- Przecież jesteśmy w domu - odparł, rozluzniając uścisk, żeby ująć ją za rękę. -I zawsze będziemy. A kiedy już do niego wejdzie my, przekonamy się, czy jadalnia ma już kolor pierwiosnków. - I czy hol nie wygląda weselej bez tego brązu. Niemal zbiegli ze stoku w stronę Ty Gwyn. Ze śmiechem. Trzymając się za ręce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]