[ Pobierz całość w formacie PDF ]
patrzył na radosny tłum i czuł, jak z każdym słonecznym promieniem jego dusza
napełnia się szczęściem, którego jeszcze nigdy nie doświadczył. Uniósł dłoń.
Wysłuchajcie, ludzie, jakie zmiany wam ogłaszam! Sprzymierzamy się
z mieszkańcami Białego Gryfa, którzy przyniosą nam nowe sztuki i nowe stworze-
nia. Przyjmiemy nowego króla w poczet Haighlei, Skandranona, Czarnego Gryfa.
Moją królową i moim doradcą zostanie Srebrny Tren. Od dziś ogłaszam, że król
138
może poślubić swą kestra chern.
Wyliczał wszystkie zmiany, nad którymi głowił się tyle nocy ze swymi dorad-
cami. Znał je na pamięć, dlatego mógł myśleć o czym innym:
Obcy dali mi życie i miłość. Czego więcej mogę od nich żądać? Tego długu nie
spłacę do końca swych dni, jednak nie żałuję, że go zaciągnąłem. Uśmiechnął się,
czując za plecami obecność swych przyjaciół, i usłyszał, jak Skan mruczy:
Kończ, człowieku, mam w planie omdlenie z wyczerpania, a potem muszę
zjeść wszystko w zasięgu wzroku i spać dwa dni, a następnie. . .
Shalaman roześmiał się, słysząc, jak Skandranon opisuje szczegółowo wszyst-
ko, co będzie robił ze Zhaneel. Ludzie z Północy długo jeszcze będą zaskakiwać
dwór.
Jednak nadal nie znalazł odpowiedzi na bardzo ważne pytanie.
Gdzie się podziewał Bursztynowy %7łuraw?
ROZDZIAA JEDENASTY
Bursztynowy %7łuraw pozbył się więzów i niezgrabnie wstał; nie odzyskał jesz-
cze czucia w nogach i starał się nie narobić hałasu.
A teraz muszę znalezć tych, o których mówił Hadanelith. Mam nadzieję, %7łe
będzie ich tylko dwóch. . . Mówił, że jest ich dwóch.
Gdyby ktoś powiedział Bursztynowemu %7łurawiowi, że jest odważnym czło-
wiekiem, rozbawiłby go do łez. Zawsze twierdził, że odwaga jest tą cechą, której
mu brakuje, i jednym tchem wyliczał dziesiątki ludzi dokonujących czynów na-
prawdę heroicznych. Sam często odczuwał strach i nie czynił z tego tajemnicy,
zwłaszcza że prawie zawsze panika odbierała mu zdolność działania. Uważał, że
naprawdę dzielnym jest ten, który potrafi pokonać swój lęk.
Nigdy w życiu nie odważyłby się na narażanie życia podczas nocnych pa-
troli, jak Skan i Zhaneel, a teraz czuł się jak największy tchórz na świecie. Gdy
Skan odleciał, %7łuraw zaczął marzyć o cichym kącie, w którym przeczekałby całe
zamieszanie: najchętniej zamknąłby się w jakiejś piwniczce. I chyba byłoby to
najrozsądniejsze rozwiązanie.
Ale nie uchowam się przed zleceniodawcami Hadanelitha, a mam wrażenie,
że znajdujemy się pod jednym dachem. Muszę ich powstrzymać, bawią się zbyt
niebezpieczną magią. . .
Nie wiedział, czy Skan dotarł na czas, aby uratować Zimową Aanię i króla:
światło gasło coraz szybciej, a Hadanelith zamierzał uderzyć w chwili pełnego
zaćmienia. O miejscu pobytu %7łurawia wiedzieli tylko Skan i Kechara. Miał na-
dzieję, że ta ostatnia nie zapomniała o nim.
Wątpię jednak, czy Kechara jest w stanie skupić uwagę na kimś oprócz swego
taty.
Czy Skan, latając na słynne samotne patrole, też czuł się samotny, opuszczony
i przerażony? Skan przerażony? Nigdy w życiu.
Nie liczył na to, że Kechara przekazała reszcie Kaled a in, że wpadł w pułap-
kę. Oczywiście, przekonał się, że jej nie doceniał, ale nigdy jeszcze nie działała
pod taką presją i mimo wszystko była dzieckiem, nie żołnierzem.
Zostałem sam. %7łołądek podszedł mu do gardła. Muszę odnalezć i unieszko-
dliwić przyjaciół Hadanelitha, aby Skan mógł złapać tego drania. Moje zadanie
140
polega na odciągnięciu ich uwagi od Ceremonii.
Plan był jasny i miał szansę powodzenia, ale Bursztynowy %7łuraw wątpił, czy
uda się go wykonać w stu procentach. Powinien przestać rozmyślać i przejść do
działania, bo czasu miał coraz mniej!
Rozejrzał się w poszukiwaniu broni: zauważył sznury, które go pętały i meta-
lowy pręt: podniósł je, uważając, aby nie zdradzić się żadnym dzwiękiem. Zdawał
sobie sprawę, że jeśli nikt nie usłyszał odlatującego gryfa, mógł sobie darować ta-
kie środki ostrożności, ale jednocześnie wiedział, że musi się skupić na określonej
czynności, choćby zachowaniu ciszy, bo inaczej strach go sparaliżuje i nie będzie
w stanic nawet zgiąć palca. Ruszył w stronę drzwi, nasłuchując; jego ręce drżały
tak silnie, że prawie upuścił pręt. Zamknął oczy, przełknął ślinę i przykleił się do
framugi, wytężając słuch i wstrzymując oddech.
Nie, nawet żadnego głosu w oddali. Gdyby po drugiej stronie drzwi stał straż-
nik, %7łuraw usłyszałby go nawet przez grube drewno; ostrożnie ujął klamkę, naci-
snął ją i pociągnął drzwi ku sobie, czekając na skrzyp zawiasów. Znając mojego
pecha. . . Drzwi otworzyły się bez najmniejszego szmeru, a po ich drugiej stronie
nie było nikogo.
Jednocześnie zastanawiał się gorączkowo, kim byli mocodawcy Hadanelitha.
Jestem w pałacu, jeden z nich musi być dworzaninem. Który?
Niestety, tylko szambelan wiedział, kto zamieszkuje poszczególne kwatery.
Bursztynowy %7łuraw odniósł wrażenie, że to skrzydło nie należało do szczególnie
uczęszczanych: położone było zbyt blisko zewnętrznych murów, a okrzyki rontu
i hałas miasta zakłócały sen wielmożom. Nie zauważył wielu ogrodów, a w zimie
wszędzie wdzierała się wilgoć. Pokoje tutaj przydzielano tym, którzy nie narze-
kali, zazwyczaj zubożałym szlachetkom. Wobec tego mózgiem intrygi musiał być
ktoś, kogo zżerała ambicja i szukał okazji, aby zdobyć władzę.
Bursztynowy %7łuraw jednak czuł przez skórę, że szef spiskowców doskonale
znał wszystkie dworskie układy i należał do elity. Nawet ktoś znany i popularny
mógł po cichu przysposobić dla siebie dwie czy trzy komnaty w oddalonej czę-
ści pałacu, a Hadanelith wspomniał, że jego przyjaciel odziedziczy tron, kiedy
Shalaman zginie. Bursztynowy %7łuraw wiedział skądinąd, że wszyscy Roczni Sy-
nowie Shalamana służyli poza granicami królestwa, więc żaden z nich nie mógł
knuć spisku przeciw ojcu, o ile nie posiadł zdolności przebywania w dwóch miej-
scach jednocześnie.
A jeśli któryś z nich przeniósł się do Khimbaty, używając, magii? Na pewno
zauważono by jego nieobecność, ale mógł znalezć kogoś, kto zająłby jego miejsce.
Chyba popadam w paranoję, nie można polegać na sobowtórach, prędzej zaufał-
bym magii. . .
Potrząsnął głową, aby pozbyć się obrazu, który stanął mu przed oczami: Ha-
danelith rzucający się z nożem na Zimową Aanię, ostrze rozcinające jej suknię. . .
Pozbieraj się, Bursztynowy %7łurawiu, myśl! Myśl o tym, czego się nauczyłeś!
141
Połączeni więzią %7łycia czują ból zadawany ukochanym. Wiedziałbyś, gdyby. . .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl