[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Lubię niespodzianki, więc ty zdecyduj.
- W porządku. O której ruszamy?
- Kiedy będziesz mógł. Ja tylko muszę iść do hotelu i się przebrać.
Odwrócił się ku niej, nachylił się, lekko przygryzł zębami jej ucho, potem
pocałował szyję Abby, ramię, dekolt.
- A mógłbym pójść z tobą? - wymruczał uwodzicielskim głosem.
- 37 -
S
R
Na moment zabrakło jej tchu, ale jakoś zdołała wziąć się w garść.
- Chcesz patrzeć, jak się przebieram?
- Niekoniecznie... - Przesunął językiem po jej skórze tuż ponad
staniczkiem kostiumu, jednocześnie kładąc rękę na biodrze Abby i wsuwając
palec pod elastyczny materiał majteczek. - Oferuję ci moje skromne usługi w za-
kresie wydobycia cię z tego seksownego kostiumu. Mam wyjątkowy talent do
radzenia sobie ze wszelkimi zapięciami, guzikami i zamkami błyskawicznymi.
Od tego, co robił i co mówił, aż dostała gęsiej skórki.
- Och, nie wątpię, że masz...
Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu, kiedy on najpierw przesunął
wargami po jej piersiach, a potem po szyi i policzku. Cały czas trzymał dłoń na
biodrze Abby, powoli gładząc ją kciukiem po brzuchu. Z jękiem zacisnęła palce
na szerokich ramionach Mike'a, a kiedy poczuła, że wsuwa kolano między jej
nogi, poddała się ulegle i zapraszająco położyła się na wznak. Skorzystał
natychmiast i już leżał na niej, całując ją do nieprzytomności.
Nie miała pojęcia, ile czasu upłynęło, wiedziała tylko, że kiedy się całują,
cała reszta świata znika bez śladu, są tylko oni, gorący piasek i słońce ponad
nimi. Kiedy wreszcie przerwali pocałunek, oddychali ciężko, rozpaleni i
spragnieni.
Kiedy odsunął się, jęknęła z zawodem i chwyciła Mike'a za ramiona,
próbując z powrotem przyciągnąć do siebie. Pocałował ją jeszcze raz, krótko i
mocno, prawie brutalnie.
- Nie tutaj - rzucił zmienionym głosem. - Ale niedługo. Bardzo niedługo.
Podniósł się i wyciągnął rękę, żeby pomóc Abby.
Kiedy stanęła przed nim, wymownie spojrzała na mocno wybrzuszony
przód jego spodenek gimnastycznych, a wtedy Mike odchrząknął i próbował
obciągnąć jedną nogawkę, ale nic to nie dało. Abby oparła czoło o jego tors i
zaczęła chichotać.
- 38 -
S
R
- Zmiej się, śmiej - powiedział z udawaną grozbą w głosie. - Ale niedługo
zrobię z tego całkiem niezły użytek.
Ponieważ nie patrzyła mu w oczy, odważyła się rzucić bezczelnie:
- A czy wtedy też będzie mi do śmiechu? Aż zawarczał i dał jej lekkiego
klapsa w pupę.
- Nie, jeśli będę miał coś do powiedzenia w tej kwestii. - Schylił się i
pozbierał jej rzeczy, Abby pomogła mu, przy czym nie umknęło jej uwadze, że
przewiesił przez ramię jej ręcznik kąpielowy w taki sposób, żeby zwisał nisko z
przodu i zasłaniał kłopotliwe rejony. - Gotowa?
Skinęła głową, starannie ukrywając uśmiech satysfakcji, odwróciła się i
ruszyła w stronę hotelu.
- To mi wcale nie pomaga - mruknął Mike, który szedł parę kroków za
nią.
Zerknęła na niego przez ramię.
- Co ci nie pomaga? Spojrzał na jej pupę.
- Patrzenie, jak mi przed nosem kręcisz biodrami, ubrana tylko w kawałek
złotej szmatki.
- Wcale nie kręcę biodrami.
- Wiem. - Popatrzył jej prosto w oczy. - Dla ciebie to po prostu zwykły
sposób chodzenia, ale dla mnie to jak cios prosto w dołek. Prawie nokaut.
To było tak podniecające wyznanie, że Abby zaschło w ustach, za to
gdzie indziej zrobiła się wilgotna. Odetchnęła głęboko i znów ruszyła w
kierunku hotelu, tym razem rzeczywiście leciutko kołysząc biodrami. Za
plecami usłyszała cichy jęk, co napełniło ją rozkosznym poczuciem kobiecej
mocy. Coraz bardziej jej się to wszystko podobało.
Po wejściu do pokoju pierwsze dwie godziny spędzili na kochaniu się.
Tak naprawdę zaczęli już w windzie, gdyż w drodze na osiemnaste piętro
pozwolili sobie na mocno zaawansowane pieszczoty. Kiedy już ochłonęli, poszli
- 39 -
S
R
pod prysznic, a ponieważ zrobili to razem, nastały kolejne pieszczoty, które
przerodziły się we wspaniały seks.
Potem ubrali się, poszli na spacer wzdłuż Las Olas Boulevard, zjedli
lunch, kupili lody, przysiedli w malowniczej kawiarence, żeby posłuchać jazzu
na żywo.
Następnego dnia Mike zabrał Abby do pobliskiego rezerwatu przyrody, a
wieczorem do dyskoteki, gdzie bębenki w uszach pękały od gorących
latynoskich rytmów, na parkiecie nie było skrawka wolnego miejsca, a od
szaleńczo migających świateł można było dostać migreny. Abby bawiła się jak
nigdy w życiu.
W sobotę przyszła kolej na zakupy. Na gigantycznym cotygodniowym
bazarze zobaczyła całą masę rzeczy, które chciałaby kupić, ale oparła się
pokusie, ponieważ wiedziała, że nie da rady spakować tego wszystkiego i zabrać
z sobą do Ohio. Potem popłynęli na pobliską wysepkę i zjedli kolację w
malowniczej restauracji ukrytej wśród egzotycznych drzew.
Z każdym dniem Abby stawała się coraz swobodniejsza, coraz pewniejsza
siebie i było jej coraz lepiej z Mike'em. Każdą noc spędzali razem, kochając się
tak długo, aż żadne nie miało siły ruszyć palcem. Zaczynała podejrzewać - cho-
ciaż z całej siły próbowała zaprzeczać temu - że chyba zakochała się w Mike'u. I
to tak całkiem na poważnie. Wcale nie chodziło o przelotne zauroczenie. Ani o
zwykłe pożądanie. To wyglądało na autentyczne, głębokie zaangażowanie.
Ta myśl przerażała ją, ponieważ ten związek nie miał żadnych szans. Ona
za tydzień wracała do swojego życia i pracy w Ohio, a Mike mniej więcej w tym
samym czasie musiał wracać do jednostki w Kalifornii. Dalej od siebie to już
mieszkać nie mogli...
Nie pozostało jej więc nic innego, jak wykorzystać każdą chwilę, która
jeszcze im pozostała, nasycić się tymi wakacjami, żeby przynajmniej mieć
wspaniałe wspomnienia, kiedy nadejdą długie, zimne, samotne dni.
- 40 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl