Wkrótce, wierzaj, ofiara będzie ci wydana:
Idz już, panie; lecz zechciej uciszyć kapłana.
Niech tajemnic straszliwych głosić się nie waży,
Bym choć matce oszczędził widoku ołtarzy.
265
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA
E r y f i l a, D o r y d a
ERYFILA
Usuńmy się; po długiej pozwólmy rozłące
Spocząć w króla ramionach córce i małżonce
I, miłości ich wolne zostawiając pole,
Opłakujmy ich szczęście i moją niedolę.
DORYDA
Jak to, pani, od nowa wzbudzając swe żale,
Do łez tylko powody pragniesz widzieć stale?
Brance zawsze, wiem o tym, świat zda się jałowy,
%7ładna radość w ślad za nią nie pójdzie w okowy;
Lecz w strasznym owym czasie, gdy poprzez odmęty
Siłą uwiózł nas obie zwycięzca przeklęty,
Kiedy, branka nieśmiała, siedząc w jego nawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl