[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym pewnie i tak nic się nie stało. Yusuf potrafił o siebie zadbać.
A jednak, nie mogła przestać myśleć... Ranjit od paru dni się nie pojawił, a teraz
Yusuf też zniknął? To był dość dziwny zbieg okoliczności. Czy to się z sobą wiązało? Ta
myśl ciążyła jej w głowie jak ołów, mimo wysiłków, żeby się jej pozbyć.
Torvald - może coś słyszał? Jeśliby z nim porozmawiała, to może wyjaśniłaby tę
sprawę raz na zawsze, zwłaszcza że obiecała sobie, że nie będzie się już martwić o Ranjita. I
nie martwiła się, prawda? Chciała tylko, żeby wszystko było jasne.
Po lekcji pobiegła, żeby złapać Torvalda, ale nauczyciel historii zatrzymał ją pytaniem
o pracę domową. Kiedy Cassie się od niego uwolniła, współlokator Ranjita już zniknął, a ona
nie miała pojęcia, jaką miał następną lekcję.
Och, zapomnij. Tak czy siak, co mogła zrobić? A poza tym nie chciałaby, żeby
Torvald powiedział jej byłemu chłopakowi, że desperacko go szukała albo martwiła się o
niego. Była spore prawdopodobieństwo, że Ranjit próbował wywołać jej niepokój,
pogrywając z nią w jakąś spaczoną gierkę. Był do tego zdolny, a ona z pewnością nie będzie
go zachęcała.
Tak jest, moja droga. Ignoruj go!
Gospodin Chelnikov był mniej skłonny pozwalać na wymianę plotek niż pan Haswell.
Gdy studenci weszli do laboratorium chemicznego, Rosjanin złożył ręce, a jego niebieskie
oczy błyszczały takim chłodem i niezłomnością, że nawet Wybrani usiedli, czyniąc niewiele
zamieszania.
- Uciszcie się wszyscy. Wiem, że krążą jakieś pogłoski dotyczące Yusufa Ahmeda. To
naturalne, że się martwicie, ale sir Alric prosił, żebym z wami o tym porozmawiał, ponieważ
zaczyna to zakłócać nasze dzisiejsze zajęcia.
- Jak pan wyjaśni... - wtrącił ktoś siedzący z przodu.
- Od jego zniknięcia nie minęły jeszcze dwadzieścia cztery godziny - powiedział ostro
Chelnikov. - Szkoła powiadomiła władze, że uczeń nie wrócił wczoraj wieczorem na noc. To
jedyne, co powinno być teraz zrobione. Yusuf jest żądny przygód i być może to się wczoraj
na nim zemściło.
W sali rozległo się kilka chichotów i nauczyciel niemal się uśmiechnął.
- Ale co z jego portfelem, proszę pana?
- Może zgubił go w okolicznościach, do których wstyd mu się przyznać. A teraz
kończymy wszelkie spekulacje, przynajmniej w mojej klasie. Zrozumiano?
Ma rację, pomyślała Cassie, próbując skupić się na swoim podręczniku. Yusuf
naprawdę lubił przygody. Tymczasem Ranjit, teraz już była pewna, zwyczajnie próbował ją
zmartwić lub zranić. Dość ostro obeszła się z nim przy ich ostatnim spotkaniu, może sądził,
że jeśli dostatecznie ją wystraszy, ona zmieni zdanie. %7łe jak za dotknięciem magicznej
różdżki zrozumie, że za nim tęskniła, i zgodzi się na jego plan... Och, kto to mógł wiedzieć?
Naprawdę nie wiedziała, co myśleć.
Natomiast Isabella nie miała takich wątpliwości.
- To jakieś szaleństwo - powiedziała zdecydowanie, kiedy razem opuszczały salę. -
Dwóch uczniów rozpłynęło się w powietrzu? Coś tu nie gra. Szkoła powinna coś zrobić.
- Niby co? Słyszałaś profesora Chelnikova - Yusuf nawet nie jest specjalnie długo
nieobecny. I jest dość awanturniczym typem. Wróci. Ranjit też.
- Jestem trochę zdziwiona, że tak beztrosko do tego podchodzisz - Isabella pociągnęła
nosem. - Zwłaszcza że Ranjit jest jednym z zaginionych. Czy to cię w ogóle nie martwi?
Gdybym była na twoim miejscu...
Cassie westchnęła z rozdrażnieniem.
- Słuchaj, Ranit nie jest już nawet moim chłopakiem. Nie do mnie należy bieganie za
nim! Oczywiście, że się martwię, ale niewiele mogę z tym zrobić. Jestem pewna, że w końcu
się pojawi, i wtedy będę czuła się po prostu głupio.
- W porządku, Cassie, w porządku. Nie kłóćmy się o to. - Przyjaciółka wzięła ją pod
rękę. - Może pójdziemy dokądś na lądzie? Zrobimy coś, żeby oderwać od tego myśli?
- Zabawne, że o tym wspomniałaś. Hm, Ayeesha i kilka innych osób rozmawiały o
popłynięciu na drugą stronę do Beyoglu - odchrząknęła, znowu zawstydzona. - No wiesz,
żeby powłóczyć się po ęukurcumie, porobić zakupy. Pójdziemy z nimi? W sumie
powiedziałam, że pójdę...
- Och, jak mogłabym się oprzeć wyjściu z Wybranymi? Mogłabym nosić za nimi
torby.
Cassie uniosła brew, słysząc kąśliwy ton.
- Brzmisz tak samo jak...
- Hm?
...Jake, pomyślała Cassie, kończąc zdanie tylko w myślach. Nawet dobry nastrój
Isabelli nie pozwalał na nietakt wspominania o jej byłym, zwłaszcza kiedy próbowała
namówić ją do pójścia. Zamiast tego się uśmiechnęła.
- Nie bądz niemądra. Pewnie będziemy musieli się skrzyknąć i nosić twoje! Ale
słuchaj, zupełnie serio, nie pójdę, jeśli ty nie masz ochoty.
- W takim razie... - przerwała, a potem zaczęła się śmiać. - Nie, daj spokój, chodzmy!
To niezupełnie poszło zgodnie z planem, musiała sama przed sobą przyznać, gdy w
szóstkę pokonywały zatłoczone, szykowne uliczki ęukurcumy. Wszystko zaczęło się dobrze,
gdy odkrywały eleganckie, nowoczesne sklepy meblowe z przeszklonymi witrynami,
wciśnięte między stare budynki z kamienia w kolorze piasku i Cassie z przyjemnością
oglądała piękne materiały na obicia w żywych barwach, ułożone w wysokie stosy w sklepach
z antykami, razem z zabytkowymi marmurowymi umywalkami i dywanami utkanymi w
zawiłe wzory. Jednak coraz bardziej stawało się jasne, że w trakcie zabiegów Cassie, których
celem było odnalezienie się w kręgu Wybranych, Isabella zaczynała czuć się trochę jak piąte
koło u wozu.
- Co powiecie na tę toaletkę, idealna do poprawiania urody, no nie, moje drogie? -
zapytała India, przyglądając się ślicznemu stoliczkowi znajdującemu się w niewielkim butiku
przy jednej z brukowanych ulic.
- Przyda się - stwierdziła Isabella, niezupełnie starając się, aby powiedzieć to cicho.
Cassie rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Tak, wygląda ładnie - powiedziała, ignorując przyjaciółkę.
India zgrzytnęła zębami, wyraznie zirytowana docinkiem Isabelli i zwróciła się od
pozostałych Wybranych.
- Poproszę o przesłanie jej do domu - i z kartą kredytową w ręku skierowała się ku
właścicielowi sklepu.
Cassie się zgarbiła. Niektóre z delikatnych wymówek Isabelli zaczynały zmieniać się
w otwartą konfrontację, toteż czuła się jak między młotem a kowadłem. Pozostałe
dziewczyny nie były specjalnie otwarte, trzeba przyznać. Wszystko to sprawiało, że atmosfera
robiła się napięta. Cassie zaczynała odrobinę żałować, że zaprosiła przyjaciółkę. Ale sama
myśl o tym wywołała ukłucie winy. Po tym wszystkim, co Isabella dla niej zrobiła. Po tym
wszystkim, co Isabella poświęciła...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl