[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odgrywa się na żonie. Ale dziewczynę zamożną z domu ktoś taki szanuje i po ślubie.
Nie wyobrażam sobie& Pat urwała na moment, zmarszczyła czoło. Nie rozumiem,
juk mógłby zrobić to ktoś z zewnątrz. Temu właśnie trzeba przypisać atmosferę w Domku pod
Cisami. Wszyscy śledzą pilnie wszystkich. Jeżeli zajdzie coś nowego&
Nie będzie więcej nagłych śmierci przerwała panna Marple a przynajmniej sądzę, że
być ich nie powinno.
Trudno o pewność w podobnej sytuacji&
Otwarcie mówiąc, jestem prawie pewna. On osiągnął już cel. On?
Równie dobrze mogłabym powiedzieć ona & To tylko sposób mówienia.
Cel? Jaki?
Panna Marple bezradnie rozłożyła ręce, gdyż sama nie była jeszcze zupełnie pewna.
XXIII
Jeszcze raz panna Somers naparzała herbatę w pokoju maszynistek. Jeszcze raz nalała do
imbryka niezupełnie wrzącej wody. Powtórzyła się historia. Panna Griffith pomyślała
przyjmując filiżankę z rąk podwładnej: Słowo daję! Pomówię o niej z panem Parcivalem. Z
pewnością znajdziemy kogoś lepszego. Ale w trakcie tej potwornej historii trudno zawracać mu
głowę drobiazgami administracyjnymi .
Panna Griffith rzuciła cierpko zdanie wielekroć powtarzane uprzednio:
Woda znów nie zagotowana, Somers!
Skarcona poróżowiała lekko i wygłosiła tradycyjną formułę:
Mój Boże! A ja myślałam, że tym razem zagotowała się na pewno.
Dalszy rozwój utartych wydarzeń zakłóciło nagłe przybycie Lancelota Fortescue, który
wszedł do pokoju i nie bez zakłopotania rozejrzał się dokoła. Panna Griffith poderwała się
raptownie, by wybiec na jego spotkanie.
Pan Lance! zawołała.
Gość spojrzał na nią z. ujmującym uśmiechem.
O! Panna Griffith.
Kierowniczka hali maszyn była zachwycona. Po jedenastu latach pan Lance pamiętał jej
nazwisko!
To dziwne, że& że przypomina mnie pan sobie odpowiedziała z wahaniem.
Naturalnie, że przypominam sobie panią odpowiedział Lancelot swobodnie i z całym
charakteryzującym go wdziękiem.
W pokoju maszynistek zapanował nastrój podniecenia. W niepamięć poszły herbaciane
niepowodzenia panny Somers. Winowajczyni z rozchylonymi ustami gapiła się na
niezwykłego przybysza. Panna Bell zerkała ku niemu ukradkiem znad wałka maszyny do
pisania.
Panna Chase dyskretnie dobyła z szuflady kosmetyczkę i upudrowała nos. Lance ponownie
rozejrzał się dokoła.
Wszystko tu jak dawniej powiedział.
Istotnie, proszę pana podchwyciła panna Griffith. Niewiele zmian. Doskonale pan
wygląda i jaki opalony! Z pewnością miał pan bardzo interesujące życie w tamtych dalekich
krajach.
Zapewne, panno Griffith, zapewne& Ale teraz spróbuję chyba interesującego życia w
Londynie.
Wróci pan do firmy?
Być może.
Ach! Cóż za miła wiadomość!
Czy ja wiem? Prędko się okaże, że wszystko wywietrzało mi z głowy. Będzie pani
musiała wtajemniczać mnie w sprawy biurowe od nowa.
Panna Griffith roześmiała się radośnie.
Z wielką przyjemnością, proszę pani! Słowo daje, z wielką przyjemnością.
Dziękuje, panno Griffith& Bardzo pani uprzejma.
Nie wierzyłam nigdy& Nie myślałam rozpoczęła panna Griffith i urwała z
zakłopotaniem.
%7łe diabeł taki czarny, jak go malują, co? podchwycił żywo Lancelot Fortescue. Sądzę, że
miała pani rację. Ale nie ma co wracać do starych dziejów. Przyszłość się nie liczy. Mój brat
jest w biurze?
Tak, proszę pana. Zastanie go pan w gabinecie.
Dziękuję. Lance skinął głową i odszedł swobodnym krokiem. W poczekalni blokującej
drogę do sanktuarium szefa siedziała za biurkiem podstarzała kobieta o surowym wyrazie
twarzy. Na widok Lancelota wstała i rzuciła groznie:
Pańskie nazwisko? W jakiej sprawie? Gość spojrzał na mą ze zdumieniem.
Czy& Czy panna Crosvenor? zapytał.
Słyszał, że panna Grosvenor jest efektowną blondynką. Widział jej zdjęcia, zamieszczone w
prasie z okazji dochodzenia w sprawie nagłego zgonu Reksa Fortescue. Nie! To nie może być
ona.
Panna Grosvenor odeszła w ubiegłym tygodniu. Nazywam się Hardcastle. Jestem
sekretarką osobistą pana Parcivala Fortescue.
Stary Percy! Poczciwy, stary Percy w każdym calu! pomyślał Lance. Pozbył się
efektownej blondynki i na jej miejsce przyjął tego smoka. Sądził, że tak będzie bezpieczniej i z
pewnością taniej .
Moje nazwisko Lancelot Fortescue odpowiedział gładko.
Aa& Bardzo przepraszam zmieniła ton pani Hardcastle. Pan& pan pierwszy raz w
naszym biurze?
Pierwszy, ale prawdopodobnie nie ostatni uśmiechnął się Lance.
Pchnął drzwi gabinetu i ku niemałemu zdziwieniu zobaczył, że za biurkiem urzęduje nie
Parcival, lecz inspektor Neele. Detektyw podniósł wzrok znad ogromnego stosu papierów,
które przeglądał, i uprzejmie skinął głową.
Dzień dobry panu powiedział. Przyszedł pan zapewne, aby rozpocząć pracę?
Co? Wie pan już, ze mam zamiar wrócić do firmy?
Tak. Od pańskiego brata. Mówił mi o tym.
Mówił panu? Z entuzjazmem?
Entuzjazmu me zauważyłem odparł poważnie Neele maskując uśmiech.
Biedny stary Percy westchnął Lance.
Naprawdę chce pan stać się człowiekiem interesu? Detektyw spojrzał nań bystro.
Nie wierzy pan w taką odmianę?
Czy ja wiem? Jakoś do pana nie pasuje.
Dlaczego? Jestem synem swojego ojca.
Ale i matki dodał Neele.
yle pan trafił, inspektorze. Moja matka była romantyczką wiktoriańskiego typu. Jej
ulubioną lekturę stanowiły Idylle królewskie , co wywnioskował pan zapewne z naszych
imion. Wciąż chorowała i, jak mi się zdaje, żyła poza granicami świata realnego. Ja nie
przypominam jej w niczym. Jesieni ogołocony z. sentymentalizmu. Romantyczność słabo do
mnie przemawia. %7łycie traktuję realistycznie, czysto realistycznie, inspektorze.
Nie każdy jest taki, jak sobie wyobraża bąknął Neele.
To święta prawda przyznał Lance. Usiadł w fotelu, wyciągnął swobodnie długie nogi,
uśmiechnął się do siebie i nieoczekiwanie rzucił: Jest pan bystrzejszy niż mój braciszek,
inspektorze.
Pod jakim względem, proszę pana?
Percy ego nakręciłem tak, jak mi się podobało. On wierzy w moje londyńskie plany.
Obawia się, że będę mącił mu wodę, leniuchował, trwonił firmową forsę, wciągał go w jakieś
fantastyczne spekulacje. Prawie opłacałoby się to dla samej rozrywki! Prawie, inspektorze, ale
niezupełnie. Nie wytrzymałbym długo w biurze. Brakowałoby mi przestrzeni, powietrza,
przygody. Udusiłbym się w takiej atmosferze. Umilkł na moment i dodał żywo: Ale to
wszystko poza protokołem. Nie zdradzi mnie pan wobec Vala, prawda?
Nie sądzę, proszę pana, by ta kwestia mogła powstać w trakcie dochodzenia.
Widzi pan, chciałbym się trochę zabawić podjął Lancelot. Wycisnąć pot z
Percy ego, odegrać się na nim.
Odegrać się? Za co?
Młody człowiek wzruszył ramionami.
E, to takie dawne dzieje. Nie ma o czym mówić.
Słyszałem coś o malej przygodzie z czekiem. Czy do tego pan pije?
Inspektorze! zawołał Lance. Pan wie wszystko!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl