Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrokiem.
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Pańska żona
była tak piękna...
Przez twarz Regana przemknął cień. Odwrócił głowę.
- Siadaj.
Kenna gwałtownie opadła na kanapę.
- Właśnie... - zaczął Regan. - Nawet nie potrafisz
usiąść jak prawdziwa kobieta. Padasz na krzesło lub
kanapę jak zapaśnik na matę i robisz to bez wdzięku.
52 BRYLANCIK
Kenna zacisnęła zÄ™by. ZapowiadaÅ‚a siÄ™ dÅ‚uga, mÄ™­
czÄ…ca lekcja.
Nie myliła się. Po kilku godzinach spędzonych na
powtarzaniu rozmaitych czynnoÅ›ci dziewczyna po­
kręciła głową.
- Nie mam pojęcia, jak udało mi się przeżyć
dwadzieÅ›cia pięć lat bez paÅ„skiej pomocy - powiedzia­
ła słodkim tonem.
- Dlamnieto także zagadka-mruknął z niechęcią.
- Ostatnia rada na dzisiaj: staraj się myśleć po
kobiecemu. Pamiętaj, że masz kuszące ciało. Podczas
chodzenia powinnaś poruszać się ze zmysłowym
wdziękiem.
- Możemy wyjdziemy na ulicę i przeprowadzimy
mały eksperyment?
Obrzucił ją ponurym spojrzeniem.
- Istnieje różnica pomiÄ™dzy zmysÅ‚owoÅ›ciÄ… a wul­
garnym erotyzmem. Czy przypatrywałaś się ruchom
modelek podczas pokazu?
- Nigdy nie zwracałam na to uwagi.
- A powinnaś. W telewizji jest sporo programów
poświeconych wyłącznie modzie. Zacznij je oglądać.
Może... zapiszesz się do szkółki baletowej?
- Nic z tego - odparła krótko. - Nie mam czasu,
aby stroić się w tiule i kręcić piruety przed lustrem.
Regan obrzucił uważnym spojrzeniem jej sylwetkę.
- Zatem popatrzmy, jak chodzisz, Kopciuszku.
Kenna zaczerpnęła gÅ‚Ä™boko tchu. PróbowaÅ‚a przy­
pomnieć sobie każde słowo z otrzymanych niedawno
instrukcji. 2 wystudiowanÄ… gracjÄ… przeszÅ‚a przez Å›ro­
dek pokoju.
BRYLANCIK 53
W oczach Regana pojawiÅ‚ siÄ™ bÅ‚ysk zainteresowa­
nia. Jego wzrok spoczÄ…Å‚ na niewielkich piersiach
dziewczyny. Kenna zmarszczyła brwi.
- Niezle - zamruczał Regan. - Oczywiście, jak na
kogoś, kto dopiero zaczyna naukę - dodał. - Masz
jeszcze dużo pracy przed sobą i niewiele czasu. Dzisiaj
nie pokonałabyś Margo.
- Wiem -jęknęła Kenna. - Z jej ciałem...
- Twojemu także nic nie brakuje. - Spojrzenie
Regana świadczyło wyraznie, że nie jest to tylko
komplement. - Musisz jedynie wiedzieć, jak należy je
wykorzystać.
Kenna poczuła mrowienie w łydkach.
- Pomyłka. Nie mam zamiaru zaciągnąć Den-
ny'ego do łóżka!
Skrzywił usta w kpiącym uśmiechu.
- Nie odczuwasz pożądania na jego widok?
- OczywiÅ›cie, że... to znaczy... Chodzi o to... -CaÅ‚­
kowicie straciła głowę czując na sobie jego natarczywy
wzrok.
- Jesteś zupełnie pewna swoich intencji?
Regan wstał. Zbliżył się do dziewczyny. Poczuła
zapach wody kolońskiej zmieszany z wonią tytoniu...
Ciepło bijące od męskiego ciała...
- Spójrz na mnie. Nie tak... bardziej zalotnie
-mruknął. Popatrzyłamu prosto w oczy. Zatrzepotała
rzęsami, uśmiechnęła się nieśmiało.
- Lepiej?,-spytała.
Przez długą chwilę nie odpowiadał.
- Posiadasz ukryte możliwoÅ›ci -odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„­
cu. - Nie przykleiłaś sobie sztucznych rzęs, prawda?
54 BRYLANCIK
- OczywiÅ›cie! -zawoÅ‚aÅ‚a, zdumiona niespodziewa­
nym pytaniem. W tej samej chwili zauważyła, że gęste
rzęsy Regana stanowią wspaniałe obramowanie dla
ciemnych zrenic.
Rozchyliła usta. Nagle cofnęła się, pragnąc jak
najdalej uciec od tego niebezpiecznego człowieka.
- Chyba powinnam już iść do domu - powiedziała
nieswoim głosem.
- Masz rację. - Regan skinął głową. - Nakłoniłem
Denny'ego do wyjazdu na cały tydzień. Spotkacie się
dopiero w sobotę, a wówczas...
- Dokąd pojechał? - W słowach Kenny zabrzmiała
nuta niepokoju.
- Nie martw siÄ™. - Regan zapaliÅ‚ papierosa i od­
wrócił się w stronę okna. - Jest w Nowym Jorku.
Pracuje, choć muszę przyznać, że nie był zadowolony
z tego wyjazdu. Margo została w Atlancie - dodał
z chytrym uśmieszkiem.
Kenna poweselała.
- Dzięki podstępowi czasami łatwiej osiągnąć cel...
- powiedziała cicho.
Regan spojrzał w jej kierunku. Dostrzegł błysk
rozbawienia w oczach dziewczyny. Przez chwilÄ™ w mil­
czeniu patrzyli na siebie.
- Musisz nieco poczekać, aby zobaczyć jego reak­
cję na twój nowy image.
- Będę trzymać kciuki - mruknęła.
- Ja również. Potrzebny nam łut szczęścia.
Przybrał zwykły, poważny wyraz twarzy.
- Chodzmy. OdwiozÄ™ ciÄ™ do domu i wracam do
pracy.
BRYLANCIK
55
- Musi pan wciąż pracować?  spytała bezwiednie.
Regan spojrzał na nią z ukosa.
- Chcę zachować zdrowy rozsądek - burknął.
Wyszli na korytarz. Dziewczyna stanęła przy
drzwiach windy. Ze zdumieniem stwierdziła, że jej
stosunek do Regana zaczął ulegać zmianie. To tylko ze
względu na Denny'ego, pocieszała się w myślach.
- TÄ™sknisz za żonÄ…? - spytaÅ‚a, nieÅ›wiadomie prze­
chodząc na  ty". Regan nie zwrócił na to uwagi.
- Nie rozmawiam o Jessice nawet z najbliższymi
członkami rodziny - powiedział oschle. - A ty się do
nich nie zaliczasz. Jeszcze nie.
Twarz Kenny okryła się szkarłatem. Brutalnie
skarcona dziewczyna poczuła łzy pod powiekami. Bez
słowa wsiadła do windy.
Kolejny tydzień upłynął jej na wytężonej pracy.
Początkowo próbowała unikać Regana, lecz wkrótce
przekonała się, że to niemożliwe. Lekcje następowały po
sobie z nieuchronnÄ… regularnoÅ›ciÄ…, choćKenna rozmaity­
mi sposobami okazywała swą niechęć wobec nauczyciela.
Nadeszło piątkowe popołudnie. Kenna z głośnym
westchnieniem ulgi wyłączyła maszynę do pisania
i sięgnęła po płaszcz. Drzwi gabinetu otworzyły się
z trzaskiem i w progu stanął Regan. Był bezmarynarki;
rękawy koszuli zawinął niemal po łokcie. W milczeniu
spoglądał w stronę dziewczyny.
Kenna również stała bez słowa. Miała na sobie
eleganckÄ… beżowÄ… bluzkÄ™ i dopasowanÄ… kolorem spód­
nicę. Znakomity makijaż podkreślał jej urodę. Nawet
w okularach wyglądała pociągająco.
56 BRYLANCIK
- Podejdz bliżej - mruknął Regan.
Zbliżyła się tanecznym krokiem. Zmiało spojrzała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org