[ Pobierz całość w formacie PDF ]
51
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA TRZECI
- Znasz go przecież zaledwie od kilku tygodni! - wykrzyknęła
pani Faulton, zaskoczona rewelacjami, z którymi Olivia przyszła
do niej zaraz po powrocie z Monako.
- No i właśnie dlatego zdecydowaliśmy się poczekać ze
ślubem do przyszłego lata. Och, mamusiu! Oboje zdajemy sobie
sprawę, że powinniśmy znacznie lepiej się poznać. Nie jesteśmy
jeszcze gotowi do małżeństwa.
Nie tylko zresztą plany na przyszłość, ale nawet to, co się już
stało, przerastało wyobraznię Olivii. Kristos odwiózł ją na lotnisko
w Nicei. W jednej chwili wszystko się odmieniło. Wracała do
normalnego życia z peleryną przerzuconą przez ramię, dowiedziała
się bowiem, że w Londynie pada i będzie pewnie od razu
potrzebna. Wakacje się kończyły; wesołe nocne szaleństwa, plaża i
słońce odchodziły w niepamięć. Na palcu błyszczał jednak
pierścionek z szafirem otoczonym diamencikami - znak czegoś,
czego nie da się wrzucić do lamusa przelotnych zdarzeń. Kristos
kupił go dla niej w Nicei, przed samym odjazdem. Była zaręczona!
Nie chciała tego pierścionka, przekonywała, że można z tym
poczekać, ale Kristos tak bardzo nalegał, że ustąpiła. Nie wiedząc
już, jak ją ubłagać, zdradził, że pieniądze na ten zakup dostał od
ojca. Matka patrzyła teraz na córkę, marszcząc brwi.
- Mam tylko nadzieję, że Gerald cię do tego nie nakłaniał.
Nie wątpię, że twoje małżeństwo z kimś o tak wspaniałych
powiązaniach z jego branżą nadzwyczajnie by go uszczęśliwiło, ale
nie pozwól nigdy, żeby wplątał cię w coś, czego sama byś nie
chciała.
52
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Olivia westchnęła. Nie zamierzała udawać, że nie rozumie, co
matka starała się jej podpowiedzieć.
- Widzisz... ja wiem, że tato dobrze to przemyślał. To
znaczy... Mam wrażenie, że i on, i pan Agathios... że spodziewali
się... Och, może i coś w tym jest, ale... - Nagle nabrała pewności.
Nie było żadnego ale . Jej spotkanie z Kristosem zostało celowo
zaaranżowane.
- Wcale mi się to nie podoba, Olivio! - Matka nie ukrywała
złości. - Wcale a wcale.
- Nie przejmuj się, mamo. Przecież nie zmuszą mnie do
małżeństwa, jeśli nie będę tego chciała, a szczerze mówiąc, nie
wierzę też, żeby Kristos dał się do czegokolwiek zmusić. To bardzo
niezależny umysł. Poczekaj tylko, aż poznasz go osobiście. Na
pewno ci się spodoba, zobaczysz.
Pani Faulton nie mogła jednak usiedzieć na miejscu. Chodziła
po pokoju okropnie zdenerwowana, prychając jak rozzłoszczony
kot.
- Ten krętacz zawsze kalkulował na zimno, ale że będzie
zdolny do czegoś takiego, o to nawet ja nie mogłabym go
podejrzewać. Niesamowite! Najzwyczajniej cię przehandlo-wał.
Twojego ojca i tego Agathiosa łączą jakieś wspólne interesy,
prawda?
- Szczerze mówiąc, nie wiem, co ich łączy. Ważne jednak jest
to, że Kristos zgodził się ze mną, iż powinniśmy odczekać rok... -
Olivia przerwała na chwilę, szukając odpowiednich słów. - Wiesz,
mamo, ja myślę, że i on nie jest tak do końca pewien swoich
uczuć. Lubi mnie, oczywiście! I ja go lubię! Naprawdę, mamusiu,
jest taki kochany, ale nie wiem jeszcze, czy to przetrwa. A poza
tym będziemy oboje bardzo zajęci. W poniedziałek zaczynam pracę
53
emalutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
w Londynie. Kristos natomiast przyjedzie tam dopiero w
listopadzie. Pracuje teraz w Grecji, ale jego ojciec planuje otwarcie
kilku nowych biur u nas. Jedno ma się mieścić niedaleko mojego
miejsca pracy, więc będziemy się mogli często widywać. A do tego
czasu możemy ze sobą korespondować i rozmawiać przez telefon, i
w ogóle...
Matka westchnęła.
- Dobrze już, dobrze. Musisz kiedyś zaprosić tutaj tego
swojego kawalera na cały weekend. Sama go sobie wtedy obejrzę i
pozwolisz, że wyciągnę własne wnioski.
- Oczywiście, mamo - obiecała Olivia.
W sobotę upchały, co się dało do pojemnego bagażnika
samochodu matki i pojechały do Londynu. Olivia wprowadziła się
do malutkiego, jednopokojowego mieszkanka na pierwszym piętrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl