Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odnalazł ją i zdjął z haczyka, mocno przycisnął do piersi, tak jak czynią wszystkie dzieci,
szukając pociechy u szmacianych kukiełek.
Mandragora była ciepła, dawała mu poczucie bezpieczeństwa. Przytulił do niej swą brzydką
buzię i siedział nieruchomo, czując w piersi wielką pustkę, taką, jaka ogarnia człowieka, gdy
nie rozumie nic z tego, co się wokół niego dzieje.
77
Solve wziął kurs prosto na zachód, przez dolinę Dunaju, kierując się ku wyżynie wokół
Salzburga.
Kiedy świt wstawał nad górami na wschodzie, jechał przez uśpione wioski, w których nawet
psy się nie zbudziły.
Czarne sylwetki domów rysowały się na tle nocnego nieba, mgła podnosząca się z
wiosennie mokrej ziemi snuła się przed jego oczyma. Oddychał głęboko i z autentyczną
ulgą.
Chciał zacząć wszystko od początku, stworzyć sobie nowe życie, Heike czy nie Heike.
Wyruszał w świat na poszukiwania Tengela Złego i bardzo się tym radował. Traktował swego
budzącego grozę przodka jak bliskiego krewnego i sprzymierzeńca.
Gdyby tylko zdołał odnalezć miejsce spoczynku Tengela Złego, skończyłyby się wszystkie
jego troski!
Niezależnie od okoliczności Solve nie chciał ryzykować wypuszczenia Heikego na świeże
powietrze. Solve nigdy by się nie przyznał, że boi się chłopca, ale tak właśnie było.
Zdecydował natomiast co innego: zaniósł klatkę do niewielkiego jeziorka i zanurzył ją w
wodzie razem z malcem w ubraniu. W ten sposób i klatka się wyczyści, śmiał się do siebie.
Kiedy leżał tak na wystającym kamieniu, trzymając klatkę w wodzie, odczuł nieprzepartą
pokusę... Popatrzył na zanurzonego po szyję chłopca, przerażonego do szaleństwa nowymi,
nieznanymi okolicznościami, przeniósł wzrok na mandragorę... i dostrzegł możliwość, jaka
się przed nim zarysowała.
Przy kamieniu było głęboko. Z determinacją opuścił klatkę jeszcze niżej...
Tego nie powinien był robić. Mandragora znów dała znać o sobie, rzuciła mu się do gardła,
dusząc i dławiąc.
Jeśli wytrzymam jeszcze trochę, to i mandragora utonie, myślał zgnębiony. Przed oczami
latały mu już czarne płaty. Wiedział jednak dobrze, że jeśli nie zanurzy klatki dostatecznie
głęboko, korzeń wypłynie i będzie unosił się na powierzchni.
Nagle pociemniało mu w oczach i jedyne, co mógł zrobić, by ratować swe nędzne życie, to
jak najszybciej wyciągnąć klatkę z wody.
Zrobił to w ostatniej chwili, zarówno dla Heikego, jak i dla samego siebie.
Incydent ten nie przyczynił się do zbliżenia ojca z synem. Przeciwnie, w zachowaniu
chłopca, kiedy już doszedł do siebie po wstrząsie, dała się odczuć jeszcze większa
nieufność. Wiele czasu upłynęło, zanim dotarli do Salzburga, a potem dalej, do małej wioski
Salzbach, gdzie zniknął trop Tengela Złego.
78
To znaczy zniknął dziadkowi Danowi. Solve jednak nie miał zamiaru się poddać, chciał
próbować do skutku.
Wioska Salzbach już nie istniała, jako że wszyscy mieszkańcy uciekli,  wówczas gdy do
Salzbach przybył Szatan . Tak głosi legenda.
Solve miał w pamięci słowa dziada: Tengela Złego opisywano jako bardzo, bardzo starego
złego człowieka, który grał na flecie. Poza tym opis znany był dobrze członkom rodu Ludzi
Lodu. Płaska głowa umieszczona na krótkim korpusie, nos, który zmienił się niemal w ptasi
dziób, leżący na przerażającej otchłani ust. Straszliwe, żółte oczy...
Wszystko to Solve wiedział. Salzbach przestało istnieć, ale, jego zdaniem, przetrwały na
pewno sąsiednie wioski. Interesowały go zwłaszcza te położone najbliżej od południa, na
południe bowiem Tengel Zły miał właśnie zmierzać. Dotąd Dan zdołał dojść jego śladem.
 Jakby go ziemia pochłonęła , mówili podobno ludzie. Ale Solve zamierzał szukać
dokładniej.
Po drodze sypiał w najprzedniejszych zajazdach, ale nigdy nie zabierał klatki z chłopcem z
powozu, pozostawianego na noc w lesie. Kupował trochę pożywienia, na które malec rzucał
się jak zwierzę. Solve z wielkim niesmakiem patrzył na takie nieokrzesanie i brak manier.
Minąwszy Salzbach natrafił na rzeczywiście ważny ślad. Dziadek wcale nie musiał jechać
daleko, ale nie stać go było na kontynuowanie poszukiwań i to go usprawiedliwiało.
Solve miał pieniędzy w bród.
O, tak, doskonale pamiętano dawną legendę o przerażającej istocie, która śmiertelnie
przestraszyła ludność z wiosek na południu.
Solve musiał więc tylko podjąć trop. Kolejne wskazówki napływały w nierównych odstępach.
Wiodły go dalej i dalej na południe. Legenda pojawiała się w rozmaitych wersjach, we
wszystkich jednak jądro było takie samo, choć czasem trudno było je wyłowić spośród wielu
wydarzeń.
Dotarł do krainy Słoweńców, ale nadal znajdował się w granicach ogromnego królestwa
Habsburgów. On sam nie wiedział dokładnie, gdzie jest, słyszał jednak, że ludzie w tych
okolicach mówią innym językiem. Wielu jednak znało niemiecki.
Przez cały czas wiózł klatkę ze sobą. Chłopczyk już wiele razy miał okazję oglądać świat. Z
początku szeroko otwierał przerażone oczy, wkrótce jednak przywykł do zmieniającego się
otoczenia. Podróż nie zacieśniła więzi między ojcem i synem. Nienawiść Solvego przybrała
już takie rozmiary, iż wykorzystywał każdą nadarzającą się sposobność, by obrzucać syna
wyzwiskami i pełnymi pogardy słowami lub kłuć go szpikulcami. Nie baczył na to, że drobne
79
ciałko Heikego pokrywały rany i siniaki, ani też na to, że nocą, gdy chłopiec sądził, że ojciec
go nie słyszy, płakał cicho, bezradnie...
Jedna rzecz była pewna: podczas swojej wędrówki na południe Tengel Zły musiał wywrzeć
ogromne wrażenie. Od chwili, gdy przemierzał wioski, upłynęło pięćset lat, a ludzie nadal
opowiadali sobie o demonie otchłani, który kiedyś nawiedził te strony.
Pewnego dnia jednak Solve w mrożących krew w żyłach opowieściach natknął się na
kolejny szczegół.
Szczegół bardzo mu bliski, i w czasie, i w przestrzeni.
80
ROZDZIAA VIII
Elena, tak nazywała się dziewczyna z górskiej wioski w najbardziej wysuniętym na południe
krańcu monarchii habsburskiej. Natura nie poskąpiła jej ani urody, ani rozumu, ale na cóż jej
to się zdało, skoro była uboższa od wszystkich innych dziewcząt w wiosce? Jeśli nie ma się
wiana, brakuje także zalotników, takie były twarde prawa okolic, w których mieszkała. Wielu
kawalerów miało na nią oko, rodzice ich jednak natychmiast reagowali surowo: Nie Elena!
Masz sobie wziąć bogatą dziewczynę!
Po niedawnej śmierci babki została całkiem sama. Miała dwie kozy i kota. Niewielkie widoki
na wzbogacenie się, zwłaszcza za sprawą kota.
Był jednak pewien młody mężczyzna, dobry, zacny człowiek, który kochał Elenę ponad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org