[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Martin.
- Co panią tu sprowadza? Widziałam przez okno, jak pani chodzi
w kółko. Szuka pani czegoś?
- Tak, chociaż nie wiem, czego. Pewna osoba zginęła tu w
wypadku ponad rok temu. Zielony samochód wpadł na drzewo.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Pamiętam. Jechał bardzo szybko. Melanie usłyszała głos Sherry.
Zapomniałam o zakręcie. Była burza z piorunami i zrobiło się
ciemno, bo lało jak z cebra. Wycieraczki przestały działać i nic nie
widziałam".
Melanie słuchała z zapartym tchem, a potem wykrztusiła przez
ściśnięte gardło:
- Proszę pani...
- Słucham?
- Czy wtedy było ciemno?
- Tak. Biły pioruny, a mimo to usłyszałam pędzący samochód i
potem huk. Straszny wypadek... Wezwałam pogotowie, bo nic innego
nie mogłam zrobić. Ambulans przyjechał dość prędko, ale i tak za
pózno.
Najgorsze, że nie zdążyłam powiedzieć Zackowi...", mówił głos
Sherry.
Melanie czekała, lecz nic więcej nie usłyszała.
- Zabrano nieprzytomną ofiarę i pogruchotany samochód. -
Staruszka uważniej przyjrzała się Melanie. - A ja nazajutrz znalazłam
coś, co pewnie wypadło, gdy wyciągano samochód z rowu.
- Co to było?
- Zaraz pokażę. Jakoś nie miałam sumienia wyrzucić, a nie
bardzo wiedziałam, co z tym zrobić. Chodzmy do domu. Napije się
pani herbaty i przeczeka deszcz.
- Dziękuję.
Doszły do domu, gdy Melanie usłyszała warkot silnika i
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
zobaczyła nadjeżdżający samochód. Poznała wóz Zacka. Widocznie
ojciec powiadomił go o jej wizycie. Jak wyjaśni, po co tu przyjechała i
czego szuka? Może to, co pani Martin znalazła, okaże się bardzo
ważne?
Zack wbiegł na schody. Pani Martin zdążyła wejść do domu, a
Melanie została.
- Co ty tu robisz? - syknął z hamowaną wściekłością.
- Musiałam słuchać intuicji i głosu Sherry.
- Na litość boską, zostaw tę sprawę!
Pani domu wyszła i podała Melanie plastikową torbę.
- Proszę. Tylko to znalazłam.
Trzęsącymi się rękoma Melanie otworzyła torbę i wyjęła parę
niebiesko-różowych bucików. Takich samych, jakie widziała we śnie.
Pokazała je Zackowi.
- Widzisz? To na pewno coś znaczy. Wypadły, gdy wyciągano
samochód z rowu.
Zack patrzył na nią udręczonymi oczami. %7łałowała, że
przyjechała i sprawia mu ból, ale intuicja mówiła jej głosem Sherry, że
wszystko, co zrobiła, było konieczne. Została specjalnie przywiedziona
tutaj, a wcześniej do Zacka. Nareszcie zrozumiała, dlaczego Sherry ją
do niego prowadziła.
Pani Martin popatrzyła na nich, przeprosiła i odeszła. Nie
zauważyli, że stoją w strugach deszczu.
- Sherry zmieniła zdanie - szepnęła Melanie. - Kochała cię, więc
pogodziła się z faktem, że znowu jest w ciąży. Kupiła buciki na znak,
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
że też pragnie tego dziecka i jechała, żeby ci o tym powiedzieć.
Zack długo patrzył na buciki, a potem wreszcie spojrzał na
Melanie. Czuł się, jakby przeszłość cudem połączyła się z
terazniejszością. Od ojca dowiedział się, dokąd Melanie pojechała.
Wsiadł do samochodu wciąż zły na nią za to, że twierdzi, iż słyszy głos
Sherry, pamięta zdarzenia z jej życia, zna jej uczucia.
Dopiero tutaj uwierzył, że mówiła prawdę. Zrozumiał, co to
wszystko znaczy. Otóż Sherry wcale nie chciała poronić, a to, co się
stało, było naprawdę nieszczęśliwym wypadkiem.
Ze wzruszenia ścisnęło go w gardle. Poczuł ulgę, a jednocześnie
wielki żal.
- Przepraszam cię. - Melanie otarła łzy. - Serdecznie ci
współczuję, bo straciłeś żonę i nie narodzone dziecko.
Zack nie mógł wykrztusić słowa.
- Wrócę po moje rzeczy i usunę ci się z drogi - dokończyła
Melanie.
Zeszła ze schodów, wsiadła do samochodu i odjechała, nim do
jego świadomości dotarło znaczenie tego, co usłyszał. Zupełnie nie
pojmował, dlaczego Melanie chce się usunąć, gdy on pragnie, żeby z
nim została.
Doznał olśnienia i uświadomił sobie, że ją kocha. Chyba od
pierwszego wejrzenia. A walczył z miłością, ponieważ wyrzuty
sumienia nie dawały mu spokoju. Czuł, że ponosi winę za kłótnię, po
której Sherry zginęła. Niesłusznie oskarżał ją o to, że nie chciała
drugiego dziecka. Teraz wreszcie uspokoi się i będzie mógł normalnie
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
żyć. I kochać Melanie. Jedyną kobietę, z którą pragnął spędzić resztę
życia. Jedyną, która mogła Amy zastąpić matkę.
Pani Martin uchyliła drzwi i wyjrzała.
- Może schowa się pan przed deszczem? Zaprosiłam tamtą panią
na herbatę, ale odjechała. Chętnie pana poczęstuję, proszę wejść.
- Dziękuję, ale teraz nie mogę. Skorzystam z pani zaproszenia
innym razem.
- Niech pan ostrożnie jedzie!
Ukłonił się i pobiegł do samochodu. Niewesołe myśli goniły
jedna drugą. Bał się, że Melanie nie wybaczy mu braku zaufania,
ostrych słów. A nie mógł dopuścić, by odeszła. Musi wyznać jej miłość
i sprawić, by mu uwierzyła.
Wpadł do mieszkania z taką miną, że pani Briggs przeraziła się.
- Co się stało?
- Nie uwierzy pani.
- Melanie się pakuje, bo znalazła mieszkanie w Santa Rosa.
Wyprowadza się.
- Nie może...
- Zamknęła się w sypialni, a Amy siedzi pod drzwiami. Nie
wiedziałam, co robić.
- Ja wszystko wyjaśnię.
Z kuchni pobiegł prosto do pokoju Melanie. Pod drzwiami
rzeczywiście siedziała Amy, która popatrzyła na niego oczami pełnymi
łez.
- Mama... Mellie...
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Natychmiast zrozumiał znaczenie tych dwóch słów. Melanie była
darem, jaki on i dziecko otrzymali od Sherry. To Sherry przysłała
Melanie, żeby przyniosła spokój i pomogła im dalej żyć. Wreszcie
gotów był przyjąć taki wspaniały dar. Sherry wybrała mu żonę.
Wzniósł oczy do nieba i szepnął:
- Dzięki ci. - Spojrzał na Amy. - Muszę pomówić z Melanie.
Pójdziesz teraz do babci i zjesz ciasteczko, dobrze?
- Tak.
Zaniósł Amy do kuchni, wrócił, energicznie zastukał do drzwi i
wszedł bez zaproszenia.
Już raz Melanie zaczęła się pakować, ale ją powstrzymał.
Powiedział, że podpisała umowę i musi skończyć pracę, a poza tym
zgodziła się przyjąć premię w formie wyjazdu na narty. Wtedy
pakowała rzeczy starannie, a teraz wrzucała do walizki byle jak. Miała
mokre włosy i oczy pełne łez.
- Nie wyprowadzaj się - wykrztusił przez ściśnięte gardło.
Melanie nadal układała bluzki, jakby go nie słyszała.
- Nie możesz mnie opuścić.
- Muszę, bo wciąż kochasz Sherry i pewno nigdy nie
przestaniesz. Zrozumiałam to z twojej miny, gdy patrzyłeś na buciki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plspartaparszowice.keep.pl