Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domu, lecz swym zachowaniem wpłynąłeś na zmianę mojej
decyzji. Pozostaje mi tylko mieć nadziejÄ™, że Gis, konstru­
ując ten plan, chciał jak najlepiej. Szkoda, że po raz pierwszy
w życiu siÄ™ pomyliÅ‚. Może pan też powtórzyć swemu kuzy­
nowi Brandtowi, że nie zawaham się opublikować w mojej
gazecie artykułu o hipokryzji innego pańskiego krewnego,
wielebnego Homera Blackwooda. Najwyższy czas, by szer­
sza publiczność dowiedziaÅ‚a siÄ™, jak pan i on traktujecie ko­
biety.
Odwróciła się i opuściła gabinet. Ale nie przez drzwi,
tylko korzystając z sekretnego przejścia, zamaskowanego
boazerią. Znała je, gdyż Kapitan niewiele miał przed nią
tajemnic. Natomiast wszystkich innych lubił zwodzić
i wystawiać do wiatru. Podczas gdy domownicy myśleli,
że pilnie pracuje nad czymś w swoim gabinecie, on mógł
oddawać siÄ™ w drugim koÅ„cu domu caÅ‚kiem innym przy­
jemnościom.
Gerard bezmyÅ›lnie wpatrywaÅ‚ siÄ™ w miejsce, gdzie znik­
nęła. Nie wiedział, co ma dalej czynić. Nie wiedział też,
czym Homer naraził się tej kobiecie. Co za nowe głupstwo
popełnił, że ta wściekła sufrażystka chce teraz poznęcać się
nad nim w tym swoim szmatÅ‚awcu? I jak w ogóle dowiedzia­
ła się o skłonności Homera do kobiet? Po co pytać, gdy
odpowiedz jest znana. Oczywiście, opowiedział jej o tym
Kapitan.
PierwszÄ… osobÄ…, którÄ… Gerard spotkaÅ‚ po opuszczeniu ga­
binetu, był Brandt. Kuzynowi spieszno było porozmawiać
z nim o krzywdzÄ…cym rodzinÄ™ testamencie, tymczasem za­
skoczony został pytaniem: Skan Anula43, przerobienie pona.
- Co to za nowe szaleństwo popełnił nasz Homer, że ta
Slade chce go obsmarować w swojej gazecie?
O takim a nie innym rozporzÄ…dzeniu przez zmarÅ‚ego swo­
im majÄ…tkiem Gerard nie chciaÅ‚ dyskutować. WiedziaÅ‚, że bÄ™­
dzie jeszcze musiaÅ‚ przejść przez czyÅ›ciec skarg i żalów mat­
ki i ojca. Dodatkowych utyskiwań po prostu nie zniósłby.
Brandt znalazł się w sytuacji człowieka, który zaszedł do
restauracji zjeść krwisty befsztyk, a mówią mu, że to lokal
dla jaroszy. Podobnie jak wszystkim, tak i jemu leżaÅ‚ na ser­
cu los fortuny Schuylerów. Miał nadzieję, że Gerard, który
formalnie dziedziczył, ma jakiś jasny pogląd na tę sprawę.
Tymczasem jednak musiał odpowiedzieć na zadane pytanie.
- No cóż, chciaÅ‚em jakoÅ› temu zapobiec, oczywiÅ›cie w tro­
sce o dobro rodziny. Zapewne trudno będzie ci w to uwierzyć,
ale Kapitan wydał go przed nią, opowiedział jej o wszystkich
jego sprawkach. Słyszałem na własne uszy, jak po jednym z
kazań Homera, w którym nasz wielebny piętnował grzech i nie-
moralność, wykrzyknÄ…Å‚, że nie ma nic przeciwko Å›wiÄ™temu Å‚a­
jÄ…cemu grzeszników, lecz krew w nim siÄ™ burzy, gdy taki nie­
poprawny stary wszetecznik wskazuje innym prostÄ… drogÄ™ cno­
ty. Kapitan nie znosił hipokryzji, dlatego namówił ją, by zajęła
się starym oszustem w swojej gazecie. I gdyby nie nagła śmierć
Kapitana, pewnie artykuł o Homerze już by się ukazał. Torry
Slade zebraÅ‚a niewÄ…tpliwie wszystkie materiaÅ‚y na temat pro­
wadzenia siÄ™ naszego kuzyna na przestrzeni ostatnich dwudzie­
stu lat. A już na sto procent wspomni o jego romansie z żoną
Mertona Spencera...
Brandtowi w końcu udało się odetchnąć. Do tego stopnia
zatracił się w mówieniu, że aż w kącikach jego ust pojawiła
siÄ™ piana.
- Tak, Homer od lat hula na całego - przyznał Gerard na
swój zwykły sardoniczny sposób. -I utrzymujesz, że ona ma
w ręku dowody, a nie opiera się tylko na plotkach i pogłoskach?
- Wiem to z jej własnych ust. Gdy niedawno spotkałem
siÄ™ z niÄ… w sprawie Homera, powiedziaÅ‚a mi, że jest w posia­
daniu obciążajÄ…cych go listów, choć Bóg raczy wiedzieć, ja­
kim sposobem znalazły się w jej posiadaniu. Prosiłem ją, by
nim zdecyduje siÄ™ zniszczyć jego reputacjÄ™, pomyÅ›laÅ‚a o ca­
łej naszej rodzinie. Odparła na to, że świat powinien zostać
powiadomiony o jego hipokryzji. Homer w jej oczach jest
przykładem moralisty, który w tajemnicy przed wszystkimi
praktykuje niemoralność. W gruncie rzeczy jednak powoduje
niÄ… caÅ‚kiem kobieca stronniczość. Czuje siÄ™ obroÅ„czyniÄ… ko­
biet wykorzystywanych przez mężczyzn. Nadchodzą czasy,
Gerardzie, gdy tacy Homerowie, nazwijmy ich po imieniu,
psami na kobiety, bÄ™dÄ… stawiani pod prÄ™gierzem opinii pub­
licznej.
- Z drugiej strony zaroi się od krzyżowców w spódnicach
- rzekł z przekąsem Gerard. - Myślę tu o naszej pani Slade.
Ciekaw jestem tylko, jak w kontekście sprawy Homera
usprawiedliwi swojÄ… rolÄ™ kochanki Kapitana.
Brandt podrapał się po głowie.
- Obawiam siÄ™, że ta diablicÄ… ma odpowiedz na wszyst­
ko. Gdy bowiem we wspomnianej rozmowie wytknÄ…Å‚em jej
tę oczywistą niekonsekwencję, odparła, że ona i Kapitan nie
ukrywali swego zwiÄ…zku pod maskÄ… cnoty. Ona chce zwal­
czać hipokryzję, nie zaś niemoralność jako taką.
Mimo woli Gerard poczuł coś w rodzaju szacunku dla
osoby, która miaÅ‚a odwagÄ™ realizować swoje zasady w pra­
ktyce, jakkolwiek wątpliwe by one były.
- SÄ…dzÄ™, że mówi prawdÄ™, gdy przyznaje siÄ™ do posiada­
nia niezbitych dowodów - rzekÅ‚ z powagÄ… w gÅ‚osie. - Ina­
czej musiałaby się liczyć z oskarżeniem o zniesławienie.
- Racja - przyznaÅ‚ Brandt, cokolwiek już zmÄ™czony te­
matem. - PrawdÄ… wydaje siÄ™ również, że Kapitan walnie do­
pomógÅ‚ w ich zdobyciu. NienawidziÅ‚ Homera i chciaÅ‚, by do­
brano mu się do skóry.
Gerard zamyślił się. Sytuacja nie była wesoła. Należało
podjąć zdecydowane działania. Po skandalu z testamentem,
o którym jutro dowie siÄ™ caÅ‚y Nowy Jork, Schuylerom gro­
ziła kolejna kompromitacja. Mogło to mieć fatalne skutki dla
przyszłości rodziny.
- Będę próbował wytrącić jej broń z ręki. Między innymi
użyjÄ™ argumentu, że dziedziczÄ…c część majÄ…tku Kapitana, sta­
ła się niejako członkiem naszej rodziny. Powinna dać się
przekonać.
Brandt potrząsnął głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • NaprawdÄ™ poczuÅ‚am, że znalazÅ‚am swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org