[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szy o górę, o wieżę, dalszy o horyzont morski, szybszy o pęd samolotu, wznioślejszy o kate-
drę tak charakteryzuje sam swoją machinę poezjotwórczą w Zapiskach bez daty. [...]
We współżyciu literackim był raczej niełatwy wskutek [...] apodyktyczności sądów, nie-
przejednany, bezkompromisowy, zapatrzony w imponujący model własnego widzenia poezji.
W tym przypominał nieco Peipera; tyleż znakomity, co niepopularny i trudny. Jak każda wy-
bitna indywidualność twórcza posiadał własny słownik, prosty, trafny, precyzyjny; toteż był
niepodrabialny i natychmiast rozpoznawalny w tłumie poetów.
Ryszard Matuszewski:
Mam wrażenie, że w sprawach ściśle artystycznych, dotyczących jego poglądów na poezję,
był po prostu niezdolny do jakiegokolwiek kompromisu. Czasem to przybierało formy szcze-
gólnie nie przysparzające mu popularności. %7ładne względy taktyki ani nawet polityczno-
towarzyskiego taktu nie skłoniły go na przykład do powstrzymania się od negatywnej opinii o
poecie, którego założeń artystycznych nie uznawał. Myślę o słynnej wypowiedzi Przybosia w
czasie spotkania z premierem Cyrankiewiczem po sprawie listu 34 , kiedy zapytany co sądzi
o Słonimskim, powiedział, że uważa go za marnego poetę.
Wisława Szymborska:
(Wypowiedz Szymborskiej zanotował i zamieścił w swym szkicu wspomnieniowym Adam
Włodek.)
Przyboś był człowiekiem dumnym niechże będzie wypowiedziane to słowo niemodne
dzisiaj i obłudnie unikane. Był dumny i miał z czego być dumny. Jego droga z Gwoznicy do
historii literatury była w warunkach jego młodości prawdziwie ciężka i samotna. Jakże łatwo,
na iluż zakrętach tej drogi mógł zmarnieć jego talent albo ugrzęznąć w jakiejś boleściwej za-
ściankowości, gdyby nie rygor duchowy, który poeta sobie narzucił. Był dumny i takiego go
pamiętam, takiego podziwiam i takiego właśnie głęboko szanuję.
Jerzy Tchórzewski:
Przyboś jest, moim zdaniem, jednym z największych poetów-muzyków, zjawisko szcze-
gólnie rzadkie na terenie poezji współczesnej, która w wielu wypadkach z muzyką nie ma nic
wspólnego, a jeśli ma, to na tradycyjnych zasadach dość prostego i monotonnego uśpiewnie-
nia wiersza. A Przyboś komponował swoją poezję-muzykę zgodnie z wymaganiami współ-
czesnej wrażliwości muzycznej.
Kazimierz Wyka:
Wygląda, że Julian Przyboś nosił w sobie, nosił moralnie i nosił egzystencjalnie, autopor-
tret samego siebie. Wygląda dalej, że wedle tego autoportretu był przez siebie ukształtowany
91
wysiłkiem własnej woli, wiernością wobec najbardziej prymarnych doznań i przeżyć. Pozo-
stawał im wierny w sposób surowy i wymagający. [...]
Autoportret własny Przybosia nie wierzył w śmierć, w odejście ostateczne. Był ten poeta
ostatnim wielkim optymistą egzystencjalnym naszej literatury.
Henryk Vogler:
Bunt bywa zwykle żywiołowy, improwizowany. Ale bunt Przybosia był, na odwrót, prote-
stem przeciw żywiołowości i improwizacji, przeciw bezwstydnej emocjonalności, emfazie i
wzburzonym porykom zbiorowego entuzjazmu. Stąd chyba owo demonstracyjne prawie ak-
centowanie świadomej konstrukcji i dyscypliny. Racjonalistyczna pedanteria Przybosia była
świadectwem odwagi.
Karl Dedecius:
W moich doświadczeniach z poezją niemiecką i rosyjską do tej pory dominowały wrażenia
akustyczne. Myśli, uczucia zawinięte w muzykę zdań. Przyboś bez wykładów, samym sobą
objawił mi inne wartości w poezji: przestrzeń i architekturę. Wiersze Przybosia są budowa-
ne z szorstkich, ale zrytmizowanych brył. Jak kamienice; albo katedry. Dlatego nie ma w nich
gadulstwa, jest wzniosłość; wieczne miejsce zamieszkania.
Stanisław Grochowiak:
Odżegnywał się od wiary w Boga stąd ten uparty frazes o bogu Apollinie ale fanatycz-
nie, ba, wręcz dewocyjnie wierzył w posłannictwo i prosty, jednoliniowy postęp w literaturze.
Dlatego odrzucał wszystko, co było lękliwą mądrością i mądrym zakłopotaniem dziewiętna-
stowiecznej spuścizny literackiej dlatego również był może ostatnim wielkim r o m a n t y
k i e m polskiej poezji.
Wspomnienia o Julianie Przybosiu.
Opracował i wstępem poprzedził
Janusz Sławiński, Warszawa 1976.
B o g u s ł a w K i e r c
[%7łYCIE I ZMIER W POEZJI PRZYBOSIA]
Zmierć stała się kryterium wartościowania poezji Juliana Przybosia pośmiertnie. Wielu
sporadycznym badaczom nagle ukazały się sprzeczności tej liryki; w rzekomym optymi-
zmie zaczęto doszukiwać się instynktu samozniszczenia , w jasności, którą zamianowano
ograniczeniem Przybosia , dopatrzono się ciemnych fundamentów... [...]
Podstawową kategorią jego poetyckiej działalności była Całość. Cóż to znaczy? Nie spo-
sób odpowiedzieć na to pytanie bez uświadomienia sobie pojęcia będącego odnośnikiem,
punktem widzenia Całości: śmierci. Całość jest bowiem skalą wszystkiego losu człowieczego,
a więc życiem pojętym całkowicie, tak że każdy czyn obdarzony jest zarówno p a m i ę c i ą
już dokonanych, jak p r o j e k c j ą mających się dokonać. Sposobem bycia rozwijanego z
mety najdalszej . Proszę zauważyć: w książeczce wydanej w Bibliotece Poetów XX wieku
(LSW 1967) Przyboś wyodrębnił m.in. rozdział O całości. W dwunastu zawartych tu wier-
szach, w każdym bez wyjątku, rozważana jest śmierć. Obdarzona znakiem dodatnim. Wbrew
jednak naiwnym supozycjom nie jest to żadna radosna nekrofilia intelektualna; tej poeta się
sprzeciwiał. Rzecz polega na odwróceniu perspektywy znaczeń tego samego pojęcia. Jeśli
powiedziano wyżej o śmierci ze znakiem dodatnim, to w tym sensie, w jakim można by ją
92
nazwać narodzinami wstecz . Ale i to określenie trzeba uściślić, mogłoby bowiem sugero-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl