[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nowych podniet.
Jej serce nie byłoby w stanie tego znieść.
Poczuła ulgę, gdy w końcu, na jej wyrazną prośbę, zostawił ją w
spokoju.
Lubi zmieniać wystawy. Ma wielu stałych gości. Kolekcje pamiątek
sportowych przyciągają klientów do jego hoteli. Dba o to, by pamiątki trafiały
w dobre ręce... Oddaje je instytucjom dobroczynnym, które potem wystawiają
je na licytacje. To porządny człowiek.
Oddaje instytucjom dobroczynnym?
101
R
L
T
Ups! Elliot odłożył piłkę. Nie powinienem był tego mówić, ale
łatwo jest się pogubić, gdy dookoła widzi się tyle wspaniałości...
Dlaczego uważa pan, że popełnił niedyskrecję? Podała mu plik
czarno białych fotografii.
Bo ten człowiek pragnie pozostać anonimowy. Był wyraznie
zafascynowany starymi zdjęciami. Ostatnio zafundował uczniom jednej ze
szkół z biednej dzielnicy tygodniowe treningi z reprezentacją Anglii w rugby.
Czytałem o tym w gazecie. Czy to Alexander Obolensky?
Chyba tak... odpowiedziała w zamyśleniu, patrząc na zdjęcie
słynnego rugbisty. Okazało się, że bardzo się myliła w ocenie Xantego.
Tak, to na pewno Obolensky! wykrzyknął Elliot. Wie pani, że on
jadał ostrygi na śniadanie i popijał szampanem?
Roześmiała się.
Podczas długiej rozmowy z Elliotem dowiedziała się ponadto, że Xante
często kupuje medale i inne przedmioty od sportowców, którzy popadli w
tarapaty finansowe, przechowuje je przez pewien czas, po czym zwraca
prawowitym właścicielom.
Komu na przykład pomógł ten anonimowy dobroczyńca?
Nie mogę tego powiedzieć... A gdyby kiedykolwiek zmieniła pani
zdanie co do sprzedaży tej róży...
Mówiłam już, że na pewno go nie zmienię.
Rozumiem. Na pani miejscu też nie byłbym w stanie się z nią rozstać.
Sięgnęła po fotografię rosyjskiego księcia, grającego niegdyś w
reprezentacji Anglii, Obolensky'ego, i podała Elliotowi.
To też nie jest na sprzedaż powiedziała. To prezent dla pana.
Chciała sprawić mu przyjemność, wzruszona jego nieskrywanym
podziwem dla pamiątek po dziadku.
102
R
L
T
Dziękuję... Nawet pani nie wie, ile to dla mnie znaczy... Wybiera się
pan na dzisiejszy mecz?
Nie mogłem dostać biletów. Przejdę się koło stadionu w czasie meczu,
żeby trochę pooddychać atmosferą zawodów.
Ciekawe, jak Elliot zareagowałby na wiadomość, że Karin będzie
obecna na trybunach.
Pożegnawszy się z rzeczoznawcą, powróciła do biblioteki, rozmyślając o
swym dziadku i o Xantem.
Ci dwaj mężczyzni wywodzący się z różnych środowisk, byli
zaskakująco podobni i nade wszystko cenili honor. Spojrzała na wiszące na
ścianie zdjęcie dziadka, dumnie przyciskającego piłkę do piersi, skupionego,
gotowego wydrzeć przeciwnikom zwycięstwo. Czyżby celem Xantego było
zdobycie jej miłości... za wszelką cenę?
Spojrzała na kominek, na którym od kilku tygodni leżała biała koperta.
Dotąd jej nie otworzyła. Czasami miała ochotę podrzeć ją na strzępy albo
cisnąć w ogień.
Usuwała z komputera i telefonu komórkowego wiadomości od Xantego,
nawet ich nie czytając. Nie wyrzucała kwiatów dzięki nim dom ładniej się
prezentował w czasie wizyt potencjalnych kupców.
Popatrzyła na pismo Xantego, z ostrymi kątami w górnych częściach
liter, na grecki znaczek i stempel. Dostała ten list czwartego stycznia.
Teraz był marzec.
Drżącymi palcami otworzyła kopertę, zastanawiając się, czy istnieją
słowa, które mogłyby zmienić sytuację.
Jej oczy zaszły łzami.
List nie zwierał przeprosin, wyjaśnień ani deklaracji. To wszystko
słyszała już wcześniej.
103
R
L
T
Kartka mieściła jedynie wyznanie dumnego mężczyzny. Karin znała go
na tyle dobrze, by wiedzieć, jak trudno było mu napisać te słowa.
Pojawiła się iskierka nadziei, że nie wszystko jeszcze stracone.
104
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Powinien kipieć z emocji przed meczem. Miał dwa bilety do loży
honorowej i na przerwę zaproszenie do szatni zawodników, a mimo to wcale
się nie cieszył. Brakowało mu towarzystwa Karin. Mógł zadzwonić do wielu
kobiet, które bez wahania zajęłyby miejsce u jego boku. Zależało mu tylko na
tej jednej.
Członkowie angielskiej drużyny powoli zbierali się w holu. Na ulicy
tłoczyli się kibice, którzy chcieli powitać ulubieńców i zdobyć autografy.
Niczego więcej dla swojego hotelu Xante nie mógł pragnąć. Zresztą w
biznesie zawsze podejmował słuszne decyzje i wygrywał. Tylko miłość
rządziła się swoimi regułami. Ech...
Po wyjezdzie drużyny na mecz w hotelu zapanował spokój, ale Xante
wiedział, że to tylko pozory. Szykowano tymczasem salę bankietową, a w
kuchni przygotowywano posiłek i wielki tort truskawkowy dla zwycięzców.
Należało zobaczyć to arcydzieło Jacques'a zwieńczone cukrową kopią
pucharu. Mozolił się nad nim całą noc.
Muszą wygrać! powitał Xantego. Tyle pracy i nie wiadomo, czy w
ogóle się przyda..
Jak się czujesz, kiedy trzeba pokroić takie dzieło? zainteresował się
Xante.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl