Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czego tak cholernie nienawidzi się tych pieprzonych projektantów broni. To cioty.
 Nie  zaprotestował Lars.  Pan się myli. Nie to mnie niepokoi. Chce pan wie-
dzieć, co mnie niepokoi? Ile jeszcze będziemy lecieć do Fairfax?
 Niezbyt długo  odparli jednocześnie obaj policjanci.
 Zrobię wszystko, co w mojej mocy  powiedział Lars.  To właśnie mnie nie-
pokoi. Jestem nieudacznikiem jeśli chodzi o moją pracę. A to boli; to napawa przeraże-
niem. Jednak płaci mi się, w każdym razie dotychczas robiono wszystko, żebym był nie-
udacznikiem. Na to właśnie istniało zapotrzebowanie.
 Jak myślisz, Powderdry  spytał siedzący obok niego policjant  czy tobie i Lili
81
Topczew się uda? Zanim tamci...  wzniósł palec w górę w nieomal nabożnym geście
pradawnego oracza albo Hioba, na którego spadły wszelkie nieszczęścia  spuszczą to,
do czego potrzebne były te wszystkie pomiary dokonane przez ich sieć satelitarną? To
coś, co spuszczą, uderzy dokładnie tam, gdzie zechcą. Na przykład, tak mi się wydaje,
wrzucą coś do Pacyfiku, podgrzeją wodę i ugotują nas jak homary.
Lars milczał.
 On ci nie odpowie  rzekł policjant przy sterach.
Ton jego głosu stanowił osobliwą mieszankę złości i żalu. Był to głos małego chłop-
ca i Lars poczuł dla niego współczucie.
 W sowieckiej ambasadzie  odezwał się Lars  powiedzieli mi zupełnie poważ-
nie, że jeśli Lila i ja nie wymyślimy niczego lub jedynie pseudobroń, której projektowa-
niem od wielu lat zarabiamy na życie, zabiją nas. Zrobią to, jeśli oczywiście wy ich nie
uprzedzicie.
 My to zrobimy pierwsi  rzekł spokojnie siedzący za sterami policjant.
 Ponieważ będziemy bliżej. Ale nie od razu. Dopiero w swoim czasie.
 Macie taki rozkaz?  spytał zaciekawiony Lars.  Czy sami na to wpadliście?
Nikt nie udzielił mu odpowiedzi.
 Nie możecie obaj mnie zabić  rzekł filozoficznie siląc się na nonszalancję.
Filozoficznie to nie zabrzmiało, nonszalancji zaś nikt nie docenił.  Albo i możecie
 stwierdził.  Zwięty Paweł mówi, że człowiek może ponownie przyjść na świat.
Może umrzeć i znów się urodzić. Skoro więc człowiek może narodzić się dwukrotnie,
dlaczegóż nie mógłby być dwukrotnie zamordowany?
 W pańskim wypadku to nie będzie morderstwo  zauważył siedzący obok poli-
cjant.
Nie zechciał sprecyzować, czym to w takim razie będzie.
Może tego nie da się sprecyzować, pomyślał Lars. Policjanci bali się, byli pełni niena-
wiści i... jednocześnie mu ufali. Mieli jeszcze nadzieję, jak Kaminsky. Latami płacili mu
za to, żeby nie konstruował naprawdę śmiercionośnej broni, a teraz z bezgraniczną na-
iwnością lgnęli do niego błagając o pomoc, tak jak błagał Kaminsky, grożąc mu jedno-
cześnie śmiercią w razie porażki.
Zaczął sobie teraz uświadamiać wiele spraw związanych ze społecznością kogów,
o których to sprawach nie miał dotąd pojęcia.
Wtajemniczenie w najdrobniejsze arkana funkcjonowania społeczeństwa nie uła-
twiało im życia. Cierpieli, podobnie jak Lars. Nie byli dumni, wyniośli i pyszni, czy jak
ktoś ostatnio powiedział, pełni hubris. Zwiadomość tego, co naprawdę się dzieje, napa-
wała ich niepokojem, tak samo jak brak tej świadomości pozwalał spokojnie spać tłu-
mom prosapów. Na kogach spoczywał zbyt wielki ciężar, nie mogli podołać takiej od-
powiedzialności, nie byli wystarczająco dojrzali... Ciężar ten przygniatał nawet dwóch
82
nic nie znaczących gliniarzy i ich kolegów, którzy właśnie upychali do walizek marynar-
ki, koszule, buty, krawaty i bieliznę Larsa.
Przyczyna takiego stanu rzeczy była następująca:
Kogowie wiedzieli, czego i Lars był świadom, że ich los znajduje się w rękach pół-
główków. Proste! W rękach półgłówków ze Wschodu i z Zachodu, półgłówków ta-
kich jak marszałek Paponowicz i generał Nitz... Półgłówkiem jestem także ja, uświado-
mił sobie Lars i poczuł, że pieką go uszy. Kręgi rządzące przerażała władza. Ostatnim
 nadczłowiekiem , czy  człowiekiem z żelaza , był Józef Stalin. Po nim nastali zwyczajni
drobni śmiertelnicy, którzy jedynie zajmowali stołki i zawierali miedzy sobą układy.
Tymczasem to, co mogło już wkrótce się wydarzyć, było bardziej przerażające niż
władza. W jakimś sensie czuli to wszyscy, nawet prosapy.
Przyszłość jawiła się w postaci trzech obcych satelitów.
 Jesteśmy nad Iceland  rzucił siedzący za sterami policjant, jakby stwierdzał nic
nie znaczący fakt.
W dole błyszczały światła Fairfax.
15.
Parzące światła tworzyły nad Larsem złoto  biały tunel. Przenikający do szpiku
kości zimny wiatr, który ciągnął od lodowców, wściekle smagał. Lars szybko zmierzał
w stronę najbliższego budynku. Drżący z zimna policjanci przyśpieszyli kroku.
Wkrótce drzwi szczelnie zamknęły się i cała trójka znalazła się w cieple. Mężczyzni
ciężko dyszeli. Twarze policjantów poczerwieniały i spuchły, nie tyle z powodu nagłej
zmiany temperatur, co z powodu napięcia. Bali się chyba, że nie wpuszczą ich do środ-
ka.
Ni stąd ni zowąd zjawiło się czterech członków KVB, sowieckiej tajnej policji, ubra-
nych w krańcowo niemodne, przedpotopowe wełniane marynarki, wąskie półbu-
ty o ostrych noskach i krawaty z dzianiny. Chyba w jakiś tajemniczy sposób oderwa-
li się od ścian pomieszczenia, w którym stali dysząc Lars i dwaj funkcjonariusze policji
Narodów Zjednoczonych Zachodniego Bloku.
Potem miało miejsce odkrycie prawdy: policjanci Zachodniego Bloku i funkcjona-
riusze sowieckiej tajnej policji powoli i w milczeniu pokazali sobie nawzajem identyfi-
katory. Przytaszczyli ze sobą, jak stwierdził Lars, z pięć kilo materiałów identyfikacyj-
nych na głowę. Wymienianie kart, portfeli i kluczy reagujących na fale mózgowe właści-
ciela zdawało się trwać wiecznie.
I nikt nic nie mówił. %7ładna z sześciu osób nie patrzyła na pozostałych. Wszyscy sku-
pili się wyłącznie na materiałach identyfikacyjnych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org