[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powinni dać nam rabat za ilość zleceń! Esa uśmiechnęła się ponuro.
Moja droga matko Imhotep spojrzał na nią z przerażeniem to nie są żarty.
Całe życie to żart, Imhotepie a śmierć śmieje się ostatnia. Czy nie słyszysz tego
na każdej uczcie? Jedz, pij i ciesz się, bo jutro umrzesz? To bardzo prawdziwe, gdy cho-
dzi o nas. Pytanie tylko, czyja śmierć nadejdzie jutro.
To co mówisz, jest straszne, okropne! Co można zrobić?
Nie ufaj nikomu poradziła Esa. To pierwsza, najważniejsza rzecz. Nie ufaj
nikomu powtórzyła z naciskiem.
121
Henet zaczęła łkać.
Dlaczego patrzysz na mnie... jestem pewna, że jeśli ktokolwiek jest godny zaufa-
nia, to właśnie ja. Udowodniłam to przez te lata. Nie słuchaj jej, Imhotepie.
No, no, moja dobra Henet, naturalnie tobie ufam. Znam przecież dobrze twoje od-
danie i szczere serce.
Nic nie wiesz powiedziała Esa. Nikt z nas nic nie wie. To jest największe nie-
bezpieczeństwo.
Oskarżyłaś mnie zawodziła Henet.
Nie mogę oskarżać. Nie mam wiedzy ani dowodów, tylko podejrzenia.
Masz podejrzenia... kogo podejrzewasz? Imhotep spojrzał na nią badawczo.
Esa odparła powoli:
Podejrzewałam raz, potem drugi i trzeci. Będę uczciwa, przyznam, że najpierw po-
dejrzewałam Ipy... ale Ipy nie żyje, więc moje podejrzenie było fałszywe. Potem podej-
rzewałam inną osobę, ale w dniu śmierci Ipy jeszcze inny pomysł przyszedł mi do gło-
wy... urwała. Czy Hori i Kameni są w domu? Poślij po nich... tak, i niech Renisenb
także przyjdzie z kuchni. I Kait, i Jahmose. Mam coś do powiedzenia i wszyscy powin-
ni to usłyszeć.
II
Esa spojrzała na zgromadzoną rodzinę. Napotkała poważne i łagodne spojrzenie
Jahmosego, uśmiech Kameniego, przestraszony, pytający wzrok Renisenb, spokojny
i obojętny Kait, tajemnicze, zamyślone spojrzenie Horiego, nerwowość i strach w drga-
jącej twarzy Imhotepa i chciwą ciekawość i tak zadowolenie w oczach Henet.
Pomyślała: Ich twarze nic mi nie mówią. Pokazują tylko emocje. Ale jeśli się nie
mylę, ktoś musi się zdradzić . Głośno zaś powiedziała:
Mam wam coś do powiedzenia, ale najpierw pomówię tylko z Henet. Tutaj, przy
wszystkich.
Wyraz twarzy Henet zmienił się. Zniknęły ciekawość i zadowolenie. Była przestra-
szona. Zaprotestowała piskliwie.
Podejrzewasz mnie, Eso. Wiem o tym! Wytoczysz mi sprawę i jak ja, biedna ko-
bieta bez wielkiego rozumu, mam się bronić? Zostanę skazana skazana bez wysłu-
chania.
Nie bez wysłuchania odparła Esa ironicznie i spostrzegła uśmiech Horiego.
Nic nie zrobiłam ciągnęła Henet coraz bardziej histerycznym głosem jestem
niewinna... Imhotepie, mój najdroższy panie, ratuj mnie... Rzuciła się i objęła go za
kolana. Imhotep zaczął bełkotać oburzony, poklepując głowę Henet.
122
Doprawdy Eso, protestuję... to haniebne...
Nie rzuciłam żadnego oskarżenia przerwała mu nie oskarżam bez dowo-
dów. Proszę tylko, żeby Henet wytłumaczyła nam tutaj znaczenie pewnych słów, które
sama powiedziała.
Nic nie powiedziałam, zupełnie nic...
O tak, powiedziałaś stwierdziła Esa. Są to słowa, które słyszałam na wła-
sne uszy... a uszy mam dobre, chociaż oczy słabe. Powiedziałaś, że wiesz coś o Horim.
A więc co takiego wiesz o Horim?
Hori był lekko zdumiony.
Tak, Henet wtrącił. Co wiesz o mnie? Posłuchajmy.
Henet usiadła na piętach i otarła oczy. Była nadęta i oporna.
Nic nie wiem. Co miałabym wiedzieć?
Właśnie czekamy, żebyś nam to zdradziła odparł Hori.
Henet wzruszyła ramionami.
Tak tylko mówiłam. Nie miałam niczego na myśli.
Powtórzę ci twoje własne słowa. Powiedziałaś, że my wszyscy tobą pogardzamy,
ale ty wiesz wiele o tym, co się dzieje w domu i że widzisz więcej niż wielu mądrych
ludzi przypomniała Esa. A potem powiedziałaś, że gdy Hori cię spotyka, patrzy na
ciebie, jakbyś nie istniała, jakby zobaczył coś za tobą coś, czego tam nie ma.
Zawsze tak patrzy rzekła Henet posępnie. Mogłabym być owadem, patrzy
na mnie jak na coś, co się zupełnie nie liczy.
Zapamiętałam to zdanie powtórzyła powoli Esa. Coś z tyłu, coś, czego tam
nie było. Henet powiedziała: Powinien był patrzeć na mnie . A potem mówiła o Satipy
tak, o Satipy że była sprytna, a gdzie jest teraz...
Esa rozejrzała się.
Czy to wam coś mówi? Pomyślcie o Satipy o Satipy, która nie żyje... I pamiętajcie,
że należy patrzeć na osobę, a nie na coś, czego nie ma...
Zapanowała śmiertelna cisza, a potem Henet krzyknęła. To był wysoki, cienki krzyk
czystego przerażenia. Darła się niezrozumiale:
Ja nie... ratuj mnie, panie, nie pozwól jej... Nic nie powiedziałam, nic.
Imhotep wybuchnął gniewem.
To niewybaczalne! wrzeszczał. Nie pozwolę straszyć i oskarżać tej biednej
kobiety. Co masz przeciw niej? Sama mówisz, że zupełnie nic.
Jahmose przyłączył się bez swojej zwykłej nieśmiałości.
Ojciec ma rację. Jeśli masz konkretne oskarżenie przeciw Henet, przedstaw je.
Nie oskarżam jej powiedziała Esa.
Oparła się na lasce. Jej postać jakby się skurczyła. Mówiła wolno i ciężko.
Jahmose odwrócił się z powagą do Henet.
123
Esa nie oskarża cię o złe rzeczy, które się wydarzyły, ale jak ją rozumiem, myśli, że
wiesz coś, co próbujesz ukryć. Dlatego, Henet, jeśli wiesz cokolwiek o Horim czy o kimś
innym, nadszedł czas, abyś powiedziała. Tutaj wobec nas wszystkich. Co wiesz?
Henet potrząsnęła głową.
Nic.
Czy jesteś tego zupełnie pewna? Niebezpiecznie jest wiedzieć.
Nic nie wiem. Przysięgam. Przysięgam na dziewięciu bogów Enneady, na bogi-
nię Maat, na samego Ra. Henet trzęsła się. Jej głos nie był już zwykłym lamentem.
Brzmiał szczerze i było w nim przerażenie.
Esa westchnęła głęboko, pochyliła się i mruknęła:
Pomóżcie mi wrócić do domu.
Hori i Renisenb podeszli do niej szybko.
Nie ty. Renisenb. Niech idzie Hori zażyczyła sobie babcia.
Wsparła się na nim i poprowadził ją do jej pokojów. Widziała, że był napięty i smut-
ny.
W porządku, Hori? mruknęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl