Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Och, jak dobrze  jęknęła.
 Skorzystaj z mojej obecności i zdrzemnij się. Zajmę
się Delilą, gdy się obudzi.
 Obawiam się, że nie dasz rady  westchnęła,
opuszczając brodę na piersi.
 Umiem już zmieniać pieluszki. Wreszcie połapa-
łem się w tych rzepach.
Wyczuł twardy mięsień z boku jej szyi i parokrotnie
64 Ingrid Weaver
ucisnął go kciukami.
 Lepiej?
 Hmm.  Oddychała powoli. Miał cudowne dłonie
 szerokie, ale delikatne. I świetnie sobie radził z zapię-
ciami ubranek Delili  miał wyjątkowo zwinne palce.
 Pieluszkę mógłbyś zmienić, ale są pewne sprawy,
których za mnie nie zrobisz.
 Szybko się uczę. Jeśli mi tylko pokażesz...
 Del  przerwała z uśmiechem. Wskazała na jego
tors.  Brak ci odpowiedniego wyposażenia.
Zastygł na chwilę w bezruchu, po czym krztusząc się
ze śmiechu kontynuował masaż.
 No to mnie zagięłaś.
 Czuję się bosko  powiedziała, kręcąc głową.
 Ciągłe wstawanie w nocy sprawia, że zmęczenie się
kumuluje. Umysł pracuje na wysokich obrotach i nie
pozwala ciału na relaks ani na odpoczynek, którego
potrzebuje.
 Mówisz tak, jakbyś i ty spędzał bezsenne noce.
Nadgarstkami zataczał powolne koliste ruchy.
 Zdarzyło mi się parę razy.
 Co robisz, żeby się zrelaksować?
 Próbuję pozbyć się napięcia.
 Ach tak?
 Tylko że mnie raczej budzi kawa, nie dziecko.
 Mmm, kawa  rozmarzyła się.  Już prawie zapom-
niałam, jak smakuje. Nie piłam od roku. Na początku
ciąży mdliło mnie od niej. Teraz nie mogę, bo kofeina
podziałałaby zle na Delilę. Z przyjemnością ci zaparzę,
przynajmniej trochę się nawdycham.
 Nie trudz się, Maggie. Korzystaj z każdej chwili
Tajny agent Kopciuszka 65
relaksu.
Argument był nie do odparcia. Poza tym niezaplano-
wane masowanie pleców było rozkoszne. Pewnie to
znowu sprawka hormonów, pomyślała, ale jeszcze nigdy
przyjacielski dotyk nie wydał jej się tak zmysłowy. Del
nieczęsto jej dotykał, ale ilekroć to robił, czuła się
dziwnie. A dzisiaj to uczucie było silniejsze niż zwykle.
Za każdym dotknięciem odczuwała mrowienie skóry.
Mrowienie? Jak z podniecenia? No nie, to muszą być
te hormony!
 Pomyśl, czy nie potrzebujesz czegoś na jutro?
Mmm, pomyślała. Tego samego, a może więcej.
Może masażu całego ciała, z pachnącym olejkiem i mię-
ciutkim ręcznikiem, żeby można się było położyć na
golasa... a Del dotykałby tymi długimi, silnymi, zwin-
nymi palcami nie tylko jej pleców... aż znowu poczułaby
się kobietą, nie tylko matką...
Szybko się opamiętała. Chyba zbzikowała. Ledwo
starcza jej energii, by doglądać Delilę, jak więc może
myśleć o czymś, co zatrąca o seks?
 Odpręż się  powiedział, ugniatając jej kark.
 Znów jesteś napięta.
Maggie odetchnęła głęboko. Biedny Del. Jest dżen-
telmenem w każdym calu, a jego troska o nią jako młodą
matkę jest wzruszająca, dopiero byłby zakłopotany jej
nie mającymi nic wspólnego z macierzyństwem myś-
lami!
Uniosła lekko głowę i rozejrzała się po mieszkaniu.
Było wysprzątane, ale jakby codziennie bardziej za-
gracone. W znacznej mierze przez Dela. Odkąd je
przywiózł ze szpitala, wpadał do nich codziennie. Nigdy
66 Ingrid Weaver
z pustymi rękami. I na nic zdawały się jej protesty. Ze
względu na Delilę przyjmowała prezenty. Choć cierpiała
na tym jej duma, nie potrafiła odmówić córeczce tych
ekstra drobiazgów, na które jej samej nie było stać.
Ekstra drobiazgi? W zeszłym tygodniu Del pojawił się
z wózeczkiem spacerowym, nie z drugiej ręki, ale
z nowym modelem, wyposażonym w osłonę przeciw-
deszczową, w parasolkę w niebieskie kropeczki, z regu-
lowanym na pięć sposobów siedzeniem.
Trzy dni temu przyniósł specjalny dziecięcy fotelik,
wykonany z tkaniny umocowanej na metalowej ramie,
który idealnie podtrzymywał maleńkie ciałko Delili.
Wiedział, że Maggie niechętnie spuszcza ją z oczu, więc
żeby się nie przedzwigała, wybrał coś, co mogła wszędzie
postawić.
I, dobry Boże, te ubranka, które aż wylewały się
z komódki dziecka, i cała masa zabawek, które od-
powiednio sortując i przewiązując wstążkami, Maggie
pozawieszała na ścianie.
Zresztą nie tylko Delilah korzystała z jego szczodro-
ści. Przed dwoma dniami Del zrobił zakupy i sam
przygotował kolację. Wczoraj wyniósł śmieci. Dzisiaj
przyniósł torbę pełną książek w miękkiej oprawie dla
niej, a także fotografie małej.
Jaki to miły człowiek, pomyślała. Naprawdę, napraw-
dę miły. Wspaniały facet. Dżentelmen w każdym calu.
Prawdziwy rycerz.
Jeszcze by mogła się do tego przyzwyczaić, zapragnąć
tego na stałe...
Zaniepokojona swoimi myślami, energicznie wciąg-
nęła powietrze. To nie wchodzi w rachubę. Poza tym
Tajny agent Kopciuszka 67
wyraznie powiedział, że w Nowym Jorku przebywa
czasowo.
Jest jej przyjacielem. I niech tak zostanie.
 Dziękuję, Del  powiedziała wreszcie, przypomi-
nając sobie jego zasadnicze pytanie.  Biorąc pod uwagę
to, co dotychczas przyniosłeś, czego bym jeszcze mogła
chcieć?
 A co sądzisz o dziecięcym monitorze?
 Tutaj?  Zerknęła na drzwi sypialni.  Dzięki, ale
naprawdę nie uważam, żeby był konieczny. Doskonale
słyszę Delilę, gdy tylko się budzi. Prawdę mówiąc, mam
wrażenie, jakbym miała swoisty radar.
 Tak tylko się zastanawiałem  powiedział.  Znam
kogoś, od kogo mógłbym dostać sporą ilość monitorują-
cego sprzętu.
 Dziękuję, że o tym pomyślałeś, ale to chyba
naprawdę nie jest konieczne.
 Jeśli cokolwiek przyjdzie ci do głowy, powiedz mi,
zgoda?
 Jasne.
 Masz mój numer do hotelu, prawda?
 Jest przyklejony do lodówki.
 Zwietnie. Mam też pocztę głosową i...  Gdy nagle
rozległo się dzwonienie, urwał wpół zdania. W jednej
chwili zdjął ręce z jej ramion i wyprostował się. Wyjął
telefon komórkowy z kieszeni spodni.
Maggie była zaskoczona. Pierwszy raz zobaczyła
u niego telefon komórkowy. Nie wiedziała, że go ma.
Nalegał na podanie jej swojego numeru w hotelu i zape-
wniał, że może zostawić wiadomość w razie jego nieobec-
ności, a przecież byłoby o wiele prościej zadzwonić na
68 Ingrid Weaver
jego komórkę, nieprawda?
Odwrotnie niż z Alanem. Dał jej numer swojej
komórki, ale nie podał numeru domowego. Tłumaczył
wówczas, że w ten sposób łatwiej go złapie, ale dopiero
teraz zdała sobie sprawę, że chodziło mu tylko o to, by nie
dowiedziała się prawdy.
Już wtedy powinna była wiedzieć, że coś jest nie
w porządku, była jednak zbyt zaślepiona, żeby o cokol-
wiek podejrzewać Alana. Tak strasznie chciała mu
wierzyć, że na własne życzenie zlekceważyła ostrzegają-
ce sygnały.
A to, że Del chce, by dzwoniła tylko do hotelu, jest
oczywiście ze wszech miar logiczne.
 Muszę iść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org