[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpędem, że musiała się przytrzymać framugi drzwi, by nie pośliznąć się na wy-
polerowanej winylowej posadzce. Podbiegła prosto do łóżka Michelle i chwyciła
ją za nadgarstek, by wymacać puls.
To chyba częstoskurcz komorowy powiedziała starsza pielęgniarka.
Ma białaczkę mieloblastyczna. Druga doba próby osiągnięcia remisji.
Miała przedtem jakieś kłopoty kardiologiczne? spytała lekarka, nachy-
lając się nad Michelle i unosząc jej powieki. Przynajmniej gałki oczne wróciły
do normalnej pozycji.
Pielęgniarki spojrzały po sobie.
Chyba nie. W karcie nic o tym nie ma powiedziała jedna.
Ciśnienie? spytała lekarka.
Przed chwilą sześćdziesiąt na czterdzieści, ale waha się powiedziała
druga z pielęgniarek.
129
Częstoskurcz komorowy orzekła lekarka. Proszę się odsunąć. Za-
cisnęła dłoń w pięść i uderzyła nią w szczupłą pierś Michelle. Głuchy odgłos
sprawił, że Cathryn zacisnęła powieki.
Do izolatki wszedł wyglądający bardzo młodo lekarz starszy asystent, a za
nim dwaj inni, pchający wózek wypełniony najrozmaitszym sprzętem medycz-
nym i aparaturą elektroniczną.
Lekarka w skrócie objaśniła stan Michelle, podczas gdy pielęgniarki w po-
śpiechu przyczepiały Michelle odprowadzenia elektrokardiografu do stóp i nad-
garstków.
Starsza pielęgniarka nachyliła się do koleżanki i poleciła jej wezwać doktora
Keitzmana.
Urządzenie na wózku zaczęło wypluwać z siebie nie kończącą się wąską wstę-
gę papieru milimetrowego, na którym Cathryn dostrzegła czerwone zygzaki zapi-
su EKG. Lekarze stłoczyli się przy aparacie, na chwilę zapominając o Michelle.
Zgadza się, częstoskurcz powiedział starszy asystent. Przyspieszo-
ny oddech i sinica wskazują na to, że jest hemodynamicznie niewydolna. Co to
znaczy, George?
Zaskoczony asystent podniósł wzrok.
To znaczy, że powinniśmy natychmiast zastosować u niej kardiowersję. . .
tak mi się wydaje.
Dobrze ci się wydaje potwierdził starszy asystent. Dajmy jej jednak
trochę lidokainy. Dzieciak waży jakieś pięćdziesiąt kilogramów, zgadza się?
Trochę mniej powiedziała lekarka.
Dobrze, pięćdziesiąt miligramów lidokainy. Proszę też nabrać do strzykaw-
ki miligram atropiny na wypadek, gdyby dostała bradykardii.
Ekipa sprawnie zabrała się do roboty: jeden z asystentów napełniał strzykaw-
ki, drugi ujął szpatuły elektrod, a trzeci pomógł podnieść Michelle. Jedna z elek-
trod powędrowała pod jej plecy, druga została przyłożona do piersi.
No dobrze, odsuńcie się powiedział starszy asystent. Zaczniemy od
pięćdziesięciu dżuli; pamiętacie, impuls jest tak zaprogramowany, żeby przypadł
na załamek R. Jedziemy.
Nacisnął guzik na jednej z elektrod i po chwili ciało Michelle wyprężyło się.
Jej stopy i ręce zatrzepotały nad brzegami łóżka. Cathryn przypatrywała się ze
zgrozą pochylonym nad urządzeniem lekarzom, nie zważającym na konwulsje
Michelle. Dostrzegła, że dziewczynka otwiera oczy, wodzi wokół siebie niezbyt
przytomnym wzrokiem i unosi głowę. Barwa jej twarzy szybko wracała do normy.
Niezle! wykrzyknął starszy asystent, spoglądając na wysuwającą się
z aparatu wstęgę zapisu EKG.
Dobrze ci to idzie, John przyznała lekarka, Może powinieneś zarabiać
tym na życie.
130
Wszyscy lekarze roześmieli się i odwrócili ku pacjentce. W tym momencie
pojawił się zdyszany doktor Keitzman. Dłonie miał wciśnięte w kieszenie dłu-
giego fartucha. Podszedł prosto do łóżka, szybko obejmując spojrzeniem ciało
Michelle. Chwycił jej rękę i sprawdził puls.
Wszystko w porządku, kurczaczku? spytał, sięgając po słuchawki.
Michelle bez słowa skinęła głową. Wyglądała na oszołomioną. Cathryn w mil-
czeniu przysłuchiwała się, jak John, starszy asystent, podaje w całkowicie dla niej
niezrozumiałym żargonie medycznym opis tego, co się zdarzyło.
Górna warga Keitzmana wykrzywiła się w charakterystycznym tiku, gdy na-
chylił się nad Michelle, osłuchując jej serce. Usatysfakcjonowany, obejrzał pasek
EKG podsunięty mu przez Johna. Zauważywszy wreszcie przyciśniętą do ściany
Cathryn, spojrzał pytająco na starszą pielęgniarkę. Wzruszyła ramionami.
Nie wiedziałyśmy, że tu jest powiedziała.
Doktor Keitzman podszedł do Cathryn i położył jej dłoń na ramieniu.
Jak się pani czuje? zapytał. Wszystko w porządku? Cathryn usiłowała
odpowiedzieć, nie zdołała jednak wydobyć z siebie głosu, więc tak jak Michelle
zadowoliła się skinieniem głową.
Przykro mi, że musiała pani na to patrzeć rzekł Keitzman. Wygląda
na to, że z Michelle jest już lepiej. Na pewno niczego nie czuła. Wiem jednak, że
dla pani musiało to być wstrząsające. Wyjdzmy na chwilę na korytarz, chciałbym
z panią porozmawiać.
Cathryn wspięła się na palce, by spojrzeć mu przez ramię na Michelle.
Za chwilę wszystko będzie w porządku powiedział Keitzman, po czym
zwrócił się do pielęgniarek: Będę za drzwiami. Proszę podłączyć kardiomoni-
tor i wezwać na konsultację kardiologa. Może dałoby się ściągnąć tu zaraz doktor
Brubaker. Keitzman łagodnie ujął ramię Cathryn i wyprowadził ją na kory-
tarz. Chodzmy do dyżurki, tam porozmawiamy.
Zaprowadził Cathryn do pomieszczenia, w którym w masywnych stojakach
przechowywane były karty zleceń i historie chorób. Znajdowały się tu również
laminatowe stoliki i krzesła oraz dwa dyktafony. Podsunął jej krzesło, na które
z ulgą opadła.
Może chce pani się czegoś napić? zaproponował. Wody?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl