Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomyślenia.
Poczuła ciepło płynące z jego słów. Czuła je nadal, kiedy dotarła na spotkanie w hotelu
 Rupert". ife Nieczuła się zakłopotana tym, co jączekało. Była pewna, że potrafi poradzić sobie w
każdej sytuacji. Nie wzruszały jej historie o urodzonych pechowcach. Była gotowa potraktować
Yictora Drakeła jak cześć swojej pracy.
Wyglądał niemal dokładnie tak, jak sobie wyobrażała, choć był zdecydowanie bardziej
atrakcyjny. Nie pomyliła się, oceniając jego charakter. Niewiele było w nim dobrego. Yictor Drakę
miał osobowość tak zimną i wyrachowaną, jak to tylko możliwe, skrytą za maską sympatycznego
zuchwalstwa. Nie przewidziała wcześniej, jak łatwo potrafi odczytać cudze myśli i zagrać na
czyichś uczuciach. Być może przeceniła też własną odporność na jego urok. A miał go wiele.
Powitał ją okazując zaskoczenie i zachwyt.
- Emisariuszka George a? Ależ to wspaniale! Co za niespodzianka!
Sucho i bez emocji przedstawiła mu warunki Geor-ge a. Yictor przyjął je bardzo uprzejmie.
- Sto funtów? Wcale niezle. Biedny staruszek. Wziąłbym sześćdziesiąt, ale proszę mu o
tym nie mówić! Warunki:  Nie sprawiaj przykrości kochanej kuzynce Rosemary, nie skalaj
niewinności kuzynki Iris, nic zawracaj głowy zacnemu kuzynowi George owi" - wszystkie
przyjmuję! Kto odprowadzi mnie na  San Cristo-bata "? Pani, droga panno Lcssing? Doskonale.
Zmarszczył czoło, a jego ciemne oczy rozbłysły współczuciem. Miał szczupłą, brązową
twarz i coś
w nim przywodziło na myśl toreadora. Cóż za romantyczny pomysł! Był atrakcyjny dla
kobiet i dobrze o tym wiedział.
- Pracuje pani dla Bartona od dawna, prawda, panno Lessing?
- Od sześciu lat.
- I nie wiedziałby, co bez pani zrobić. Tak, wiem o tym. I znam panią, panno Lessing.
- Jak to? - spytała ostro Ruth. Yictor uśmiechnął się szeroko.
- Rosemary mi opowiadała.
- Rosemary? Ależ...
- Wszystko w porządku. Nie zamierzam martwić Rosemary. Była dla mnie bardzo miła i
pełna współczucia. Dostałem od niej sto funtów,
- Pan...
Urwała, a Yictor roześmiał się. Jego śmiech był zarazliwy i Ruth stwierdziła, że sama się
śmieje,
- Bardzo nieładnie z pana strony, panie Drakę.
- Jestem niezwykle utalentowanym pasożytem. Mam świetną technikę. Na przykład matka
zawsze się złamie, jeśli wyślę jej telegram sugerując, że zamierzam natychmiast popełnić
samobójstwo.
- Powinien się pan wstydzić.
- Bardzo się potępiam. Jestem zty, panno Lessing. Chciałbym, by wiedziała pani, jak
bardzo.
- Dlaczego? - zapytała zaciekawiona.
- Nie wiem. Pani jest inna. Nie mogę odstawiać przed panią zwykłej gierki. Ma pani takie
czyste oczy... nie nabrałbym pani. Nie skruszyłbym lodów zwyczajnym  Więcej przeciw niemu
zgrzeszono, niż on sam grzechów popełnił". Nie ma pani litości.
Jej rysy stwardniały.
- Gardzę litością.
- Mimo pani imienia*? Ma pani na imię Ruth, prawda? Dość pikantne. Bezwględna
Ruth.
- Nie mam współczucia dla słabości - powiedziała.
- A kto mówił, że jestem słaby? Nie, tu się pani myli, moja droga. Być może podły. Ale
jedno przemawia za mną.
Skrzywiła z pogardą usta. Zaczyna się usprawiedliwiać.
- Tak?
- Dobrze się bawię. Tak - skinął głową. - Bardzo dobrze się bawię. Widziałem sporo w
życiu, moja Ruth. Robiłem niemal wszystko. Byłem aktorem, magazynierem, kelnerem,
człowiekiem do wynajęcia, bagażowym i rekwizytorem w cyrku! Służyłem jako majtek na
frachtowcu. Startowałem w wyborach prezydenckich w jednej z republik połu-
dniowoamerykańskich. Siedziałem w więzieniu! Nie robiłem tylko dwóch rzeczy: nie
przepracowałem jednego dnia uczciwie i nigdy nie zapłaciłem za siebie.
Spojrzał na nią z uśmiechem. Czuła, że powinna być oburzona. Lecz Yictor Drakę miał w
sobie diabelską moc. Przy nim zło wydawało się zabawne. Patrzył na nią niesamowitym,
przenikliwym wzrokiem.
- Nie bądz taka drobnomieszczańska, Ruth. Nie jesteś tak moralna, jak myślisz. Twoim
fetyszem jest sukces. Dziewczyny takie jak ty wychodzą za mąż za swoich szefów. To powinnaś
zrobić. George nie powinien był poślubić tej małej gęsi, Rosemary. Powinien był ożenić si? z tobą.
Wyszedłby na tym dużo lepiej.
- Myślę, że mnie pan obraża.
- Rosemary jest potwornie głupia, zawsze taka była. Zliczna jak rajski ptak i głupia jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org