[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a od tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku ginie codziennie jeden gatunek. To okropne!
Czytam. Raporty kończy apel: Młodzi przyjaciele! Nie oglądajcie się na starsze
pokolenie! Przyszłość należy do was .
SPOKOJNA JESIEC PROWOKATORA
Trzy lata pózniej odnalazłem w archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
zaskakujące dokumenty. Były to dwa niepublikowane wcześniej materiały pokazujące niezwykłe
dzieje osób, które wplątano w prowokację V Komendy WiN. Oba przechowywano w teczce
o sygnaturze MBP 490.
***
Pierwszy nosi datę 4 czerwca 1953 r.
Sporządził go Stanisław Zarakowski, wówczas naczelny prokurator wojskowy. Dotyczy
ostatnio aresztowanych i skazanych. Zarakowski zauważa: Charakterystyczne jest dla
wszystkich spraw, że przestępcza działalność oskarżonych zaczyna się w latach 1949 -1952, gdy
kontaktują się oni z osobami z kierownictwa WiN .
Pisze, że wcześniej, zaraz po wyzwoleniu, skazani w ogóle nie działali w podziemiu.
Wymienia kilka nazwisk: Franciszek Blok i Aleksander Gruba skazani na śmierć, Jan Kruk,
Władysław Moykowski i Wilhelmina Targowska na dożywocie.
Ich sprawy toczyły się osobno, ale w każdej przewijały się te same pseudonimy szefów
WiN: Tadeusz i Andrzej . Prokuratura zaczęła badać związek między sprawami. Wtedy
otrzymała informację z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, że skazanych wplątano
w operację MBP. Jak ich karać? pytał Zarakowski. Wykonywali przecież rozkazy Tadeusza
i Andrzeja , a jak się okazało, pod oboma pseudonimami ukrywał się agent Stefan Sieńko.
***
Drugi niepublikowany dokument z archiwum MSW to pojedyncza kartka.
Konstanty Rokossowski, wówczas marszałek Polski, wiceprezes Rady Ministrów
i minister obrony narodowej, pisze do prezydenta Bolesława Bieruta. Przedstawia pismo
Zarakowskiego i wyraża opinię: Zdaniem moim zagadnienia poruszone w raporcie zasługują na
uwagę i osobistego wglądu i dyrektyw Towarzysza Prezesa .
Bolesław Bierut skreślił swoje uwagi na tej samej kartce czerwonym atramentem.
Zaadresował je do wiceministrów bezpieczeństwa Konrada Zwietlika i Romana Romkowskiego:
Sporządzona i zatwierdzona na areszt lista winna być utrzymana. Resztę aresztowanych ze
śledztwa a nie przewidzianych w liście zwolnić .
Dalej nakazał dyrektorom Departamentu Zledczego i III MBP, aby zaproponowali
zgodnie z tą listą każdemu wyrok w granicach do 5 lat. Wyjątkowo gdy uzasadnione jest
wyższy wyrok . Na koniec polecił: Wszystkie dotychczas wydane wyroki nie zgodne
z wnioskami odpowiednio zmniejszyć .
***
Z osób, między którymi krążyła wówczas ta korespondencja, żyją dzisiaj tylko dwaj:
Stanisław Zarakowski i Konrad Zwietlik.
Zarakowski jest już zbyt stary i zbyt chory, żeby stanąć przed sądem.
Zwietlik też jest stary i chory. Wymiar sprawiedliwości się nim nie interesuje. On sam
milczy. Nie odpowiada na żadne pytania.
***
Kiedy trzy lata wcześniej rozmawiałem ze Stefanem Sieńką, miałem wrażenie, że nie
chce pamiętać nazwisk tych, których wsypał. Wówczas niewiele mogłem mu przypomnieć .
Miałem wówczas tylko kopie wyroków Stefana Skrzyszowskiego i Dionizego Sosnowskiego.
Przerzuceni na Zachód, po przeszkoleniu w ośrodku dywersyjnym w Langen pod
Erzhausen w Niemczech zostali z powrotem skierowani do Polski. Od razu złapało ich UB.
Wykonano na nich wyroki śmierci.
Na przeszkolenie w Langen wysłał ich Sieńko. Nie czuł się odpowiedzialny za ich śmierć.
Byłem pewny, że zostaną za granicą tłumaczył mi.
Trzy lata po pierwszym spotkaniu chciałem znowu porozmawiać ze Stefanem Sieńką.
Pokazać mu dokument odnaleziony w archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i pomówić
o losach pięciu ludzi, które odtworzyłem na podstawie akt sądowych.
***
Południe Polski, miejscowość B.
Stefan Sieńko zmienił nazwisko pół wieku temu. Pozostawił jednak prawdziwe imiona
rodziców. Jakby chciał zerwać tylko ze sobą.
Pokazuje miejsce, w którym w tamtych latach spłonął jego dom.
Stał frontem na północ opowiada. Z tyłu rośnie stary orzech. Dom podpalono
pozostały ślady rozlanej ropy.
Sieńko pochyla się nad grządką buraków. Pytam:
Czy mówią coś panu pseudonimy Andrzej , Tadeusz ?
Bez chwili wahania odpowiada:
Nie, nie znam ich&
Pan ich nie używał?
Nie, nigdy.
Ale tak wynika z dokumentu, który znalazłem w MSW.
Nie, nie nosiłem takich pseudonimów. Tadeusz & To mi się zaczyna z kimś kojarzyć.
Był jakiś Tadeusz na południu kraju. Ktoś go widocznie podesłał na kontakt, żeby markować
na Rzeszowszczyznie istnienie WiN.
To może zna pan nazwisko Jan Kruk?
Gdzieś je słyszałem, ale nie kojarzę z osobą.
ZWIERSZCZE I DZWONY
Akta mówią, że pseudonim Tadeusz oprócz Sieńki nosił również Jan Kruk. Działał na
Rzeszowszczyznie. Pisał raporty szpiegowskie.
Jan Kruk walczył w wojnie roku 1920. Potem dostał 12 hektarów ziemi, które puścił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl