Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skapitulować tak łatwo.
- Oczywiście, że cię kocham. Ale nie oczekuj z tego powodu
żadnych ustępstw. Chcę sama podejmować decyzje.
- Więc pomyśl, czego najbardziej pragniesz - powiedział głosem
pełnym męskiej dumy. - Chcesz mnie.
Miał rację, ale Leigh postanowiła tym razem nie poddać się jego
urokowi.
- Chodz do mnie - rzuciła. Mógł ją mieć, ale najpierw musiał
przebyć dzielący ich dystans.
Odrzucił głowę do tyłu.
- Mówiłaś, że mnie kochasz.
Skinęła głową, zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy odważyła się
sprawdzić, jak bardzo on jej pragnął. Gra? Może i tak. Ale była kobietą i
uwodzenie podniecało ją.
- Masz jakieś wątpliwości? Jarek zdjął z siebie koszulkę.
- Zdejmij resztę- szepnęła. Na widok jego muskularnego torsu
ugięły się pod nią kolana.
Nie spuszczając z niej oka, Jarek zrzucił buty, rozpiął pas i podszedł
pona
ous
l
a
d
an
sc
do niej.
- Ty to zrób.
Wiedziała, co ją czeka, kiedy patrzył na nią w ten sposób.
Powiedziała mu, że go kocha.
Zrobiła ostatni krok i ich ciała się złączyły. Jego pieszczoty
obiecywały jej niezwykłą podróż w krainę miłości, wzbogaconą jeszcze
wyznaniem, które mu złożyła.
Czy naprawdę był jej aż tak niepewny?
Powinna mu powiedzieć o Larsie...
Ale Jarek już zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. Wszedł w nią
szybko, wypełniając ją do głębi.
- Powtórz to. Powiedz, że mnie kochasz. Ona też potrafiła stawiać
warunki.
- Ty też mnie kochasz, prawda?
- Naturalnie. Inaczej nie byłbym taki potulny. Zadowolona? To
dziwne uczucie... być wewnątrz kobiety, którą kocham, wiedzieć, że w
ten sposób mogę dać jej dziecko, sprawić, że będziesz nosić w sobie część
mnie, karmić ją i pozwalać jej wzrastać.
Mogła się spodziewać, że będzie o tym myślał, znając jego szacunek
dla rodziny i upodobanie do dzieci. Na pewno będzie chciał mieć z nią
dziecko. Nagle wypełniło ją niezwykłe uczucie - narodziło się między
nimi coś nowego, świeżego i niezwykle cennego.
- Leigh... - westchnął Jarek, gubiąc się w rozkoszy, jaką mu dawała.
- Powtórz to. Powtórz moje imię.
Jej ton był równie władczy, jak jego. Ale Jarek nie ugiął się.
- Wymów moje.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Och!
Jarek uśmiechnął się.
- Kocham cię, kiedy starasz się być taka stanowcza, Kwiatuszku.
Kocham cię w każdej sytuacji.
- Zaraz ci pokażę, jak jestem stanowcza - rzuciła, siadając na jego
biodrach.
Rano obudziła się w objęciach Jarka.
- Kocham twój zapach. Jest podniecający. Ale w końcu jest to
zapach kobiety, którą kocham - powiedział na dzień dobry.
- Zawsze jesteś podniecony - odpowiedziała ze śmiechem.
- Ty tak na mnie działasz.
- Która godzina?
- Wpół do siódmej.
- Co?! Morris dzisiaj przyjeżdża. Muszę iść. - Leigh usiadła na
łóżku.
- Tak, musisz, ale najpierw dostaniesz mały prezent pożegnalny -
wymruczał Jarek, całując jej brzuch i zsuwając się coraz niżej. Pół
godziny pózniej Leigh leżała na plecach niezdolna się podnieść. Jarek
leżał obok, bawiąc się jej lokami. W końcu zerwała się, pospiesznie
narzuciła sukienkę i podeszła do niego, kiedy zaczął przygotowywać
kawę. Zauważyła, że coś się zmieniło w wyrazie jego twarzy.
- O co chodzi?
- Kocham cię. I nie podoba mi się, że moja kobieta tak się spieszy,
by spotkać się z innym.
Leigh po raz pierwszy świadomie zdecydowała się odsunąć pracę na
drugi plan. Jarek był dla niej ważniejszy niż cokolwiek innego.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- Odwołam to spotkanie.
- Nie, nie musisz. To mój problem. Masz pracę i wiem, że
potrzebujesz obiecanej premii. Jestem samolubny. Nie przejmuj się mną.
- Naprawdę cię kocham. Po prostu jeszcze nie wiem, jak sobie z
tym wszystkim radzić. Nie jestem też przyzwyczajona do brania dla siebie
tego, czego chcę. - Ujęła jego twarz w dłonie.
- Zjesz ze mną kolację?
- Nie mogę... Jarku, zjedzmy kolację we troje. Chciałabym, żebyś
poznał Morrisa. Mieliśmy zamiar zjeść kolację w hotelu, w towarzystwie
Michaila.
- Będziesz o mnie myśleć?
Pod aroganckim tonem kryła się obawa i tęsknota.
- Oczywiście, czy mogłoby być inaczej? Jarek sięgnął po aksamitne
puzderko.- Nałóż to. Muszę wiedzieć, że masz na sobie coś, co wiąże cię
ze mną.
W jego dłoni zalśnił piękny, stary naszyjnik wysadzany kamieniami.
Oczy Jarka zdradzały, że obawia się odmowy.
- Ona nigdy go nie nosiła. Nigdy jej tego nie zaproponowałem. To
nie pierścionek... ale może mieć podobne znaczenie.
Leigh najpierw chciała odmówić, gdyż naszyjnik z pewnością był
rodzinną pamiątką, ale wyraz twarzy Jarka powiedział jej, jak wiele to dla
niego znaczy. Kiedy skinęła głową, sam zapiął naszyjnik na jej szyi.
- Myśl o mnie i pamiętaj o wczorajszej nocy, kiedy powiedziałaś
mi, że mnie kochasz - szepnął. - Myśl o mnie tak, jakbyś nosiła
pierścionek zaręczynowy.
Lot Morrisa został odwołany. Miał przylecieć następnego dnia i
pona
ous
l
a
d
an
sc
Leigh uspokoiła się nieco. Miała przynajmniej czas na uporządkowanie
dokumentów i przygotowanie prezentacji. Główne pytanie brzmiało
jednak: czego ona naprawdę chciała? I co mogła dostać?
Musiała pamiętać, że los rodziny zależał tylko od niej.
Odpowiedz przyszła w nocy. Dawniej najbardziej pragnęła
bezpieczeństwa i tego, by zapewnić rodzinie jako taki dobrobyt. Teraz
nadal tego chciała, ale pragnęła też Jarka.
A on pragnął małżeństwa i dzieci.
Leigh złapała tackę z kolacją przygotowaną na wynos przez Georgię
i pobiegła ścieżką do domu Jarka. Lubiła sprawiać mu niespodzianki, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org