[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego dziadek nie spłacił przynajmniej części
długu zaliczką, którą dostał z telewizji? Teraz
już wiedziała, że nie oszczędził nawet swoich
pieniędzy z telewizji ich ostatniej deski ratunku.
Wszystko przegrał. Powinna była pójść z nim jak
z dzieckiem po wypłatę i natychmiast mu ją odebrać.
Lainey usiadła w ciemnościach przy stole
i zwiesiła głowę. Pomyślała o czterech czekach,
które dostała od Adama, a które spoczywały
w kieszeni jej marynarki. Czuła do nich takie
obrzydzenie, że ilekroć Adam wręczał jej czek,
wkładała go do kieszeni i nie wyjmowała z niej.
Nie akceptowała ich. Symbolizowały przepaść
między tym, czego pragnęła, a tym, czego nigdy
nie będzie miała.
Wiedziała, że jeszcze tej samej nocy musi zjawić
się w kasynie. Jedynie te czeki i jej obecność
u boku Lee w kasynie tak często, jak tego zażąda,
mogły uratować ich dom i nie pozwolić jej dziadkowi
kompletnie się stoczyć.
Nawet jeśli miałaby zrezygnować ze swego
szczęścia, musi zrobić wszystko, co w jej mocy,
by ratować dziadka.
Następnego dnia Lainey z trudem powstrzymywała
rozpaczliwe ziewnięcia. Po długiej i wyjątkowo
uciążliwej nocy w kasynie zaspała, nic
nie zjadła na śniadanie i spózniła się do pracy.
Wiedziała, że Adam to zauważył, i nawet do niego
nie wchodziła. Na szczęście dzisiaj od rana
miał spotkania, więc czuła się usprawiedliwiona.
Kiedy w końcu tuż przed porą na lunch weszła
do jego gabinetu, Adam zmierzył ją chłodnym,
twardym spojrzeniem z trudem powstrzymywanej
furii.
Wszystko w porządku? zapytała niemile
zdziwiona.
Adam prychnął głośno. Lainey poczuła, jak zimny
pot ścieka jej po kręgosłupie.
W porządku? To ty mi powiedz, Lainey.
Mięśnie twarzy drgały mu nerwowo.
Nie mam pojęcia, o czym mówisz odpowiedziała.
Może zechcesz wyjaśnić mi to.
Adam rzucił na biurko jakieś zdjęcia. Lainey
podeszła i obejrzała je. Były to zdjęcia zrobione
z monitoringu kasyna wczoraj w nocy. W centrum
stała ona i Ling.
Zacisnęła wargi. Najchętniej po prostu wyjaśniłaby
wszystko Adamowi, lecz nie mogła tego
zrobić. Choroba Hugh Delacorte a polegała między
innymi na tym, że nie chciał się przyznać do
swego uzależnienia. Wymógł na wnuczce złożenie
przysięgi, że nie tylko media się o tym nie
dowiedzą, ale też nikt poza nimi i Lee. Nie mogła
zdradzić dziadka, mówiąc o wszystkim Adamowi,
który zapewne nie zostawiłby tej sprawy własnemu
biegowi.
Lainey patrzyła na Adama, mając nadzieję, że
po wszystkim, co między nimi zaszło, dojrzy prawdę
pośród pozorów. %7łe domyśli się, że rzeczywistość
nie pozostawiała Lainey wyboru.
Więc? zapytał groznie.
Więc byłam wczoraj wkasynie. Czy to przestępstwo?
powiedziała wkońcu przez zaciśnięte
gardło.
Przestępstwo? Ciekawe, że o tym wspomniałaś,
Lainey.
Jak w ogóle zdobyłeś te zdjęcia? zapytała.
Jego odpowiedz sprawiła, że zaczynała się coraz
bardziej niepokoić.
Uniósł brwi i spiorunował ją wzrokiem. Czyżby
naprawdę był to ten sam mężczyzna, który
w ekstazie wykrzykiwał jej imię nie dalej niż
dwadzieścia cztery godziny temu?
To, jak zdobyłem te zdjęcia, nie ma znaczenia.
Ważne jest to, co na nich robisz z Lingiem.
Podszedł do niej i chwycił ją za podbródek, by
nie mogła uciec wzrokiem. Powiedz mi prawdę.
Co ty, do cholery, robiłaś wczoraj w nocy z tym
facetem, skoro wyraznie ci powiedziałem, że
masz się od niego trzymać z daleka?
To sprawa osobista.
Osobista?! Adam wypuścił ją i prychnął
z obrzydzeniem. A to, co nas łączy, nie jest
sprawą osobistą? A może chcesz mi powiedzieć,
że dzielisz się sobą z nami obydwoma?
To nie tak!
Wtakim razie powiedz mi jak. Jak to naprawdę
jest? Ostrzegawczy ton jego głosu powinien
ją zaalarmować.
Jak możesz mnie o to pytać, skoro w ciągu
tygodnia nic dla ciebie nie znaczę, jestem tylko
członkiem twojego personelu, a jedynie w weekendy
jest zupełnie inaczej? Nie wiem, na czym
stoję w relacji z tobą.
Na czym stoisz? Adam był wściekły. Nie
mogę przez ciebie spać, nie mogę jeść, chcesz,
żebym też nie mógł pracować? To, że jesteś za
ścianą w biurze, że zachowujemy tu pozory pozwala
mi przynajmniej wykonywać swoje obowiązki!
A ty? Bawisz się mną! Jestem dla ciebie
bezwolną zabawką. Ani ja, ani pieniądze ci nie
wystarczają, prawda? Nadal wracasz do tego skurwysyna!
Adam wstrząsnął się z obrzydzenia.
Lee Ling nie ma nic wspólnego z tobą i ze
mną zaczęła i urwała. Jak miała to wytłumaczyć
Adamowi, jeśli nie mogła wyjawić prawdy
o dziadku?
Nie okłamuj mnie, Lainey. Nie myśl, że jestem
aż tak głupi. Może od samego początku jesteś
i z nim, i ze mną. Na krótką chwilę jego spojrzenie
wyrażało ból w czystej postaci, jakby
przypomniał sobie jakąś bolesną sprawę z przeszłości.
Ja ci po prostu nie wystarczam.
Nie, Adamie! To zupełnie nie tak. Nie mogę
powiedzieć ci wszystkiego, ale uwierz mi, z Lingiem
nie łączy mnie nic poza interesami.
Adam zaczerwienił się, jakby go obraziła.
Chwilę milczał, nawet na nią nie patrząc.
A więc posłuchaj mnie uważnie, Lainey.
Wyraznie cedził każde słowo. Nie obdarzasz
mnie żadnym zaufaniem, a prosisz, bym ufał ci
w tej sprawie. Grasz twardo. Jestem dla ciebie
takim samym tu chrząknął partnerem do interesów
co ta gnida. Wiedz, że mnie to już nie interesuje.
Lainey łzy popłynęły z oczu pod wpływem tak
wielkiego upokorzenia. Straciła Adama na zawsze.
Już nigdy nie będzie w stanie jej zaufać.
Jednak rozsądek kazał jej pogrążyć się jeszcze
bardziej.
A co z moją pracą w biurze? Strach ściskał
jej serce. Nie mogła teraz utracić i tego.
Adam patrzył na nią z niedowierzaniem, jakby
chciał zapytać: Czy naprawdę ta pensja znaczy
dla ciebie aż tyle? Nic jednak nie powiedział, po
czym wziął długopis i wsadził nos w papiery.
Ze względu na bezpieczeństwo firmy, jeśli
się dowiem, że choć raz spotkałaś się z Lingiem,
dostaniesz wypowiedzenie. Ale potrafię rozgraniczyć
sprawy prywatne od służbowych usłyszała
jego stłumiony głos, po czym zmierzył ją chłodnym
spojrzeniem. Jeśli to nie ty sprzedajesz informacje
firmowe konkurencji, to jesteś dobrą
asystentką. Nadal pracujesz w tej firmie. Ale pamiętaj,
będę cię obserwował.
Lainey z trudem wróciła do domu. Kiedy przekroczyła
jego próg, czuła, że jej nogi stają się
miękkie. Ten dom był jej opoką w najtrudniejszym
okresie jej życia. Kochała go. Kochała
ogród wokół domu, uwielbiała pielęgnować
kwiaty. Ten dom i dziadek to było całe dobro
w jej nader smutnym życiu. A teraz prawie na
pewno mieli go utracić.
Torba wysunęła jej się z rąk. Oparła się o solidną
drewnianą framugę i załkała.
Lainey, dziecko? Co się stało?
Dziadek pospiesznie podszedł do niej i przytulił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl