Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak ogromna suma. Mój asystent, Raffe, wpadł na trop oszustwa, ale obaj musieliśmy
przez kilka dni badać sprawę. Gratuluję sprytnego tatusia - rzekł z ironią. - Jak zatem
brzmi twoja decyzja, Sally? Twój ojciec gnijący za kratkami, a twoja matka w obskur-
nym, państwowym domu opieki? Chyba lepiej będzie, jeśli zostaniesz moją kochanką...
Zrobiło się jej słabo. Wiedziała, że ze względu na mamę nie może pozwolić, by oj-
ciec poszedł do więzienia. Miała wrażenie, że jej głowa zaraz eksploduje.
- Dlaczego akurat ja? - zapytała łamiącym się głosem.
Zdrady ojca, rak mamy, potem wypadek... straszliwa prognoza lekarzy... Tyle cier-
pienia, tyle nieszczęścia. Poczuła, jak jej serce pęka pod naporem bólu. Nie miała już si-
ły. Nie miała wyboru. Musiała przystać na ohydną propozycję Włocha. Wiedziała, że on
R
L
T
robi to z zemsty. Przecież, logicznie rzecz biorąc, to poprzedni właściciel firmy stracił
ten milion funtów, a nie Zac. Wszystko przez to, że w poniedziałek w ostatniej chwili
uciekła mu z łóżka, a wczorajszego wieczoru publicznie obraziła. Człowiek taki jak Zac
Delucca nie wybacza, nie zapomina.
- Doskonale wiesz, dlaczego - odparł, zle rozumiejąc jej słowa. - Wybrałem ciebie,
ponieważ mam na ciebie ogromną ochotę, Sally. Nie możesz zignorować tej chemii, któ-
ra jest między nami. A jednak nie chciałaś się ze mną kochać. Dlatego nie mam wyboru i
muszÄ™ siÄ™ uciec do tak drastycznych metod.
Otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz Zac natychmiast zamknął je swoimi war-
gami. Tym razem pocałunek był o wiele łagodniejszy, wolniejszy. Niespodziewanie
słodki. W piersi Sally bój toczyło pożądanie z odrazą. Wygrało pożądanie. Bezwolnie
przylgnęła do niego, jej usta odwzajemniły pocałunek.
- Czy to pomogło ci podjąć decyzję, cara mia? - zapytał, szepcząc słowa prosto do
jej ucha.
Chciała powiedzieć  nie", ale przecież wiedziała, że zrobi wszystko dla dobra ma-
my. Jeśli to oznacza przespanie się z Zakiem, niech tak będzie. Zaciśnie zęby, zamknie
oczy i to zrobi. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, oblała ją fala osobliwego spokoju. Zdała
sobie sprawę, że ma dwadzieścia sześć lat, nie chce małżeństwa, nie szuka miłości. Ro-
mans może być przyjemną rozrywką, a nie torturą. Miała pewność, że Zac jest doskona-
łym kochankiem. Ona natomiast jest zupełnie niedoświadczona; pewnie się okaże, że w
łóżku jest do niczego. Istnieje duża szansa, że on szybko się mną znudzi, pomyślała, i
porzuci.
- Musiałabym być idiotką, by nie przyjąć twojej propozycji - oświadczyła, patrząc
mu prosto w oczy, dostrzegajÄ…c w nich zaskoczenie, a nawet szok. - A zatem, tak, zga-
dzam się. Zostanę twoją kochanką. Oczywiście, na pewnych wspólnie ustalonych zasa-
dach.
- Słucham? - żachnął się. - Być może twoi byli kochankowi spełniali twoje za-
chcianki, ale ja nie należę do tego typu mężczyzn. Od swojej kobiety wymagam, by była
dostępna w każdej chwili oraz dostosowała się do moich zasad.
R
L
T
- Przykro mi - rzuciła nonszalancko. - Mam dyplom z historii starożytnej, dzięki
któremu dostałam pracę w British Museum. Pracuję od dziewiątej do wpół do szóstej.
Czasem kończę nawet pózniej. Każdy weekend spędzam z mamą w Devon. Wracam w
niedzielę póznym wieczorem. Możesz tu więc przychodzić każdego wieczoru, od ponie-
działku do piątku. Oczywiście, niekoniecznie codziennie - dodała szybko. - Co najważ-
niejsze, o naszym układzie nie może się dowiedzieć ani mój ojciec, ani moja mama.
Jej słowa wprawiły go w zdumienie. Nie miał zielonego pojęcia, że Sally ukończy-
ła studia i pracuje w tak prestiżowej instytucji. Kiedy wcześniej wspomniała, że pracuje
w muzeum, pomyślał, że jest recepcjonistką w jakimś podrzędnym muzeum o cha-
rakterze turystycznej atrakcji, typu muzeum zabawek czy muzeum horroru. Oślepiony
pożądaniem, błędnie i niesprawiedliwie ją ocenił, nie posiadając na jej temat właściwie
żadnych informacji. Nie była rozwydrzoną córeczką bogatego tatusia. Nie brała od niego
złamanego grosza. Zaraz przypomniał sobie jednak o jej ubraniach; potrafił rozróżnić
zwykłą sukienkę od kreacji znanego projektanta. Często sprawiał tego typu prezenty
swoim kobietom.
- Jeśli mówisz prawdę, to jak wytłumaczysz fakt, że posiadasz tyle drogich kreacji?
- Tyle? Mam tylko trzy sukienki od projektantów. Na wyjątkowe okazje. Wszyst-
kie są sprzed paru sezonów. Wyszperałam je w pobliskim butiku z używaną odzieżą. Za-
pewne kiedyś były własnością bogatych kobiet, w których ty, zdaje się, gustujesz. One
wyrzucają każdą kreację po dwukrotnym założeniu - zakończyła z drwiną.
Przez twarz Zaka przebiegł skurcz. Przypomniał sobie lata spędzone w sierocińcu,
kiedy wszystkie ubrania, które nosił, były darem od mieszkańców miasta.
- Skoro całymi dniami pracujesz, to jakim cudem w piątek wczesnym popołudniem
spotkałem cię w siedzibie Westwold Components?
- Tego dnia mój szef pozwolił mi wcześniej wyjść. W przeciwieństwie do ciebie,
Charles jest dobrym i miłym szefem. Rano brałam udział w otwarciu wystawy, którą
przez cztery miesiące pomagałam przygotowywać. Na tę okazję zostałam mianowana
rzecznikiem ekspozycji. Dlatego miałam na sobie odświętną sukienkę. A do ojca przy-
szłam po to, by nakłonić go do odwiedzenia mojej mamy w domu opieki. Niestety, wtedy
zjawiłeś się ty i wszystko popsułeś - rzuciła z niechęcią. - Zaspokoiłam twoją ciekawość?
R
L
T
- Ciekawość? Owszem, zaspokoiłaś - burknął. Ta mała diablica znowu, jakby mi-
mochodem, dwukrotnie go obraziła. Nie miał zamiaru tego tolerować. - A teraz zaspoko-
isz nie moją ciekawość, tylko mnie, Sally - rzekł złowrogim tonem. - Jesteś już przecież
moją kochanką. Nieprawdaż?
Skinęła sztywno głową i poczuła w piersi przypływ paniki. Było jej na przemian
zimno i gorÄ…co.
- No właśnie. Na początek chcę, abyś się rozebrała. Do naga. - Uśmiechnął się i
dodał: - Jeśli nie wykonasz mojego rozkazu, własnoręcznie zedrę z ciebie ubranie.
Wiedziała, że nie żartuje. W ramach swojej zemsty Delucca chciał ją upokorzyć.
To przepełniło czarę goryczy. Sally puściły nerwy.
- Nienawidzę cię - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nienawiść jest lepsza niż obojętność - odparł natychmiast. Właśnie obojętność,
którą okazywała mu od samego początku, najbardziej doprowadzała go do szału. Chciał
wreszcie wywołać w niej jakieś prawdziwe, nawet negatywne, emocje. - Czekam - pona-
glił ją.
Sally, wyraznie płonąc ledwie tłumioną furią, rozpięła bluzę i zrzuciła ją z ramion.
Następnie ściągnęła spodnie. Została jedynie w białej, sportowej bieliznie z bawełny.
- WidzÄ™, że preferujesz styl à la dziewica - żachnÄ…Å‚ siÄ™. - Oboje wiemy, że ten styl [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org