Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powstrzymało przed uprowadzeniem mnie.
- To prawda. - Postawił swój kieliszek na balustradzie, - Bowiem
wszystko razem sprowadzało się tylko do jednego: co jest najlepsze dla
Verdonii?
- To twój brat jest najlepszy, tak?
- Nie.
Zaskoczona, obróciła się ku niemu. Wiele wysiłku musiała włożyć w
ukrycie uczuć, które w niej budził. Nigdy wcześniej nie pragnęła nikogo
tak bardzo. Zatrzymała spojrzenie na jego ustach. Blizna unosiła kącik
jego ust na kształt uśmiechu. Wciąż pamiętała, jak czuła tę bliznę pod
wargami.
- Jeśli twój brat nie jest najlepszy, to po co mnie porwałeś?
Wypił łyk brandy i odstawił kieliszek na stolik.
- Najlepszy jest ten, kogo mieszańcy Verdonii wskażą w
nadchodzących wyborach. Ale to musi być ich wybór. Nie von Folkego. I
nie Landera. Rozstrzygnąć muszą wszyscy mieszkańcy Verdonii. O to
walczę.
78
RS
Brzmiało to rozsądnie. I wcale jej się to nie podobało. Zbyt mocno
zapadało w serce. Zbyt mocno poruszało czułe struny w jej duszy.
- I co teraz? - spytała po chwili. - Co będzie dalej? Będziemy
kontynuować naszą czteromiesięczną pielgrzymkę?
- To już nie będzie konieczne. Zaufanie to droga dwukierunkowa,
Alysso. My nie ufamy sobie nawzajem. Pora więc na bardziej drastyczne
posunięcie.
Z trudem przełknęła ślinę.
- Aż się boję spytać, co też to może być - powiedziała.
- Zawsze mam plan B. Miałem jednak nadzieję, że nie będę musiał
go zastosować. - Uśmiechnął się ironicznie. - Wezmiemy ślub.
- My... co? - wydusiła.
- Wezmiemy ślub. Gwałtownie pokręciła głową.
- Chyba oszalałeś.
- Pomyśl tylko, Alysso. Jeśli ja się z tobą ożenię, von Folke nie
będzie mógł.
- Znalazłeś doskonałe rozwiązanie. Doskonały sposób. .. żeby zabić
moją mamę.
- Gdy będziemy małżeństwem, nie będzie mógł wykorzystać nas
jako zakładników. Jesteś wolna. Odczekamy stosowny czas i
rozwiedziemy się. A co do twojej mamy... - Potarł brodę. - Jeśli wyjdziesz
za mnie, natychmiast pojadę, żeby ją uwolnić.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej poważnie.
- Ty... mógłbyś to zrobić?
79
RS
- Mogłem zrobić to już dawno, gdybym wierzył, że jest w
prawdziwym niebezpieczeństwie. Umowa stoi? Wyjdziesz za mnie?
Potrzebowała czasu do namysłu. Trochę więcej niż dwie sekundy.
Ale nie miała go. Nabrała głęboko powietrza.
- Tak - powiedziała. - Wyjdę za ciebie. -Fantastycznie. - Oprócz
niewątpliwej satysfakcji,wyczuła w jego głosie jeszcze coś innego. Coś
bardziej osobistego. - Przypieczętujmy więc naszą umowę.
Zrobiło się cicho. Tylko łomoczące serce dudniło w uszach Alyssy.
Zbliżył się do niej. Wziął ją w ramiona i przytulił. Doskonale wiedział, jak
jej dotknąć, jak ją pocałować, żeby zapłonęła.
Zapamiętali się w zmysłowym, namiętnym pocałunku. Ich języki
splątały się w gwałtownym starciu. Czuła jego dłonie sunące w dół jej
pleców. Przycisnął ją do siebie. Był podniecony. Poczuła to wyraznie i jej
serce przyspieszyło gwałtownie.
Wplotła palce w jego włosy i przyciągnęła niżej jego głowę.
Chwyciła zębami jego dolną wargę i lekko ścisnęła. Czas i przestrzeń
przestały istnieć. Słychać było tylko przyspieszone oddechy, szelest ubrań
i ciche pomruki.
Pragnęła, by uniósł jej spódnicę i ulżył rozpaczliwemu pragnieniu.
Przez całe życie była sama. Niekończące się samotne dni i noce. %7łycie bez
celu. W pogoni za niewiadomym. Pragnęła się zatrzymać, zapełnić tę
pustkę. Gdyby jej usta nie były zamknięte pocałunkiem, wykrzyczałaby to
błaganie.
I nagle, jakby stanęła obok siebie, zobaczyła samą siebie błagającą
nieznajomego, na balkonie obcego domu, żeby wziął ją natychmiast. Było
to jak wiadro zimnej wody. Zadrżała. Co ja wyrabiam? - pomyślała. Jak
80
RS
mogła być tak niemądra? Czy przykład matki niczego jej nie nauczył? Czy
niczego jej nie nauczyła zdrada Merricka? Uwolniła się z jego objęć,
zawstydzona tym, co zrobiła.
- Dość. - Bardziej była to prośba niż rozkaz. - To jest błąd. A ja
popełniłam ich już w życiu zbyt wiele.
Widziała wahanie w jego oczach. Po chwili pocałował ją jeszcze
ostatni raz i cofnął się o krok.
- Umowa przypieczętowana - skwitował. Zwilżyła wargi.
- Jeśli o to chodzi...
Uniósł brwi, wyraznie rozbawiony.
- Czyżbyś już chciała złamać dane słowo?
Miała na to olbrzymią ochotę. Czuła się złapana w potrzask. Ale
robiła to dla ratowania mamy. Zawarłaby pakt nawet z diabłem, żeby
osiągnąć cel.
- Nie martw się. Wytrwam - powiedziała. - Pamiętaj tylko, żebyś grał
uczciwie.
Spochmurniał.
- Nic z tego, księżniczko. Moja praca polega na ustalaniu reguł.
Odwróciła się i bez słowa wróciła do salonu. Odprowadził ją cichy
śmiech Merricka, stawiając jej przed oczyma rzecz oczywistą, że nie była
tam dla romansu, ale żeby pomóc mamie. I tylko o tym powinna pamiętać.
Po kilku minutach poszukiwań przypomniała sobie, gdzie była
sypialnia. Zamknęła się tam z nadzieją, że Merrick zostawi ją samą.
Oparła się o drzwi i zacisnęła powieki. Rozpaczliwie pragnęła się uwolnić
od uczuć, które nią miotały. Dlaczego żaden inny mężczyzna nie budził w
niej takich pragnień?
81
RS
Odepchnęła się od drzwi i ruszyła w ciemność targana zmiennymi
emocjami. Po chwili zatrzymała się przed wielkim łóżkiem. Przez jej
myśli zaczęły przelatywać nieskładne obrazy. Mężczyzna i kobieta, nadzy.
Gładka, jedwabna pościel. Pierwsze, delikatne dotknięcia. Aagodne,
niespieszne. Ciche słowa i krzyki. Powolny rytuał miłości.
Miłości!
Odwróciła się od łóżka. Co się ze mną dzieje? - pytała się w
myślach. Nie. Nie było żadnej miłości. Tylko seks. Odetchnęła głęboko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org