Photo Rating Website
Home Maximum R The Cambr 0877 Ch09 Niewolnica

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ucieczki.
- Nie pójdę - oznajmił dobitnie. - Zabijcie mnie na miejscu.
%7łołnierz wzruszył ramionami, bez słowa odwrócił się i poszedł ku koniom. Z
karabinem przełożonym teraz przez ramię wspiął się na kozioł obok woznicy. Obaj nie
spojrzeli nawet na więznia, gdy pojazd ruszył przed siebie. Nabierał prędkości i wkrótce
zniknął za rogiem. Hałas, jaki czynił, nie zainteresował nikogo. Nikt nie pojawił się na ulicy,
nikt nie wyjrzał przez okno.
Staś Kalinowski stał na miejscu, ze zdumieniem i nierozumieniem tego, co się dzieje,
patrząc za kibitką. Odjechała i zniknęła za rogiem.
Stał oniemiały na środku pustej, zabłoconej ulicy. Popatrzył uważnie w obie strony,
jakby szukając ukrytego tam niebezpieczeństwa, człowieka, który wyskoczy naraz zza domu,
szopy czy może składu, aby zamknąć go w innej, nieznanej ciemnicy. Nic jednak takiego się
nie stało. Nikt nie wyszedł, nikt nie zawołał, nie odezwał się dzwięk żołnierskich butów, nie
słychać było gwizdka stójkowych.
Staś stał jak zamurowany przez długi czas. Dopiero po chwili obejrzał się, a nie
dostrzegłszy żadnego ruchu, znowu popatrzył przed siebie. Nadal nie było nikogo. Kibitka
nie wróciła, nie pojawił się żaden patrol ani uzbrojony strażnik.
Staś Kalinowski, więcej niż zaskoczony, podniósł głowę ku niebu, na chmury, z
których zaczął właśnie padać drobny deszcz.
- Robinsonie? - szepnął do siebie. - Czyżby wy- rzuciło cię na bezludną wyspę?
***
Fiodor Aleksiejewicz Gołowin, wiceprezes Petersbursko-Moskiewskiego
Towarzystwa Kredytowego i niedawny kandydat na szefa banku centralnego, płakał.
Naprzeciw niego stała jego córka Maria i również miała łzy w oczach.
- Jak mogłeś, papa?! - pytała z wyrzutem. - Jak mogłeś do tego dopuścić?
Fiodor Gołowin szarpał brodę i bił się kułakiem w piersi.
- Zniknął! - biadolił. - Nie wiadomo, w jaki sposób. Po prostu zniknął! Mój człowiek
stawił się na miejsce jeszcze przed czasem, a jego nie spotkał!
Był przerażony. Precyzyjny plan, układany tygodniami we wszystkich szczegółach,
zawalił się w jednej chwili. Kosztował wiele wysiłku i bardzo dużo pieniędzy.
- Nie rozumiem, jak to się stało - powtarzał w kółko. - Nie rozumiem!
Nawet uklęknął przed córką i błagał o zrozumienie.
- Przecież wiesz, jak wszystko było dokładnie przygotowane. Masza, przecież to
wiesz! Mieli go przywiezć na Zaułek Zawilski o szóstej po południu. Konwój przysięga, że
bił zegar, jak się zatrzymali. Wysadzili go i zgodnie z instrukcjami zostawili samego. Powóz
miał czekać dwieście kroków dalej, za rogiem ulicy. Od drugiej strony czekał stójkowy, żeby
go zmusić do pójścia w określoną, tylko jedną stronę. Chodziło przecież o to, że niby
spotykamy go przypadkiem. Musiał trafić na nas, nie ma tam innej drogi. Czekaliśmy, ale on
się nie pojawił. Jakby zapadł się pod ziemię.
- Jaka to ulica? - Masza próbowała zapanować nad zdenerwowaniem ojca. - Chyba
nieduża. Trzeba było przepytać mieszkańców. Może wszedł do jakiegoś domu. Może się bał i
chciał gdzieś schronić
- Zapytaliśmy - uderzał się pięścią Gołowin.
- Na rany Chrystusa, wszystkich zapytaliśmy! Do nikogo nie zaszedł. Nie wiem, jak
się to się mogło stać. On przecież nie zna miasta. Nie mógł wiedzieć o tym przejściu...
Maria Gołowina podniosła brwi.
- O jakim przejściu, papa?
Fiodor Gołowin, zrezygnowany, usiadł w fotelu.
- Po wszystkim okazało się, że diabeł wdał się w naszą sprawę. Pomiędzy domkami w
Zaułku Zawilskim jest ścieżka. Prowadzi aż do ulicy Smolnej. Prawdopodobnie to nią
poszedł i przepadł. Ale on nie miał prawa wiedzieć o tej ścieżce! Nikogo nie widział, nikt z
nim nie rozmawiał. Nie miał prawa! Tylko miejscowi ją znają.
Masza Gołowina zacisnęła wargi. Nie znał przejścia, nigdy nie był w Petersburgu, a
jednak trafił akurat na tę ścieżkę? Jak mógł tak trafić? Chyba tylko w jakiś cudowny sposób.
Czy to nie jest kolejny znak? Madame Lebiediewa mówiła przecież wyraznie: uważaj na
znaki, naucz się czytać znaki.
Zakryła twarz dłońmi, a gdy po chwili ją odsłoniła, znowu zwróciła się do ojca:
- Co teraz będzie, papa?
- Będziemy szukać! - poderwała się Gołowin.
- Znajdziemy raz dwa! On przecież nie ma żadnych dokumentów, nie ma pieniędzy i
wcale nie zna miasta. Znajdzie się. Musi się znalezć!
Maria Gołowina, choć rozczarowana i zawiedziona do stanu krańcowości, myślała
nadzwyczaj trzezwo.
- A jeśli jednak on zna tu kogoś? - spytała cicho. - Może jakich rewolucjonistów,
anarchistów albo podobnych? Jeśli oni dadzą mu schronienie, to jak chcesz go znalezć?
Gołowin zacisnął zęby.
- Policja go znajdzie - zapewnił. - Generał Kurułow, szef policji, wziął całe dwieście
tysięcy. Przecież nie za nic.
Maria Gołowina wzruszyła ramionami.
- Policja? - spytała z beznadzieją w głosie. - Myślisz, papa, że on pozwoli się znalezć
policji? Po tym wszystkim, co przeszedł?
- Coś jednak trzeba zrobić. Sam przecież go nie odszukam. Ja nawet nie wiem, jak on
wygląda! Tylko policja coś może poradzić.
Maria Gołowina stała naprzeciw ojca z zaciśniętymi pięściami.
- Jak mam ci to wybaczyć, papa? - spytała. - Co będzie, jeśli go nie znajdziemy?
Przecież skazałeś mnie na wieczne cierpienie!
***
Generał Jaków Suchomlinow, któremu zapowiedziano telefon od pana Gołowina,
zabronił adiutantowi kontaktów z bankierem.
- Co za namolny człowiek! - zamruczał niezadowolony. - Zrobiłem mu przysługę, a
teraz mnie zamęczy wyrazami swojej wdzięczności.
Ale telefon dzwonił i dzwonił. Po kilku godzinach minister, za radą adiutanta, który
wstępnie rozmawiał z interesantem, podniósł słuchawkę.
Fiodor Gołowin nie wygłosił wyrazów wdzięczności. Przeciwnie, domagał się
wypełnienia umowy, za którą wypłacił generałowi bardzo okrągłą sumę. Usłyszawszy o
wszystkim, minister Suchomlinow klął, rzucał się po gabinecie, a na koniec usiadł i
pomyślał. Wreszcie wymyślił rozwiązanie.
- Muszę natychmiast iść do Madame Lebiediewej - postanowił.
***
Nieco wcześniej dokładnie na taki sam pomysł wpadł Fiodor Gołowin. Przeczuwał, że
jeśli czegoś nie zrobi natychmiast, wielkie wydatki, jakie poniósł ostatnio dla uratowania
duszy córki, pójdą na zmarnowanie.
- Tylko Madame Lebiediewa pomoże - ocenił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl
  • Naprawdę poczułam, że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

    Designed By Royalty-Free.Org