Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tarła do drzwi.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Podał jej rękę.
Nie mogła powiedzieć, że Jamie to ona, i zapewne nie
powinna też mówić, że to nie ona. Do diabła, gdzie był Ja-
mie?!
74
S
R
Witając się, zmierzyła Campbella wzrokiem. Wysoki,
szczupły, w okularach w drucianej oprawce z różowymi
szkłami. Przypominał gwiazdora koszykówki, w którym ko-
chała się podczas studiów. Miała wówczas hysia na punkcie
atletycznych półgłówków.
On zaś podczas studiów być może lubił rude. W każdym
razie teraz lubił, szczególnie w żółtozielonych sukienkach
na ramiączkach.
- Bardzo mi przyjemnie - powiedział.
Nadal trzymał jej dłoń, gdy chwilę pózniej pojawił się Jamie
z torbami pełnymi zakupów i gburowatym wyrazem twarzy.
- To jest Hudley Campbell  powiedziała szybko Lorna.
Jamie z trudem ukrył zdziwienie.
- Rano przesłałem panu wiadomość - zwrócił się do
Campbella. Spostrzegł jej spakowaną torbę i wskazał na
Lornę. - Oczywiście w imieniu panny Baird. Została we-
zwana w interesach i nie może udzielić wywiadu.
- Przepraszam, ale nie odebrałem żadnej wiadomości. Te
cholerne komórki... - Przyjrzał się Jamiemu i zakupom. - A
kim pan jest?
- To mój asystent - rzuciła Lorna. - Bez niego nie dała-
bym sobie rady. Bardzo mi pomaga, prawda, Loren...? Robi
nawet zakupy. Uwielbia to.
Jamie poszarzał na twarzy, co sprawiło Lornie niewy-
obrażalną przyjemność. Kawał chłopa w szortach khaki, ja-
75
S
R
ponkach i czarnej koszulce z oddartymi rękawkami. W koń-
cu mnóstwo facetów w obdartych koszulkach uwielbia robić
zakupy.
Uśmiechnęła się promiennie, odpierając jego spojrzenie.
Pozornie wyglądała na opanowaną, ale poszłaby za nim na
każde skinienie. To nie do pojęcia, że znowu tęskniła za je-
go ramionami, mimo że działy się wówczas sprawy nader
żenujące. Coś z nią było nie tak?
Stłumiła westchnienie. Dobrze się składa, że był tu ten
dziennikarz, bo w przeciwnym razie ona i Jamie już parzyli-
by się na kuchennym stole. Nijakiej kontroli nad sobą nie
miała. Takie jak ona należałoby leczyć.
- Loren - powiedziała - odstaw te zakupy i podaj nasze-
mu gościowi mrożoną herbatę. Co ty na to, Hudi
- Z największą przyjemnością - rozpromienił się. - Mogę
mówić pani Jamien
- Przepraszam - wtrącił prawdziwy Jamie. - Panno Ba-
ird, jeżeli zaraz nie odwiozę pani na lotnisko, nie zdąży pani
na samolot.
- Nie. - Spojrzała na zegarek. - Na szczęście... lot się
opóznił. Będziemy mieli z Hudem mnóstwo czasu na poga-
duszki.
- Pogaduszki? - Jamie spojrzał na nią spode łba i prze-
ciągnął ręką po włosach, wprowadzając na głowie interesu-
jący nieład, po czym wsparł się rękami na biodrach.
76
S
R
Serce Lorny szalało. Nie wiedziała, czy Jamie złości się
z powodu wywiadu, czy zachwyconych spojrzeń Huda, ale
jednego była pewna: zdenerwowany pan Baird robił się nie-
bezpiecznie sexy.
Była beznadziejna. Tylko natychmiastowa leukotomia
mogła ją uratować.
Skupiła się na wywiadzie, czyli dokładnie na tym, czego
Jamie chciał uniknąć. W ogromnym pomieszczeniu, obok
kominka, stała duża, skórzana kanapa. Gestem zaprosiła na
nią dziennikarza i zaproponowała:
- Hud, może byśmy zaczęli? Proszę, zapytaj
mnie o coś.
Campbell wyjął notes z kieszeni marynarki i usiadł.
- Sprawdzmy plotki - zaczął z krzywym uśmiechem. -
Jamie, dowiedziałem się pocztą pantoflową, że nie tylko
zajmujesz się finansami, ale także projektujesz. Czy inno-
wacje w damskiej bieliznie to twój pomysł?
Choć niby mówili o tym z Jamie wczoraj, pytanie zasko-
czyło Lornę, nie pamiętała bowiem, co dokładnie ustalili.
Jednocześnie Jamie dawał jej z kuchni jakieś znaki. Tak
gwałtownie kręcił głową, że kompletnie się pogubiła.
- Jamie, przestań - wymknęło jej się.
- Jamie to on? - zdziwił się Hud. - Myślałem, że Jamie to
ty.
- To ja - odpowiedziała szybko. - Mówiłam sama do się-
77
S
R
bie. Często to robię. Zapominam się i wtedy mówię do sie-
bie:  Jamie, przestań!". Chwytasz? - Hud raczej nie chwytał,
więc Lorna błyskawicznie wróciła do pytania. - Jeżeli przez
innowacje rozumiesz styl StripLoc, to powiedzmy, że tak.
Pracujemy w zespole, ale generalnie to był mój pomysł. Po-
doba ci się?
- To zdecydowanie męskie fantazje. O to ci chodziło?
Jamie znów pokiwał głową i ruchem warg podpowiadał:
 tak", co ją jeszcze bardziej zmieszało. Chciał, żeby przy-
znała, że to jej projekt, czy że to męskie fantazje, czy co?
- To nie tak - odpowiedziała.
Zdziwił się.
- Jak to? Nie projektowałaś damskiej bielizny po to, by
pobudzała mężczyzn?
- Projektowałam ją dla kobiet po to, by poczuły się le-
piej.
Pochylił się w jej stronę.
- Zatem nie tylko rzuciłaś pomysł, ale również stworzy-
łaś te projekty. Dlaczego? Jamie, możesz to wyjaśnić?
Beztrosko zignorowała natarczywe pytanie, równie nie-
frasobliwie zlekceważyła kuchenne gestykulacje Jamiego i
najzwyczajniej w świecie zmieniła taktykę:
- ASK to przedsiębiorstwo prowadzone przez kobiety
dla kobiet. Naszymi klientkami są kobiety w dowol-
78
S
R
nym wieku, wszelakich kształtów i rozmiarów. Chcemy,
aby czuły się dobrze i sexy niezależnie od tego, czy są same,
czy z mężczyzną. Wierzymy, że to się sprawdza w każdym
obszarze ich życia. Zmysłowość promieniuje energią i za-
ufaniem.
Jamie przewrócił oczami, potem przeciągnął dłonią po
gardle, jednak Lorna nie zamierzała kończyć. Zastanawiała
się, jak on się teraz czuje, gdy nim pomiata. Wątpiła, by już
czegoś takiego doświadczył. Witaj w moim świecie, Jamie.
- Zbyt wiele kobiet cierpi z powodu grubo skórnych
mężczyzn - ciągnęła.  Szczególnie kobiety o obfitych
kształtach, a naszym celem jest poprawa ich samopoczucia.
Wierzymy, że nasze projekty pozwolą im docenić własną
wartość i seksualność, niezależnie od tego, jak widzą je
mężczyzni.
Hud zdawał się nieco zawiedziony.
- To dlatego projektują dla was wyłącznie kobiety?-
Uważacie, że mężczyzni nie potrafią projektować dla kobiet,
które nie są supermodelkami?
- Mówiąc szczerze, uważam, że niektórzy mężczyzni nie
potrafią zapomnieć o swoich fantazjach. Już wiedzę takiego
 twórcę", który projektuje sukienkę tylko dlatego, żeby ją z
kobiety zdjąć albo... włożyć ją samemu, w zależności od te-
go, co to za koleś. - Spojrzała znacząco na Jamiego, który
79
S
R
znowu poszarzał. Był bliski niekontrolowanej wściekłości...
chyba że uda jej się powiedzieć coś, co dobrze wpłynie na
sprzedaż.
- Hud, chcesz, żebym pokazała ci, co ASK ma na warsz-
tacie? - Skoczyła na równe nogi, chwyciła dziennikarza za
rękę i zaprowadziła go do kuchni, gdzie z ponurą miną stał
Jamie.
- Loren -powiedziała do niego - przynieś szkic naszej
specjalnej kolekcji na Boże Narodzenie. Wiesz, który. Jest
w mojej sypialni. - Spojrzała wymownie na rurę. Przecież
Jamie prosił ją, by zaczęła lansować tę kolekcję. Teraz jed-
nak nie wydawał się tym pomysłem zachwycony. Gdyby
mógł, stopiłby rurę wzrokiem.
Ruszyła do boju, kiedy tylko Jamie wyszedł. Podała Hu-
dowi zimny napój i wyjaśniła, po co jest w kuchni rura.
Zrobiła też mały pokaz, okręcając się dookoła szerokim łu-
kiem, po czym wzięła rurę między skulone nogi i zawirowa-
ła, potrząsając rozpuszczonymi włosami. W sukience nie-
wiele więcej mogła zrobić, ale to wystarczyło.
Hudowi oczy nieledwie wyszły z orbit. Wciąż klaskał,
gdy Jamie wparował do kuchni.
- Jesteś niezrównana! - zachwycał się. - Muszę sprawić
sobie coś takiego w mojej kuchni. Na twoją cześć. - Mru- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org